Mieszkańcy podjarosławskich wsi: nie pójdziemy do miasta

Projekt uchwały w sprawie poszerzeniu granic miasta wyszedł od Andrzeja Wyczawskiego, burmistrza Jarosławia. Takie rozwiązanie, według władz, stworzyłoby warunki do dynamicznego rozwoju, a w efekcie powstania silnego ośrodka gospodarczego przyciągającego inwestorów. Zajmujący obecnie ponad 34 kilometry kwadratowe Jarosław powiększyłby się o prawie 20 km kwadratowych.

Gminy już protestują

- Jestem zaskoczony tą decyzją. Nikt nawet nie zechciał nas poinformować o takich zamiarach - oburza się Marian Ryznar, wójt gminy Wiązownicy, z której Jarosław chce przejąć część wsi Szówsko.

- Wynika z tego, że Jarosław już zaspokoił potrzeby swoich mieszkańców i teraz chce uszczęśliwiać innych - dodaje z ironią.

- Zabierając nam część Muniny Jarosław nie zyska terenów budowlanych i inwestycyjnych, bo takich już tam nie ma. Przyjdzie na gotowe, a jedyny cel, jaki może takim planom przyświecać, to ratowanie własnego budżetu - kwituje sprawę Roman Kałamarz, wójt gminy wiejskiej Jarosław.

Nic nie zyskają

- Nasi ludzie się nie zgodzą na takie przejście - zapewnia Łucja Stochańska, sołtys Muniny. - Zrobiliśmy wiele dla naszej wsi i co teraz mamy to oddać w zamian za większe opłaty. Nie ma takiej możliwości - dodaje.

- Opłaty, które ponoszą mieszkańcy miasta są wyższe niż w przylegających do Jarosławia wsiach. Wątpię by ludzie w nich mieszkający przystali na takie rozszerzenie. Przecież nic nie zyskają - uważa mieszkanka Jarosławia.

Uchwała, którą przyjęli w tej sprawie radni jest intencyjna.

- Daje jednak burmistrzowi możliwość przeprowadzenia konsultacji społecznych w sprawie zmiany granic Jarosławia - wyjaśnia Jan Gilowski, wiceprzewodniczący Rady Miasta.

Mieszkańcy Jarosławia będą mogli wypowiedzieć się na ten temat w ankiecie, która będzie dostępna m.in. w ratuszu.