Mieszkańcy ul. Załęskiej w Rzeszowie protestują. Nie chcą obok domów asfaltowni

- Na razie sprawę spróbujemy załatwić polubownie, ale jeśli to nie przyniesie skutku, pójdziemy z inwestorem na wojnę do sądu - zapowiadają załężanie.

Awantura wybuchła kilka tygodni temu. Mieszkańcy domów sąsiadujących z elektrociepłownią dostali z Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta pismo, z którego dowiedzieli się, że w ich sąsiedztwie planowana jest budowa asfaltowni.

Ponad 500 podpisów

- Kiedy otworzyłam kopertę zagotowało się we mnie. Nie dość, że mieszkamy w sąsiedztwie giełdy samochodowej i elektrociepłowni, to miasto chce nam sprawić w sąsiedztwie kolejną "niespodziankę". Nie zgodzimy się na to. Nie mamy zamiaru bez przerwy wąchać smoły - mówi Maria Wiktor z ul. Załęskiej.

Wczoraj na Załężu odbyło się kolejne nadzwyczajne zebranie Rady Osiedla. Przewodniczący Tadeusz Dudek zebrał od mieszkańców listy z podpisami przeciwników planowanej inwestycji.

- Mamy ich grubo ponad pięćset. Disiaj zaniosę je do ratusza. Z tego co wiem, przeciwko budowie będą protestować także przedstawiciele zakładu karnego. Tu nie chodzi o sprzeciw dla zasady. Po prostu chcemy oddychać czystym powietrzem i mieć spokój - mówi T. Dudek.

Do budowy długa droga

Stanisław Homa, dyr. Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta jest zdziwiony protestami.

- Bo na razie nic więcej na temat zakładu nie wiadomo. Czy będzie uciążliwy, da się stwierdzić dopiero po przygotowaniu raportów o jego oddziaływaniu na środowisko. Takiego dokumentu zażądał już Sanepid, a wkrótce to samo zrobi zapewne Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska - mówi S. Homa.

Dopiero na podstawie tych dokumentów wydział dyr. Homy będzie mógł wydać decyzję środowiskową, czyli dokument niezbędny do starania się o pozwolenie na budowę. Decyzja będzie zależała od tego, co znajdzie się w raportach.