Mieszkańcy Rzeszowa stoją w wirtualnej kolejce po plac zabaw

Z prośbą o interwencję w tej sprawie zwróciła się do nas pani Anna.

- Nasze osiedle funkcjonuje już trzy lata i dalej nie doczekaliśmy się placu zabaw. Dzieci bawią się na trawnikach i chodnikach. Jako mieszkańcy zwracaliśmy się do spółdzielni i do prezydenta. I nic - napisała w mailu. Jej słowa potwierdza prezes spółdzielni Zodiak.

- Już w 2010 roku zwróciliśmy się do miasta z wnioskiem o utworzenie na osiedlu dużego, centralnego placu zabaw. Rok później do spółdzielni wpłynęło pismo z podpisem ponad 200 mieszkańców, którzy poparli tę inicjatywę - mówi prezes Edward Słupek. Spółdzielnia chce, żeby to miasto sfinansowało plac. I tutaj pojawia się problem, bo budżet jest ograniczony, a lista chętnych długa.

- W wirtualnej kolejce mamy jeszcze starsze wnioski. Na obecną chwilę jest ich dziesięć. Każdego roku budujemy średnio trzy place zabaw. Staramy się, żeby mieć na ten cel około 500 tys. zł. Choć w tym roku wydatki są wyższe: 400 tys. zł na plac na żwirowni, 400 tys. ma plac w parku papieskim. Plac na osiedlu Zawiszy to koszt 120 tys. zł - wylicza Aleksandra Wąsowicz - Duch, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Rzeszowie.

Mieszkańcy na swój plac będą musieli poczekać. Ile? Tego na razie nie wiadomo.

- Póki co proponowałabym korzystać z innych placów zabaw. W Rzeszowie są 32 place, którymi opiekuje się gmina. Do tego dochodzą te wybudowane przez szkoły, przedszkola i inne spółdzielnie - dodaje. Do sprawy wrócimy.