Miasto nie chce wody ze źródła

- Przeszkodą jest dług wobec miasta - odpowiada prezydent.

Właścicielem ujęcia wody, które znajduje się na obrzeżach Mielca, jest Zakład Utrzymania Ruchu. Firma w kwietniu ogłosiła przetarg na sprzedaż ujęcia. Do rozstrzygnięcia nie doszło, bo jak wyjaśnia prezes zakładu Lesław Strasiński, firma unieważniła procedurę bez podania przyczyny (miała taką możliwość). Będzie wyznaczony kolejny termin. Firma sprzedaje swój majątek, bo jest zadłużona na wiele milionów złotych.

Na prawie 9,2 miliona zł obciążone jest ujęcie wody w Szydłowcu na rzecz wierzycieli Zakładu Utrzymania Ruchu. Tymi wierzycielami są gmina miejska Mielec (obciążenie na jej rzecz wynosi 890 tys. zł), ZUS (prawie 8 milionów zł), Urząd Skarbowy (267 tys. zł).

Ostatnio radny miejski Ryszard Sieroń pytał prezydenta Mielca, dlaczego miasto nie decyduje się na kupno ujęcia wody. - Mogłoby przecież później zarabiać na sprzedaży wody.

Janusz Chodorowski wyjaśniał, że ujecie obciążone jest hipotekami wierzycieli Zakładu Utrzymani Ruchu. Jednym z wierzycieli jest też gmina miejska Mielec. Firma wystąpiła ostatnio do prezydenta o zdjęcie tej hipoteki z ujęcia wody.

Obiecywała, że kiedy sprzeda ujęcie, z sumy ze sprzedaży spłaci część długów wobec miasta. Prezydent oświadczył, że nie zgodził się jednak na taki układ. Zamierza egzekwować wierzytelności miejskie od przyszłego właściciela ujęcia wody.

Z ujęcia wody w Szydłowcu korzystają mieszkańcy tej miejscowości. Woda źródlana dociera także od domów w Trześni i w mieleckim osiedlu Mościska.

Zdaniem prezesa zakładu, kiedy dojdzie do sprzedaży, nie zagrozi to w żadne sposób odbiorcom wody. - Przyszły właściciel będzie pewnie raczej dążył do rozszerzenia liczby odbiorców wody. Wiem, że wodą z szydłowieckiego ujęcia zainteresowana jest gmina Tuszów Narodowy - dodaje Strasiński. AD