Miasto jednak nie chce zamiany działek z Maylandem. Sprawa trafi do sądu?

Sprawa po raz kolejny trafiła wczoraj pod obrady Rady Miasta Rzeszowa. Na wniosek prezydenta Ferenca radni mieli znowu głosować zgodę na sprzedaż miejskich terenów leżących przy ul. Lubelskiej.

Ewentualna zgoda oznaczałaby unieważnienie obowiązującej uchwały, obligującej miasto do zamiany tych terenów z Francuzami, którzy po sąsiedzku mają 30 ha gruntu i chcą budować na nim potężne centrum handlowe.

Na wniosek Jerzego Cyprysia z PiS, głosami radnych PO i PiS pomysł spadł jednak z porządku obrad. Zamiast głosowania, Jarosław Więckowski, dyr. ds. rozwoju Mayland Real Estate przedstawił radnym sytuację, w jakiej znalazła się jego firma.

- Jesteśmy gotowi do złożenia wniosku o pozwolenie na budowę pierwszej części naszego kompleksu. Warunkiem jest tylko obiecana nam przez miasto zamiana gruntami - przekonywał radnych Więckowski.

Następnie przez półtora godziny opowiadał radnym o szczegółach inwestycji. Wyjaśnił też, dlaczego Mayland nie chce stawać do przetargu na działki, forsowanego przez służby prezydenta.

- Chcemy uniknąć sytuacji, w jakiej znalazło się swego czasu chociażby Millenium Hall. Wystarczy, że do przetargu stanie ktoś zainteresowany zablokowaniem inwestycji i nawet, jeśli go przegra będzie protestował i odwoływał się od jego rozstrzygnięcia - tłumaczył Więckowski.

Prezydenta Ferenca jednak nie przekonał.

- Nie będzie żadnej zamiany. W grę wchodzi jedynie sprzedaż terenów w drodze przetargu - mówi Ferenc.

W tej sytuacji Mayland nie wyklucza skargi do sądu.

- Zamianę mieliśmy obiecaną, na tej podstawie wydaliśmy na przygotowania do budowy już ok. 30 mln euro. Mamy podpisane umowy przedwstępne z najemcami. Zmiana stanowiska przez miasto to dla nas potężne straty finansowe - przekonuje Więckowski.