Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miękka aneksja i partyzantka. Łukaszenka może tego nie przetrwać

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Głównodowodzący Siłami Zbrojnymi Republiki Białoruś już tylko na papierze?
Głównodowodzący Siłami Zbrojnymi Republiki Białoruś już tylko na papierze? president.gov.by
Dyktator z Mińska znajduje się pod coraz większą presji Kremla, żeby rzucił do walki z Ukrainą białoruskie wojsko. To by jednak mogła być jedna z ostatnich jego decyzji jako przywódcy państwa. Miażdżąca większość Białorusinów nie chce brać udziału w tej wojnie. Wysłanie armii na Ukraińców może się skończyć buntami w wojsku i rewoltą w kraju. Oczywiście Rosjanie mogliby ją siłą stłumić, ale po co by im wtedy był potrzebny Łukaszenka?

Przemawiając na spotkaniu z przedstawicielami aparatu bezpieczeństwa 15 marca, Alaksandr Łukaszenka w ciągu jednej minuty zarówno zaprzeczył, jak i potwierdził udział Białorusi w wojnie. - Nie będziemy się angażować w operację, którą Rosja prowadzi na Ukrainie. Nie ma takiej potrzeby. Co moglibyśmy dodać do wysiłków Rosji! Oni mają wystarczająco dużo ludzi i broni – oświadczył. I zaraz potem dodał: „Ale bierzemy udział w tej operacji, o czym mówiłem wam wielokrotnie”. Nic nie oddaje lepiej jego lawirowania w tej kwestii. Z jednej strony wie, że bez Moskwy jego reżim nie przetrwa, z drugiej ma świadomość, że wysłanie białoruskich żołnierzy na Ukrainę to jak skok na główkę do basenu, w którym nie wiadomo czy i ile jest wody. Udział w wojnie zapewnia korzyści ekonomiczne ze strony Rosji. Jednak nieuczestniczenie w wojnie odzwierciedla nastroje zwykłych Białorusinów. Jeśli straci resztki poparcia w kraju, to tak naprawdę do czego będzie więcej potrzebny Kremlowi?

Front wołyński?
We wtorek wieczorem doradca Zełenskiego stwierdził, że władze Ukrainy nie spodziewają się, że białoruskie wojsko przyłączy się teraz do inwazji. - Prawdopodobieństwo, że Łukaszenka zdecyduje się wziąć udział w wojnie wynosi od 15 do 20 procent - oświadczył Ołeksij Arestowycz. Ale może się to zmienić w każdej chwili.

Armia białoruska liczy ok. 45 000 ludzi, ale tylko nieduża część nadaje się do wojny. Z ocen Służby Bezpieczeństwa Ukrainy wynika, że gotowych do ataku jest już ok. 5 tys. białoruskich żołnierzy, a łącznie w inwazji może wziąć udział 10-15 tys. - Główne siły, które mogą zostać posłane do walki, są uzupełniane przez oddziały rezerwowe i dodatkowo przez kilka tysięcy żołnierzy w ramach tzw. trzeciego rzutu – powiedział generał Wiktor Jahun. W ocenie SBU ewentualnymi kierunkami natarcia białoruskiej armii mogą być Włodzimierzec w obwodzie rówieńskim, a także Łuck i Kowel w obwodzie łuckim, nieopodal granicy z Polską. Właśnie tamtędy transportowana jest większość broni i sprzętu wojskowego z Zachodu.

Co ważne, decyzja o użyciu armii białoruskiej może zapaść za plecami Łukaszenki, a nawet bez jego zgody. Łukaszenka praktycznie nie kontroluje sił zbrojnych Białorusi. Tamtejsi dowódcy, w tym szef Sztabu Generalnego, znajdują się pod operacyjnym kierownictwem Rosjan. W dowództwie wielu jednostek są już na stałe rosyjscy generałowie i pułkownicy, a właściwie całe południe Białorusi znalazło się pod faktyczną okupacją rosyjską.

Ryzykowna operacja
Pozostaje jednak pytanie o gotowość samej armii białoruskiej do walki z Ukraińcami w imię interesów Rosji. Jak mówi opozycjonista Franak Wiaczorka w rozmowie z Current Time, „wojskowi Białorusini nadal nie rozumieją, dlaczego nagle Ukraina stała się wrogiem. Wielu z nich ma tam krewnych, przyjaciół, interesy, znajomości. Białorusini są związani z Ukrainą jak z żadnym innym krajem. A teraz mówienie im, że nagle na Ukrainie pojawili się faszyści, których trzeba zbombardować i zabić, nie przyniesie oczekiwanych rezultatów”.

Władze w Kijowie twierdzą, że około 60 procent białoruskich żołnierzy jest przeciwnych udziałowi w wojnie w sąsiednim kraju. Sztab Generalny wojsk ukraińskich twierdzi, że część kadry oficerskiej w armii białoruskiej odmawia udziału w wojnie. Białoruscy żołnierze proszą podobno o informacje, jak się poddać, gdy rozpoczną się aktywne działania.

Armia jest niedoświadczona w walce, a gdyby poniosła duże straty - na co wskazują doświadczenia rosyjskie - poparcie dla Łukaszenki zarówno wśród żołnierzy, jak i cywilów mogłoby szybko wyparować. Wiadomo, że morale w białoruskim wojsku jest bardzo złe. W ostatnim czasie kilkunastu wysokich oficerów miało pójść na zwolnienie chorobowe lub odejść ze służby. Niektórzy mieli wręcz opuścić kraj. Należy przy tym pamiętać, że generalnie przez wszystkie lata rządów, Łukaszenka traktował wojsko nieco po macoszemu. Priorytetem była zawsze rozbudowa sił bezpieczeństwa, MSW, KGB.

„Partyzanci” z Białorusi
Z każdym kolejnym dniem wojny Białorusini coraz odważniej sprzeciwiają się konfliktowi. - Propaganda w Rosji i na Białorusi działa zupełnie inaczej. Na Białorusi ludzie nie wierzą w telewizję, a sondaże, którymi dysponujemy, pokazują, że tylko 3 proc. Białorusinów jest za tym, by białoruska armia dołączyła do rosyjskiej w inwazji na Ukrainę. Absolutna większość Białorusinów uważa, że Białoruś musi zachować neutralność lub sprzeciwić się wojnie – mówi we wspomnianym wcześniej wywiadzie Wiaczorka.

Od początku inwazji białoruscy kolejarze przeprowadzili ponad piętnaście różnego rodzaju akcji, aby wojska rosyjskie nie mogły dostarczać sprzętu i prowiantu dla wojskowych, którzy już zajęli terytorium Ukrainy. Odbywają się samotne pikiety i akcje: Białorusini wychodzą z plakatami na ulice, wywieszają flagi. Pojawiają się informacje, że niektórzy młodzi mężczyźni demonstracyjnie okazują sprzeciw wobec wojny i krytykę reżimu, aby trafić za kratki i uniknąć w ten sposób spodziewanej mobilizacji do wojska. Reżim próbuje brutalnie z tym walczyć. Dochodzi do takich sytuacji, jak z nauczycielką, która przyszła do szkoły ze wstążką we włosach w barwach Ukrainy. KGB zabrało ją bezpośrednio z klasy i aresztowało. Wszyscy zatrzymywani są bici, trzymani w strasznych warunkach, torturowani w celach, zmuszani do przyznania się do winy.

Kalkulacje Łukaszenki
27 lutego Łukaszenka przeprowadził „referendum” w sprawie zmian w konstytucji. Zmieniona konstytucja weszła w życie 15 marca. Łukaszenka zapowiedział, że wprowadzenie wszystkich zmian prawnych wynikających z poprawek do ustawy zasadniczej, zajmie nawet dwa lata. Zmiany te jednak nie mają oczywiście na celu ani demokratyzacji, ani reform. Ich głównym celem jest przygotowanie osobistej polisy dla Łukaszenki na przyszłość. Nowa konstytucja zapewnia mu wielowymiarową osłonę po ustąpieniu z urzędu. Tyle że mamy już nową rzeczywistość, którą wykreowała inwazja Rosji na Ukrainę. Dlatego Łukaszenka będzie prawdopodobnie próbował przeciągać proces zmian. Jego decyzje dotyczące przyszłości - własnej i modelu rządów, a także transformacji politycznej na Białorusi i jej integracji z Rosją - będą zależeć od przebiegu wojny Putina z Ukrainą. Gdyby Rosji udał się blitzkrieg na Ukrainie, zapewne inaczej by to wyglądało także z punktu widzenia Łukaszenki. Ale sytuacja jednak jest inna.

Na razie Mińskowi udaje się unikać instytucjonalizacji coraz ściślejszych związków z Rosją. Jak zauważa niezależny analityk Artiom Szrajbman, chodzi przede wszystkim o nowe bazy wojskowe Rosji na podstawie długoterminowych umów, wspólną walutę czy sprzedaż największych przedsiębiorstw białoruskich Rosjanom. Opozycja liczy na to, że większość nomenklatury odwróci się od Łukaszenki, zwłaszcza gdy Białoruś mocniej odczuje sankcje. Choć wysłanie wojsk byłoby ryzykowne dla reżimu Łukaszenki i może zachwiać jego stabilnością, decyzja w tej sprawie nie zostanie podjęta przez niego, lecz przez Kreml. Tyle że to oznacza ryzyko destabilizacji także Białorusi. Czy Moskwie opłaca się mieć problemy na tyłach? A może właśnie o to chodzi? W razie prób rewolty okupacja całego kraju, odsunięcie Łukaszenki i radykalne przyspieszenie aneksji Białorusi, obecnie realizowanej w miękkiej i niespiesznej wersji?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Miękka aneksja i partyzantka. Łukaszenka może tego nie przetrwać - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24