Mieszkańcy Mazurów: dzieci nie muszą patrzeć na te drastyczne plakaty

Naszą redakcję zaalarmowała Czytelniczka, która poinformowała o wystawie i o tym, że jest ona umieszczona tuż obok szkoły w Mazurach.

- W szkole są dzieci, mają zajęcia wakacyjne. To nie jest temat dla nich, nie powinny tego oglądać, te zdjęcia są drastyczne, na dodatek - brzydkie i fatalnie wykonane technicznie - tłumaczy Czytelniczka.

Pojechaliśmy do Mazurów, niewielkiej wsi niedaleko Sokołowa Małopolskiego. Wczoraj w szkole dzieci nie było, a sama szkoła była zamknięta. Kościół także. Na plebanii nikt nie otwierał drzwi. Kilka osób spotkanych na drodze, głównie starszych, nie miało nic przeciwko wystawie.

- Mnie to nie razi, niech sobie wisi, niech dzieciaki wiedzą, jak to wygląda - mówi starszy mężczyzna. - Jak ksiądz pozwolił, to co mnie do tego. To jest płot kościoła - dodaje.

Młoda kobieta, którą próbujemy zapytać o tę niecodzienną wystawę, rozgląda się niespokojnie wokoło i mówi:

- Nikt wam tu nic złego na temat tej ekspozycji nie powie, to mała wieś, wszyscy się księdza boją. W domach mówią, że to nie powinno tutaj wisieć, ale do gazety - w życiu nie powiedzą.

Kobieta szybko odchodzi.

Jacek Kotula, działacz katolicki, który jest inicjatorem organizowania tego typu wystaw na Podkarpaciu, uważa, że każda metoda, nawet bardzo drastyczna, walki z plagą aborcji powinna być stosowana.

- W Europie w ostatnich latach zabito miliony nienarodzonych dzieci - stwierdza. - Co godzinę ginie 327 dzieci. Te dane są wstrząsające. Musimy ten proces powstrzymać. Dlatego będziemy organizować takie pokazy.

Wystawa w każdej miejscowości cieszy się dużym zainteresowaniem, mieszkańcy przystają, komentują.

- To dobrze, bo ludzie muszą mieć świadomość, co to jest aborcja. A ta wystawa to pokazuje - w sposób być może szokujący, ale tego problemu inaczej pokazać nie można - uważa Kotula.

Wystawa z Mazurów pojedzie do Miejsca Piastowego, a potem - do Kolbuszowej i Cmolasu.