Około 400 osób, mieszkańców rzeszowskich osiedli m.in. Budziwoja, Bzianki i Przybyszówki zebrało się w Teatrze "Maska" w Rzeszowie, aby sprzeciwić się nowemu projektowi Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Rzeszowa, który od 27 maja do 30 czerwca został wyłożony do publicznego wglądu.
I chociaż planowana dyskusja publiczna rozpoczęła się wczoraj (30 maja) po godz. 17 w Urban Labie, to jednak ze względu na bardzo duże zainteresowanie mieszkańców Rzeszowa (nie wszyscy zainteresowani mogli pomieścić się w jednej sali) spotkanie zostało przeniesione do "Maski". Utrudnieniem były także m.in. brak klimatyzacji w pomieszczeniach (a przy tylu osobach było bardzo gorąco) oraz dobrego nagłośnienia.
- Zaskoczyliście nas tak dużym zainteresowaniem - powiedział jeszcze w Urban Labie prezydent miasta Rzeszowa, Konrad Fijołek, który spóźnił się na spotkanie.
Ten fakt jeszcze bardziej zirytował mieszkańców Rzeszowa, którzy nie zgadzają się z zaprezentowanymi założeniami studium.
Zdenerwowani krzyczeli: "Nie będziemy słuchać kogoś, kto wyciąga ręce po nasze działki", "Wprowadzacie państwo zmiany kosztem ludzi", "To nasze prywatne działki i co Wam do tego", "Chcecie rządzić Rzeszowem, a nie potraficie zorganizować spotkania".
Dyskusja publiczna nad projektem studium uwarunkowań w Rzeszowie. Słowa prezydenta miasta nie uspokoiły mieszkańców
Prezydent próbował uspokoić mieszkańców, zapewniając ich, że dyskusja publiczna jest dopiero początkiem spotkań.
- Przed nami jeszcze kilkadziesiąt dni pracy. Każdy głos mieszkańca Rzeszowa zostanie wzięty pod uwagę - mówił prezydent Rzeszowa.
Słowa prezydenta w żaden sposób nie uspokoiły oburzonego tłumu. Były straszne nerwy i duże emocje.
- Dlaczego nas nie zawiadomiliście dwa lata temu o swoich decyzjach? Zainwestowaliśmy w działki i teraz nie możemy dostać pozwolenia na budowę domów? - pytali mieszkańcy Rzeszowa. - Dlaczego z naszych prywatnych działek chcecie zrobić tereny zielone? To jest kpina! Płacimy podatki, a działki to ojcowizna dla naszych dzieci, a teraz to się nam odbiera.
Właściciele działek czują się oszukani i wykorzystani. Zarzucają władzom miasta, że wskutek przeznaczenia ich prywatnych działek pod tereny zielone, nie tylko oni na tym stracą, ale także osiedla, na których mają działki, nie będą się rozwijać. Planom prezydenta i architektów mówią stanowcze „nie”.
Mocne słowa pod adresem urzędników podczas dyskusji nad projektem studium uwarunkowań w Rzeszowie
Z każdą minutą spotkania pod adresem urzędników leciały coraz mocniejsze słowa: Wstydźcie się! Złodzieje! To jest kradzież, grabież! Jest pan złodziejem, panie prezydencie!
Nad sytuacją starał się zapanować również prof. Piotr Lorens, ekspert w dziedzinie urbanistyki z Gdańska, który pracował przy rzeszowskim Studium. Profesor próbował wyjaśnić: m.in. czym jest Studium i po co są tereny zielone. Zaznaczał również, że uwagi do Studium składać będzie można do 21 lipca 2022 roku.
Niestety nikt z mieszkańców Rzeszowa, nie był zainteresowany wyjaśnieniami profesora.
- Chcecie być eko naszym kosztem - dyskutowali uczestnicy spotkania. - Zabieracie nam działki, aby zrobić sobie zielone płuca miasta. Nie uszczęśliwiajcie nas na siłę.
I pytali zarówno profesora Lorensa, jak i Barbarę Pujdak, dyrektor Biura Rozwoju Miasta Rzeszowa, jakim kluczem się kierowali, wybierając tereny zielone na osiedlu Budziwój, Bzianka czy Przybyszówka.
- Musimy pilnować, aby było trochę porządku w mieście - mówił prezydent, a zbulwersowani mieszkańcy odpowiadali: Gwarantujemy, że tymi zapisami nie uporządkujecie Rzeszowa. Nie traktujecie ludzi poważnie. Tym całym Studium strzelił sobie pan prezydent w kolano. Będziemy pamiętać o tym przy następnych wyborach.
Zdaniem właścicieli działek takich sytuacji można było uniknąć, gdyby włodarze urzędu miasta znaleźli przestrzeń na uczciwy dialog z zainteresowanymi. – Pytaliśmy o te nasze działki i wszystko miało być w porządku – zwracali się do dyrektor Biura Rozwoju Miasta Rzeszowa. – Mydliliście nam oczy!
Podczas spotkania mieszkańcy nie sprzeciwiali się terenom zielonym w mieście, ale nie w takiej formie, jaka została im zaproponowana.
- Zieleń w mieście powinna być zagwarantowana, ale np. w centrum Rzeszowa czy nad Wisłokiem, a nie koniecznie na terenie prawie całego osiedla - mówili.
I zapowiadali, że dalej będą walczyć o swoją ziemię i prawo do budowy domów.
Konrad Fijołek: Najwyżej nie będziecie na mnie głosować
Na zakończenie spotkania prezydent Rzeszowa poinformował, że wkrótce dyskusja publiczna zostanie powtórzona. Powodem jest m.in. fakt, że, jak zauważył jeden z uczestników, spotkanie nie spełnia ustawowych wymogów dyskusji publicznej.
- Nigdy nie będę się bał z wami spotkać, nawet jak będę musiał części z was, albo wszystkim powiedzieć, że muszę podjąć trudną decyzję - mówił na zakończenie prezydent Fijołek. - Najwyżej nie będziecie mnie lubić i nie będziecie na mnie głosować. Teraz jesteśmy na takim etapie, że wysłuchujemy waszych uwag.
Do składania uwag zachęcał również prof. Piotr Lorens.
Do sprawy wrócimy.
Więcej o spotkaniu mieszkańców rzeszowskich osiedli z urzędnikami w jutrzejszym (1 czerwca) wydaniu Gazety Codziennej "Nowiny".
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej. Projektant gwiazd ocenia