Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Rzeszowa: pobili nas policjanci choć nic nie zrobiliśmy

Anna Janik
Młodzi mieszkańcy Rzeszowa twierdzą, że zostali bezpodstawnie pobici przez policjantów.
Młodzi mieszkańcy Rzeszowa twierdzą, że zostali bezpodstawnie pobici przez policjantów. Archiwum/Krzysztof Kapica
- Wracaliśmy z parafialnego festynu w Mrowli. Na imprezie zaczęła się zadyma, ale to nie my w niej uczestniczyliśmy. Nagle podbiegli do nas policjanci i zaczęli okładać pałami - mówią Kamil, Szymon i Grzegorz z Rzeszowa.

W sobotę 24 czerwca grupa 18-latków wybrała się na parafiadę do Mrowli niedaleko Rzeszowa. Zabawa zorganizowana przez miejscowego proboszcza trwała w najlepsze do momentu, kiedy na przykościelnym placu nie pojawiła się grupa młodzieży z innej miejscowości. Byli agresywni. Szukali zaczepki.

Pałami po nogach i plecach

Zaczęła się bijatyka. W pewnym momencie agresywny tłum, jakieś 15-20 osób, zaczął biec w kierunku radiowozu, w którym siedzieli nieumundurowani policjanci. Ktoś obrzucił samochód butelkami i kamieniami. Wywiadowcy wezwali posiłki. Do Mrowli przyjechało 6 policyjnych załóg. Funkcjonariusze zatrzymali opuszczających imprezę Kamila, Grzegorza i Szymona.

- Policjanci nie odezwali się do nas ani jednym słowem. Ja dostałem z pieści w twarz. Kazali nam wycofać się pod ścianę. Krzyczeli, okładali pałami i wsadzili do radiowozu - opowiada Grzegorz.

Jak relacjonuje 18-latek, postawiono im warunek: podpisują mandaty albo lądują na komendzie. Przestraszeni przyjęli mandaty po 1000 i 500 zł. Teraz tego żałują

- Nie czujemy się winni, nic nie zrobiliśmy, nie piliśmy tego dnia alkoholu. Mandaty przyjęliśmy, bo zostaliśmy zastraszeni. Funkcjonariusze wiedzą, że popełnili błąd, ale żeby wyjść z twarzą, trzymają się swojej wersji wydarzeń - dodają 18-latkowie z Rzeszowa.

Policja: byli agresywni

Ci młodzi mężczyźni nie zostali zatrzymani bez powodu - twierdzi policja. - Nieumundurowani wywiadowcy, który obserwowali imprezę dokładnie wskazali interweniującym funkcjonariuszom, kto brał w udział w zadymie.

- Nie ma mowy o pomyłce. Rozmawiałem z wywiadowcami, którzy byli na miejscu. Mimo tłumu rozpoznali konkretne twarze - mówi podkom. Adam Szeląg z KMP w Rzeszowie.

- Każdy ma prawo odmówić przyjęcia mandatu, jeśli nie zgadza się z policjantem. Przyjęcie go jest równoznaczne z przyznaniem się do winy. Tak właśnie zrobili ci panowie - zaznacza.

Rzecznik dodaje, że policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego, gdyż zatrzymana grupa była agresywna i nie podporządkowała się poleceniom.

Rodzina: udowodnimy, że mamy rację

Wyjaśnienie policji dziwi rodziców nastolatków.

- Mój syn miał w tym czasie rękę w gipsie. Jak mógł być agresywny? Jak policjanci mogli rozpoznać twarze, skoro chłopaki byli w bluzach z kapturami na głowie? - pyta pani Elżbieta, mama jednego z ukaranych mandatem.

- Nie jestem matką, która nie dostrzega wad swojego dziecka i broni go za wszelką cenę. Ale widzę, że syn nie radzi sobie z tym, że ponosi karę za coś, czego nie zrobił. Sam powiedział mi o mandacie, chociaż mógł po cichu go spłacać, bo pracuje i zarabia - dodaje.

Rodzina zamierza zwrócić się o pomoc do prawnika i walczyć o uchylenie mandatu. Ukarani już się od niego odwołali, trwa postępowanie sądowe. Rozprawę wyznaczono na początek stycznia.

- Tu nie chodzi o pieniądze. Nie pozwolimy, żeby młodym chłopakom na starcie w dorosłość ktoś odebrał wiarę w sprawiedliwość. Już teraz mówią, że przestali ufać policji - ubolewa pani Elżbieta.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24