Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasteczko jak za Franciszka Józefa

Dorota Mękarska
Turyści mogą poczuć się jak XIX-wieczni mieszczanie.
Turyści mogą poczuć się jak XIX-wieczni mieszczanie. Dariusz Delmanowicz
Jakby Jerzy Ginalski, burmistrz miasteczka galicyjskiego, miał spełnić wszystkie życzenia, to powinien spędzić na rynek gęsi, świnie, konie i woły, zaprosić dziada lirnika. A nawet zadbać, by z rynsztoków bił swojski smrodek, typowy dla naszych miasteczek z przełomu XIX i XX wieku.

Galicyjski rynek z przełomu XIX i XX w powstał w Parku Etnograficznym w Sanoku. Kosztował ponad 20 mln zł. 12 mln zł pochodziło z Programu Operacyjnego “Infrastruktura i Środowisko", a 6,2 mln zł wyasygnował Urząd Marszałkowski.

Miasteczko liczy 26 obiektów. Są tu m.in. repliki chałup z Dębowca, Jaćmierza, Brzozowa, Niebylca i Jaślisk. Dwa obiekty są oryginalne: dom żydowski z Ustrzyki Dolnych i remiza z Golcowej.

Autorem projektu jest nieżyjący już dr Henryk Olszański, a konsultantem prof. Jerzy Czajkowski, były dyrektor MBL.

Powierzchnia miasteczka liczy 2 hektary, sam rynek - 6 tys. m kw. Na budowę zużyto 1500 kubików drewna jodłowego, ponad 1000 kubików kamienia. Na dachy zużyto pół miliona gontów, a długość wybudowanych drewnianych ścian liczy 25 km.

W miasteczku są domy krawca, stolarza, szewca, fotografa, fryzjera, nauczyciela, piekarza, zegarmistrza i woźnicy. Jest też apteka, poczta, karczma, remiza i sklep kolonialny. Szkoła ze Starej Wsi przemieniła się w budynek konferencyjno-edukacyjny, a kolejny budynek z tej samej miejscowości w salę wystawienniczą. Nie brakuje również budynków mieszkalnych, wyposażonych w oryginalne sprzęty, ale dostosowanych pod gusta współczesnych gości. Będą one w przyszłości służyć jako budynki hotelowe.

Otwarcie galicyjskiego miasteczka w sanockim skansenie było jak powrót do przeszłości. Gospodynie z Mrzygłodu sprzedawały na straganach proziaki, żołnierze maszerowali po kocich łbach, Żydzi przemykali pod podcieniami, strażacy pucowali konną sikawkę, a panie w kapeluszach spacerowały drobnym kroczkiem po rynku, oglądając wystawy. Czy ten niedzisiejszy już klimat, zagości na rynku na stałe?

- W chałupach już czuć zapach historii - mówi Artur Pałasiewicz z Warszawy, organizator corocznych sanockich Spotkań Miłośników Austro-Węgier.

- Historii? - powątpiewa etnograf Artur Sztuczyński, też ze stolicy. - Ja tam czułem głównie zapach konserwantów.

To ożywiona fotografia

Ludziom, którzy zaraz po otwarciu miasteczka galicyjskiego tłumnie rzucili się oglądać galicyjskie rynek, zapach świeżości i konserwantów nie przeszkadza. Wizyta w galicyjskim miasteczku była dla nich jak wypad w "belle epoque".

- W czasie budowy rynku galicyjskiego nie byłam tu ani razu. Chciałam być czymś zaskoczona - mówi Maria Pospolitak, mieszkanka Sanoka. - Jestem jednak nie tylko zaskoczona Jestem wręcz zszokowana, jak to fantastycznie wygląda. Miasteczko robi niesamowite wrażenie. Dzięki niemu otrzymaliśmy możliwość przeniesienia się w świat przeszły.

- Przy niektórych rynkach małych miast widać jeszcze stare chałupy, które nie są już piękne, a w skansenie zyskały one nowe życie. Tutaj są w pełnej krasie. Wyglądają tak, jak wyglądały 150 lat temu - uważa Grzegorz Gajewski, filmowiec, który z kamerą i operatorami towarzyszy miasteczku galicyjskiemu od początku jego narodzin.

- To miasteczko, to ożywiona stara fotografia, upiększona i wyidealizowana - podkreśla Robert Bańkosz, wiceprezes Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych "Karpaty". - Musimy jednak pamiętać, że wszystkie zabytki odzwierciedlają pewne wyobrażenie o epoce, a nie stan realny. Tu turyści będą mogli poczuć się jak drobni mieszczanie.

Świnia przywiązana do latarni musi być

Choć miasteczka galicyjskie znikły już prawie całkowicie z powierzchni ziemi, mieszkańcy Podkarpacia ich obraz mają ciągle przed oczami. Doskonale pamiętają, jak one wyglądały, bo jeszcze pół wieku temu sami żyli w takich miasteczkach. Starsi zachowali je wspomnieniach, a młodsi poznali z opowieści seniorów. Zresztą to, co było niegdyś, można jeszcze zobaczyć na własne oczy.

- Resztki takiej zabudowy spotykamy wciąż w tych stronach - mówi prof. Roman Kuźniar, doradca prezydenta RP, znany łazik, który wychował się w pobliskim Krośnie. - W Jaśliskach i Jaćmierzu mamy pozostałości takich rynków w oryginale. Miasteczku w skansenie trzeba tylko trochę patyny. Za 2-3 lata będziemy się tu czuli, jak na przełomie XIX i XX wieku.

- Nie wyobrażam sobie jednak, by nie było tu świni, przywiązanej sznurkiem do latarni. No i oczywiście rozsypanej po rynku sieczki - twardo stawia sprawę Artur Pałasiewcz.

- Mieliśmy wielkie tradycje handlu końmi i wołami - przy takim inwentarzu upiera się z kolei Robert Bańkosz.

Dziad lirnik pasuje jak ulał

- Ten rynek jest bardzo podobny do naszego w Jaćmierzu - przyznaje Andrzej Betlej, wójt gminy Zarszyn. - Nasz rynek szpeci niestety ośrodek zdrowia, wybudowany w latach 80. Nijak tam nie pasuje. Różnica jest też taka, że na jaćmierskim rynku leży kostka, a tu są kocie łby. Nie można jednak zapomnieć o zasadniczej różnicy: nasz rynek jest żywy, bo ludzie tam mieszkają.

- Nie wiem, czy tak do końca uda się tu odtworzyć ducha Galicji - zastanawia się Artur Pałasiewicz. - Na to potrzeba będzie ładnych kilku lat. Pojęcie Galicja, wbrew pozorom, nie jest martwe. Jeszcze w okresie powojennym pamięć o Galicji i Franciszku Józefie - oby żył wiecznie - trwała i wciąż była żywa.

- Na takich rynkach bywali dziadowie lirnicy, którzy zarabiali na życie, przy okazji informując o wydarzeniach, które działy się na świecie - dodaje Robert Bańkosz. - Mamy świetnych lirników okolicy. Może kiedyś odbędzie się tu dziadowski festiwal lirniczy, bo do tego krajobrazu, jak nic pasuje wędrowny dziad lirnik.

A może stadko gęsi?

Już pierwszy rzut oka na galicyjski rynek wystarczy, by poczuć się jak za czasów Franciszka Józefa. Rynek wyłożony jest kamieniami rzecznymi, stawianymi na sztorc. - Placu o takiej nawierzchni nie zobaczymy już nigdzie w Polsce, bo "kocich łbów" już nikt nie układa - podkreśla Jerzy Ginalski, dyrektor Muzeum Budownictwa Ludowego.

- Ludziom "kocie łby" bardzo się podobają, bo na co dzień chodzą po asfalcie, betonie, płytach i słynnej kostce Bauma - podkreśla Pałasiewicz.

Mieszkańcom Mrzygłodu, który szczycił się niegdyś podobnym rynkiem, na widok "kocich łbów" łza się w oku kręci.

- Mrzygłód też miał prawa miejskie - podkreśla Celina Chutkowska z koła gospodyń wiejskich. - Nasz rynek nazywano "gęsim", bo Mrzygłód słynął z tego, że co drugi gospodarz trzymał duże stado gęsi. Gęsi skubały trawkę wyrastającą między kamieniami. Oczywiście rynek był spaprany naturalnym nawozem, to jasna rzecz, ale deszcze te nieczystości spłukiwały. Teraz nasz rynek jest już wybrukowany i nie wygląda tak jak niegdyś. Musimy spryskiwać go herbicydami, bo gęsi już nie ma. Pan Ginalski powinien jednak zakupić do miasteczka małe stadko.

Klimat bez woni z rynsztoków

W sanockim skansenie w sąsiedztwie obok siebie znajdują się sektory Łemków, Bojków i Pogórzan, a także sektor naftowy. - Galicyjski rynek będzie dopełnieniem tych wszystkich sektorów - uważa Robert Bańkosz. - Do takich miasteczek Łemkowie przyjeżdżali z wozami maziarskimi, Bojkowie przypędzali woły, a z Pogórza przychodzili chłopi, by kupić buty u szewca. Wokół takich miasteczek koncentrował się przemysł i ci, którzy się na tym przemyśle dorobili, przyczyniali się do tego, że te miasteczka zmieniały się. W tych miasteczkach, które znalazły się przy linii kolejowej i w niedużej odległości od kopalń i nafty, zabudowa murowana zastąpiła drewnianą. Tylko te, których nie dotknęły zmiany, zatrzymały się w rozwoju, ale zachowały klimat.

- Na mnie największe wrażenie zrobił właśnie klimat tego miasteczka. Ten rynek będzie się patynował 3-4 lata, ale już teraz ma charakter galicyjskiego miasteczka - uważa minister Bogdan Zdrojewski.
- A że jest sielankowo? Nie ma za to charakterystycznych dla przełomu XIX i XX wieku zapachów, bo musimy pamiętać, że kanalizacja sanitarna, jak już istniała to w formie rynsztoków - przypomina Robert Bańkosz. - Ten charakterystyczny smrodek z rynsztoków, to byłby oryginalny element, ale chyba o jeden za dużo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24