„Miasto ratownik”, czyli prosta odpowiedź na trudne pytanie [FELIETON]

Odpowiedź jest bardzo prosta - Wołodymir Zełenski, przywódca napadniętego dokładnie trzy miesiące temu przez Rosję kraju, niestety nie ma czasu zastanawiać się nad tym, czy to Przemyśl, Rzeszów, Stalowa Wola czy jeszcze inne miasto bardziej pomaga jego rodakom. Nie mają na to czasu także jego ludzie. Dla nich najważniejsze jest to, że ta pomoc jest, bo dzięki niej oni sami, a przede wszystkim walczący ukraińscy żołnierze mogą być spokojni o los swoich rodzin i bliskich, którzy uciekli do Polski. I właśnie to w tej naszej szerokiej i masowej akcji pomocy uchodźcom jest najważniejsze. Tym bardziej cieszy fakt, że pomagają też inni sąsiedzi Ukrainy: Słowacja, Węgry, Mołdawia czy Rumunia – te kraje też przyjęły dużą, jak na swoje możliwości, liczbę uchodźców.

„Chcę z tej trybuny wymienić wszystkich, aby usłyszało to każde województwo, powiat i gmina, których poparcie czuje dziś każdy region, miasto, wieś, hromada (gmina) ukraińska - powiedział w niedzielę w obecności prezydenta Andrzeja Dudy Wołodymir Zełenski, kierując swoją wdzięczność do każdego Polaka, który w większy czy mniejszy sposób pomaga uchodźcom. Tak właśnie rozumiem słowa prezydenta Ukrainy.

Kilka miesięcy temu na osiedlu Krakowska-Południe w Rzeszowie ktoś zamalował czarną farbą tablicę poświęconą Danucie „Ince” Siedzikównie. Nieznanemu sprawcy nie udało się jednak przysłonić tego, co w Jej postawie i legendzie jest najważniejsze, a co sprowadza się do słynnego zdania „zachowałam się jak trzeba”. Bo i rzeszowianie i mieszkańcy całego Podkarpacia zachowują się jak trzeba…

Na koniec powiedzmy sobie szczerze – Ukraińcy, walcząc z Rosjanami, robią dziś dla Polaków o wiele więcej niż my dla Ukraińców, bo Oni walczą nie tylko o swoją, ale także o naszą wolność. I pamiętajmy, że Ich ostateczny sukces zależy również od tego, czy ta pomoc będzie kontynuowana… w Rzeszowie, Przemyślu i w każdym innym miejscu…