Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mierzy, zabija, kręci. Dron może wszystko

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Janusz Szczuczko były żołnierz wojsk specjalnych, który w Cianowicach koło Skały otworzył firmę Redwings szkolącą pilotów dronów
Janusz Szczuczko były żołnierz wojsk specjalnych, który w Cianowicach koło Skały otworzył firmę Redwings szkolącą pilotów dronów Andrzej Banaś
Rozmowa z Januszem Szczuczko, który szkoli pilotów dronów

FLESZ - Ile potrwa rowerowy boom?

od 16 lat

Kiedy miał pan kontakt z dronami po raz pierwszy?
W 2009 roku. Wtedy byłem w USA na pierwszym kursie z „bezzałogowcami”. Od tamtego czasu w wojsku zaczęliśmy ich używać na misjach zagranicznych. Dawały nam ogromne wsparcie.

Konkretniej?
Byłem trzy razy na misjach wojskowych w Afganistanie, dwa razy w Iraku oraz w Libanie, zwiedziłem kawałek świata w związku z pełnieniem służby. Nie były to wyjazdy turystyczne. Nasza robota polegała na zbieraniu informacji odnośnie terenu czy zabudowań, które nas interesowały. Nie mogliśmy sobie pozwolić, by w trakcie akcji okazało się, że wjazd pod dom jest zbyt wąski dla naszych aut.

Dronów jeszcze nikt nie używał do ataku.
Na szczęście nie. Wszystkie systemy, które nas w bazach chroniły przed rakietami i granatami moździeżowymi, dawały nam 5-7 sekund po ogłoszeniu alarmu, by się schować. Gdyby wtedy były drony bojowe, nie mielibyśmy szans - bo nie można przewidzieć ich trajektorii lotu, one zawsze poruszają się inaczej: dołem, górą, po skosie. Można nimi sterować i obserwować wszystko z kamery. Teraz można do nich dołożyć specjalne zawieszki. Dron nadlatuje na cel, porusza się nad nim gwałtownie w górę i w dół i spuszcza ładunek. I już nie ma przeciwnika.

Tak wyglądał Kraków zaledwie 12 lat temu. Takie życie już ni...

Po odejściu z wojska postawił pan na drony.
W 2015 roku założyłem z żoną ośrodek szkoleniowy Redwings pod Krakowem.

Ile kosztuje kurs?
Ceny zaczynają się od 1500 złotych. Zajęcia trwają trzy dni. Kursant otrzymuje od nas wszystko, co potrzeba: literaturę, kamizelkę do lotów, posiłek. Nie przychodzi z własnym dronem, zajęcia praktyczne odbywają się na naszym sprzęcie i na naszym lądowisku.

Zaczyna się od teorii?
Jak wszędzie. Ja wykorzystałem swoje doświadczenia ze szkoleń w USA i stworzyłem własny ośrodek, w którym każdy kursant ma swój sprzęt i symulator lotu, by potrenować na sucho. Pierwszy i drugi dzień kursu to teoria i symulator, aby kursant nie musiał się zastanawiać, w jaki sposób ma sterować sprzętem - „manual” ma zostać opanowany, zanim wyjdziemy na lądowisko. Szkolenie kończy się egzaminem państwowym Lotniczej Komisji Egzaminacyjnej z Warszawy, dokumenty trafiają do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Po pięciu latach przeszkoliliśmy około tysiąca osób.

Kto przychodzi na taki kurs?
Są geodeci, pojawia się Państwowa Straż Rybacka - bo z góry lepiej widać, kto wędkuje.

A klienci indywidualni?
Tak. Tacy, którzy chcą kręcić eventy, wesela, chrzciny. Uczymy, jak robić nagrania z góry, ale pod pewnym kątem, by rejestrowali nie tylko fryzury ludzi, ale kto jest i jak się bawi.

Zjawia się człowiek i mówi, że kupił synowi na komunię drona i teraz syn musi nauczyć się latać?
Bywa i tak. Ale dziecko musi mieć co najmniej 13 lat i zgodę rodziców. Nie ma tu miejsca na pośpiech.

Jak duże są drony?
Rozmiary są powiązane z ciężarem. Są kategorie wagowe dronów do pięciu, do 25 i 150 kilogramów.

To kosztowny sprzęt?
Te najmniejsze, do pięciu kilogramów, kosztują koło siedmiu-ośmiu tysięcy złotych. Do tego dochodzi koszt dodatkowych baterii, a one nie są tanie, 350-700 zł za jedną. A są drony, które potrzebują sześciu, do każdego silnika.

Stadiony w Krakowie z lotu ptaka cz. 1 [ZDJĘCIA Z DRONA]

Do czego wykorzystuje się drony?
Generalnie do zbierania danych fotograficznych lub nagrań wideo. Prawie wszystkie mniejsze drony mają wbudowane kamery.

Kto używa dronów?
Choćby rolnicy, bo kamery pozwalają zdobyć dane o stanie upraw. Są też specjalne drony typu agras, które same spryskują wyznaczone miejsce.

Rolnicy mogą zrobić to samo za pomocą ciągnika.
Tak, ale wtedy na hektar potrzeba 400 do 600 litrów środków, a z drona tylko 10-12 litrów. Fakt, praca drona trwa dłużej, ale dron nie niszczy uprawy.

Gdzie jeszcze drony mają się dobrze?
W geodezji, do wykonywania tzw. ortofotomap. Geodeta potrzebował kiedyś tydzień, by wszystko zmierzyć w terenie. Z dronem to trwa dwie godziny i jest bardziej precyzyjne, bo używa się laserów. Słyszałem, że mają być drony do przenoszenia krwi lub narządów między szpitalami z ominięciem korków.

A służby mundurowe?
Wszystkie już korzystają z dronów, bo z góry widać więcej. Są drony, które mają kamerę termowizyjną, co wykorzystuje się w trakcie poszukiwań ludzi. Z naszych usług korzystały grupy poszukiwawczo-#-ratownicze. GOPR ma już swoje drony, ostatnimi czasy także straż pożarna mocno się zaangażowała w bezzałogowce. Mam liczne zapytania z Małopolski i Podkarpacia, jaki sprzęt kupić, jakie szkolenie się przyda. Drony są wskazane w straży, bo mogą być wykorzystane przy sprawdzaniu wnętrza budynków, czy nie ma zarzewia ognia. Człowiek nie musi wchodzić do budynku po pożarze, by nie ryzykować życia. Dron wszystko sprawdzi. To dłużej potrwa, ale jest mniejsze ryzyko dla strażaków.

W 2018 roku przez godzinę z lotniska w Warszawie nie mógł wystartować żaden samolot. Przyczyną był dron, który latał w pobliżu.
Dawniej drony nie miały blokad, by nie wlecieć w obszar powietrzny lotniska - teraz jest takie ograniczenie w Unii. To są tzw. obszary NFZ (No Fly Zone). NFZ znajdują się też nad różnymi instytucjami, które nie życzą sobie obecności dronów. Np. w odległości kilometra od zakładu karnego nie podniesiemy żadnego drona.

Kraków. Ranking najtańszych sklepów w mieście. Gdzie robić z...

Raz wojsko na Śląsku żaliło się, że miało drona-dezertera...
Są drony, w których osobno lądują te urządzenia, które są najważniejsze - czyli kamera i bateria - a reszta porusza się potem lotem szybowcowym. Jeśli dostanie podmuchu, leci dalej i wtedy trzeba szukać.

Powiedzmy, że chcę sfilmować Morskie Oko. Mogę?
To obszar Tatrzańskiego Parku Narodowego, strefa ograniczona, musimy mieć zgodę dyrektora TPN. On określa warunki, gdzie i w jakim czasie możemy się poruszać, by nie doszło do kolizji różnych dronów. Parki mają cennik za użytkowanie sprzętu.

Dron może zrobić krzywdę?
Tak. Dokształcamy ludzi, żeby to wiedzieli. Poza tym to nie są tanie rzeczy, nikt nie chce rozbić sprzętu za siedem tysięcy

Jakie są podstawowe zasady bezpieczeństwa?
Są zasady, których się nie łamie. Nie zbliżamy się do lotnisk, jeśli nie mamy zgody. Nie wykonujemy lotów nad ulicami, jednostkami wojskowymi, stadionami, zaporami, obiektami ważnymi dla obronności państwa. Nad liniami elektrycznymi, które mogą zakłócić pole magnetyczne drona. Był przypadek, że dron uderzył w ciężarówkę i rozbił szybę, dobrze, że nie doszło do wypadku.

Mam wrażenie, że w Polsce zapanowała moda na drony...
Była taka moda, a teraz drony są postrzegane jako narzędzie pracy. Wykorzystuje się je też w budownictwie, w inspekcjach. Nie trzeba się wdrapywać na dach, by zobaczyć, co tam jest.

Który kraj jest liderem w produkcji dronów?
Przodują Chiny, potem długo nic i USA. Ale np. firma z Litwy ma drona, który unosi ciężar 120 kg i służy do ratowania ludzi z łódek. Chińczycy w energetyce użytkują drony z miotaczem ognia: taki dron ma podwieszony zbiornik z benzyną i uruchamia płomień. Gdy podlatuje pod linię napięcia, na której coś zawisło, wypluwa z siebie ogień na pięć-siedem metrów, spala intuza i leci dalej.

Czytałem, że Chiny wykorzystują drony do walki ze szkodnikami w rolnictwie, a w Rosji są już takie wyposażone w paralizator lub laser do oślepiania.
Tu wchodzimy w technikę związaną z wojskiem. Jest np. broń, która działa podobnie jak mikrofalówka, wykorzystując uderzenia gorąca. Człowiek się normalnie gotuje od środka. To było wykorzystywane przez służby i taka broń w postaci skrzyneczki może być montowana na dronach. Chiny robią całe roje dronów, które mogą mieć montowany ładunek wybuchowy, który przy uderzeniu jest odpalany. W Polsce mamy własne drony, takie latające skrzydło z zamontowaną kamerką - wszystko, co ona rejestruje, my widzimy na okularach. Z przodu ma ładunek wybuchowy, którym uderza w cel.

Prawo nadąża za zmianami?
Nie za bardzo. Są firmy, które wypuszczają trzy-cztery nowe modele dronów rocznie. Najnowsze mają czujniki zbliżeniowe, by nikogo nie uderzyć w trakcie lotu - same się odsuwają, gdy jesteśmy za blisko.

Wojna przyszłości to wojna dronów?
Najważniejszy jest jednak człowiek. Gdzie piechota postawi stopę, ten teren możemy uznać za zdobyty.

Rozmawiał Artur Drożdżak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Mierzy, zabija, kręci. Dron może wszystko - Gazeta Krakowska

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24