Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Jasionki: omal nie trafiłem do więzienia! A byłem niewinny

Anna Ryznar
Dla każdej osoby zatrzymanej widok krat to ogromne przeżycie. Zwłaszcza jeśli ktoś czuje się niewinny.
Dla każdej osoby zatrzymanej widok krat to ogromne przeżycie. Zwłaszcza jeśli ktoś czuje się niewinny. Archiwum
Sprawca napadu na sklep w Jasionce od ponad tygodnia jest pod dozorem policji. Zanim wpadł, zatrzymano niewinnego człowieka. 23-letniego Dariusza z Jasionki.

Początek lutego. Młody mężczyzna w kominiarce, z kijem bejsbolowym, wchodzi do sklepu, przewraca ekspedientkę i kilka razy uderza ją pałką. Z kasy zwija 500 zł i ucieka. Policjanci rozpoczynają poszukiwania. Po miesiącu wpadają na trop i przystępują do akcji...

Jest pan zatrzymany!

Po godz. 6 rano 23-letniego Darka i jego 18-letniego brata Sebastiana obudziło pukanie do drzwi. Byli sami, ich mama wyszła opiekować się dzieckiem znajomych.

- Brat otworzył drzwi. W drzwiach stało trzech policjantów - wspomina Darek. - Zapytali o mnie. Zażądali ode mnie okazania dowodu osobistego i zaczęli przeszukiwanie mieszkania. Chyba nie mieli nakazu, ale o to nie zapytałem. Byłem w szoku.

Od kilku tygodni w Jasionce mówiło się tylko o kradzieży i pobiciu, więc Darek od razu domyślił się, o co chodzi. Policjanci szukali dowodów - kominiarki, pałki... Znaleźli kominiarkę.

- Ona nie była moja - zapewnia 23-latek. - Policjanci kazali mi się ubrać i powiedzieli, "jest pan zatrzymany".
Kilka dni wcześniej Darek był sklepie i obsługiwała go ekspedientka, którą napadnięto.

- Byłem wtedy zdenerwowany - wspomina. - Znałem ją od kilku lat, ale nie wiedziałem, czy pytać jak się czuje, czy zachowywać się, jakby nic się nie stało. Dziewczyna widziała moją reakcję i zgłosiła to policji. Myślę, że dlatego przyjechali.

Policja może zatrzymać podejrzewanego bez nakazu

Policja może zatrzymać podejrzewanego bez nakazu

Rozmowa z Pawłem Międlarem, rzecznikiem podkarpackiej policji

- Czy policja często zatrzymuje osobę podejrzewaną o przestępstwo, która później okazuje się niewinna?

- Zdarza się niezmiernie rzadko. W tym przypadku mężczyzna został zatrzymany na podstawie informacji zdobytych w trakcie śledztwa. Jakie były te informacje i od kogo pochodziły, tego nie mogę powiedzieć. W ciągu 48 godzin musieliśmy tego człowieka przesłuchać, sprawdzić, czy mówi prawdę i wyjaśnić sprawę. To wcale nie znaczy, że zatrzymany ma, czy miał coś wspólnego ze sprawą. Zatrzymanie stosowane jest w ostateczności, gdy istnieje obawa, że osoba podejrzewana może uciec, ukryć się lub zatrzeć ślady przestępstwa. W tym przypadku osoba, która została zatrzymana, okazała się niewinna, a po kilku miesiącach złapaliśmy prawdziwego sprawcę. Policjanci tropią takie sprawy miesiącami, a nawet latami. Wracamy wciąż do nierozwiązanych spraw, od których minęło już sporo czasu.

- Czy podczas zatrzymania podejrzewanego o dokonanie przestępstwa potrzebny jest nakaz?

- Nie. Funkcjonariusze mogą zatrzymać podejrzewanego bez nakazu.

- Nawet jeśli wkraczają do domu zatrzymywanej osoby i przeszukują mieszkanie?

- Owszem, policjanci mogą to zrobić i nie muszą mieć nakazu. Uprawnia nas do tego legitymacja policyjna. Przeszukanie później zatwierdza prokurator.

- Co może zrobić osoba, która twierdzi, że policjanci niesłusznie ją zatrzymali?

- Ma prawo złożyć do sądu zażalenie. Każdy jest o tym informowany w trakcie zatrzymywania. Bardzo rzadko zdarza się, że osoby zatrzymywane korzystają z tego prawa. Jeszcze rzadziej, żeby sąd uznał zatrzymanie za bezpodstawne.

Rozmawiała Anna Ryznar

Dlaczego to zrobiłeś?

Radiowóz dojechał na komendę przy ul. Jagiellońskiej w Rzeszowie, Darka zaprowadzono na przesłuchanie.

- Policjanci nie szczędzili przekleństw - opowiada. - Miałem wrażenie, że za wszelką cenę chcieli mnie zmusić do przyznania się do winy - opisuje. - Mówili, że wiedzą, że ja jestem sprawcą. Pytali, "dlaczego to zrobiłeś?" albo "Co ona ci zawiniła?". I tak przez trzy, może cztery godziny. Tłumaczyłem, że w dniu napadu siedziałem w domu, ale policjanci nie chcieli mi wierzyć. Nie przyznałem się, więc zmienili taktykę. Grali dobrego i złego glinę, zupełnie jak na filmach. Wiem, że to ich praca, bo próbują złamać najbardziej wytrzymałych, ale niewinni na tym cierpią.

Po jakimś czasie policjanci zaprowadzili go do pokoju z lustrem weneckim, za którym stała osoba, mająca rozpoznać sprawcę. W pomieszczeniu byli inni mężczyźni. Wszyscy mieli założyć kominiarki, po klei występować z szeregu i krzyczeć "to jest napad".

- Wciąż byłem w szoku i bardzo się bałem się - opowiada Darek. - Jeszcze większa panika mnie ogarnęła, gdy po rozpoznaniu policjant powiedział: "zostałeś wskazany jako sprawca" i dodał, że pewnie posadzą mnie co najmniej na trzy miesiące.

Darek znów trafił na dołek. Na następny dzień miał spotkać się z prokuratorem, który miał zadecydować co dalej.

- Przez głowę przelatywało mi tysiąc myśli na minutę - wspomina. - Byłem przekonany, że mnie zamkną. Nie wiem, jak bym sobie z tym poradził, przecież byłem niewinny!

Świat mi się zawalił

Podkreśla, że martwił się o moją matkę. O jego zatrzymaniu rodzinę powiadomił Sebastian.

- Zadzwonił do mnie młodszy syn i poprosił, żebym usiadła - opowiada ze łzami w oczach matka Dariusza. - Wiedziałam, że stało się coś złego. Powiedział mi o aresztowaniu. Myślałam, że świat mi się wali na głowę. Zadzwoniłam na policję, ale nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Na komendzie powiedzieli mi, że Darek jest oskarżony o napad, pobicie i kradzież. Myślałam, że zwariuję, bo wiedziałam, że to nieprawda.

Znajomi powiedzieli jej, że ekspedientka nie podała policji kilku faktów, m.in. tego, że widziała napastnika jak palił papierosa przed sklepem.

- A Darek przecież nie pali! - podkreśla matka. - Poza tym syn często odwiedzał sklep, to dlaczego sprzedawczyni od razu po napadzie nie powiedziała, że to on ją pobił. Podobno rozpoznała go na podstawie głosu, ale po miesiącu od zdarzenia to niemożliwe.

O spaniu nie było mowy

Po okazaniu Darek musiał się całkowicie rozebrać i wyciągnąć z ciuchów paski, ściągacze i sznurówki. Później z powrotem założył ubranie, dostał koc, poduszkę i zaprowadzono go na dołek.

- Stało tam kilka niby-łóżek z drewna, a światło świeciło się przez 24 godziny na dobę. O spaniu nie było mowy. Przez nerwy i przez zbyt mocne lampy.

Całą noc siedział na łóżku i przeglądał gazety. - Na kolację dostaliśmy kanapki, ale nie wiem, co na nich było i nie chcę o tym myśleć. To samo dostaliśmy na śniadanie, a na obiad był jakiś kapuśniak. No cóż, jak człowiek głodny, to wszystko zje. Starałem się skupić na czytaniu i na rozmowie z innym osadzonym. Opowiadał, że trafił na dołek, bo jakaś dziewczyna widziała go, jak kopał chłopaka.

Rano policjanci znów przyszli na rozmowę.

- Myśleli, że noc na dołku mnie zmiękczy. Powiedziałem im, że jeśli pójdę do paki i okaże się, że jestem niewinny - a jestem - to pociągnę do odpowiedzialności wszystkich, którzy mnie wsadzili - mówi. Policjanci poradzili Darkowi, żeby to samo powiedział prokuratorowi.

- Najwidoczniej nie mieli dowodów, bo prokurator zadecydował, żeby mnie wypuścić - wspomina. - Jednak zanim wyszedłem, pobrano ode mnie próbki DNA. Poza tym zabrano mi zimowe buty do badań. Odzyskałem je dopiero w sierpniu. Pod komisariat przyjechał po mnie brat razem z kolegą. Zadzwoniłem też do mamy. Gdy mówiłem, że jestem wolny, płakała.

Przestańcie źle o nas myśleć

Najgorszy okazał się powrót do domu.
- Każdy sąsiad patrzył na mnie jak na gangstera. Na moją rodzinę podobnie. Wszyscy nadal jesteśmy wytykani palcami, a za plecami słyszymy szepty. Mam nadzieję, że po tym jak schwytano prawdziwego sprawcę, przestaną już o nas źle myśleć - mówi z nadzieją Darek.

- Jako obywatelka, nie mam do policji absolutnie żadnych pretensji, bo to ich brudna robota, którą muszą wykonać - dodaje mama Darka. - Ale jako matka nie mogę zrozumieć, dlaczego to dotknęło właśnie moje dziecko. Boję się, że za kilka miesięcy czy lat znów coś podobnego się stanie. Czy ja i moje dzieci możemy spać spokojnie? Myślę, że nikt nie może. Zwłaszcza prawdziwi przestępcy.

***

Podejrzewanego o napaść na ekspedientkę i kradzież pieniędzy zatrzymano na początku października. 18-latek przyznał się do winy. Grozi mu do 15 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24