Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Milowicz: Lubię wzbudzać emocje

kmularz
Archiwum
Z aktorem MICHAŁEM MILOWICZEM rozmawia Marcin Kalita.

Zapraszamy na spektakl "Zwariowany Komisariat"
28 września 2013 r., Filharmonia Podkarpacka w Rzeszowie, godz. 19.30.
BILETY: 75 zł i 70 zł do nabycia w Biurze Ogłoszeń Nowin w Rzeszowie przy ul. Unii Lubelskiej 3., w dni robocze w godz. 7.30 - 16.00.
Zamówienia telefoniczne: 17 867-22-21, w godz. 8.-16.
Rezerwacje Tel. 697 770 406, e-mail: [email protected]

- Za tydzień wraz z innymi artystami zaprezentujesz w Rzeszowie spektakl "Zwariowany komisariat".

- Jak sam tytuł sugeruje, jest on przedstawiony w krzywym zwierciadle. Gram w nim agenta Tomka Czarnego. Całość ma formę kabaretowo-muzyczną. Sporo w niej piosenek. Myślę, że trafimy w nim w gust każdego widza, że każdy będzie mógł się uśmiechnąć. A może i zaśpiewać razem z nami?

- Będziesz występował w mundurze. Pojawiłeś się w nim już w jednym ze swoich pierwszych filmów "Młode wilki"…

- Rzeczywiście zagrałem policjanta. To był niewielki epizod. Aż dziw, że ktoś to jeszcze pamięta.

- Wielu widzów wręcz uwielbia takie obrazy jak "Chłopaki nie płaczą", "Sztos" czy "Poranek kojota" z twoim udziałem. Dzięki spółce: Lubaszenko, Pazura, Milowicz stały się one kultowe. A dawno nie stworzyliście nic razem.

- Połączyła nas wspólna pasja i czarny humor. Prywatnie też się kumplowaliśmy. Z czasem, ze względu na przeróżne zajętości zawodowe, nasze drogi się rozeszły. Ale nie ukrywam, że znów nas korci, żeby zjednoczyć siły, zakasać rękawy i spotkać się w pracy. Nie powiem nic więcej, żeby nie zapeszyć.

- Zasłynąłeś też jako wokalista. Zaczęło się od musicalu "Elvis", nagrałeś też maxi-singla z piosenkami Presleya…

- Jego piosenki stały się ponadczasowe. Nie bez powodu został on okrzyknięty królem rock'n'rolla.

- Dokładnie dziesięć lat temu ukazała się twoja płyta "Teraz wiesz". Kiedy rozmawialiśmy po jej premierze, mówiłeś, że szykujesz materiał na następną. I co?

- I nadal go szykuję (uśmiech). Fakt, że trochę długo, ale na to potrzeba czasu. Jestem dość zajęty w teatrze, a nie chciałbym wydawać niczego na siłę. Mogę jednak zapewnić, że płyta będzie.

- Zanim trafiłeś na scenę, studiowałeś wychowanie fizyczne. Patrząc na ciebie, od razu widać, że na aktywność fizyczną zawsze znajdujesz czas.

- I będzie tak, dopóki starczy mi sił. Kiedyś zajmowałem się aikido. Teraz gram w piłkę nożną, tenisa, jeżdżę na nartach, pływam na desce, regularnie odwiedzam siłownię.

- Nie wyglądasz na kogoś, kto lubi dobrze zjeść. A prowadzisz w końcu własną klubo-restaurację "Nova Maska".

- W której również śpiewam i tańczę.

- Występujesz w teatrze, filmie, telewizji, na scenie. Która z tych dziedzin jest ci najbliższa?

- Trudno jest mi którąś z nich wyróżnić. Mam wiele pasji i każda z nich daje mi inną satysfakcję. Bez nich nie wyobrażam sobie swojego bytu. Choć najwięcej radości i siły niesie ze sobą żywy kontakt z publicznością.

- Przez kilka lat grałeś w serialu "Sąsiedzi", który dał ci dużą popularność.

- Ewaluowała ona od "Metra", poprzez Elvisa, kiedy zaczęło się robić wokół mnie bardziej gorąco. Później był film "Chłopaki nie płaczą". W końcu "Sąsiedzi". Mam taką drabinkę popularności, po której powoli się wspinam. Nie miało mi więc kiedy odbić. Do dzisiaj mam tych samych przyjaciół, wciąż jestem tym samym facetem. Może troszkę inaczej patrzącym na życie, bo w końcu jestem bogatszy o pewne doświadczenia. Poza tym nigdy nie pracowałem po to, żeby być sławnym, tylko po to, żeby wzbudzać w ludziach emocje i samemu się realizować.

- Czyli rozumiesz sytuacje, w których na plaży biegnie do ciebie kilkudziesięcioosobowa wycieczka kolonistów z prośbą o autograf?

- Oczywiście. Szanuję ludzi, dlatego staram się z każdym porozmawiać, dać podpis czy zrobić wspólne zdjęcie.

- Pytam o to, bo jedna z aktorek powiedziała mi kiedyś, że w podobnej sytuacji dała autograf tylko jednemu dziecku, a reszcie zasugerowała: skserujcie sobie.

- Nie rozumiem takiego postępowania. Kiedyś z kilkoma kolegami, też aktorami, byliśmy w Łebie. Nie dane mi było poleżeć na plaży, bo wczasowicze na ogół nie rozstają się z aparatami fotograficznymi. A wiesz po czym poznać dobrego aktora?

- ???

- Po tym, że ma opalone plecy, bo zawsze leży twarzą do piachu.

- Jak traktują cię ludzie na ulicy? Jak sąsiada, kumpla właśnie?

- Dokładnie. Jakby znali mnie od dawna. Ale w końcu, dzięki telewizji, jakbym u nich mieszkał. Najczęściej słyszę na swój widok "O cześć, cześć! Co u ciebie?".

- Ale na ogół są to miłe reakcje?

- Tak, ale czasami zdarzają się też te mniej miłe. Pojawia się i najzwyklejsze chamstwo, które bardzo mnie poraża. Nigdy go nie tolerowałem. Kiedy mam z nim do czynienia, sam robię się groźny.

- Potrafisz dać w pysk?

- Potrafię, ale nie nadużywam. Często też spotykam się ze zjawiskiem zazdrości, zawiści.

- Z wszelkich podróży zwozisz przeróżne maski. Traktujesz je jako swego rodzaju talizmany?

- W pewnym sensie. Pasują do stworzonego w moim domu klimatu. Każda z nich ma też swoją historię. Od nich m.in. wzięła się nazwa lokalu, o którym mówiliśmy wcześniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24