Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marsz dla Kamilka przeszedł ulicami Częstochowy. Były białe róże, świece i morze łez. 8 czerwca mija miesiąc od tragicznej śmierci chłopca

Danuta Pałęga
Danuta Pałęga
Piotr Ciastek
Piotr Ciastek
Uczestnicy przeszli ulicami Nowowiejskiego, Szymanowskiego, POW, al. NMP, Pułaskiego, Siedmiu Kamienic i św. Barbary, gdzie mieściła się szkoła chłopca. Koniec wyznaczono na cmentarzu, przy mogile tragicznie zmarłego chłopca.
Uczestnicy przeszli ulicami Nowowiejskiego, Szymanowskiego, POW, al. NMP, Pułaskiego, Siedmiu Kamienic i św. Barbary, gdzie mieściła się szkoła chłopca. Koniec wyznaczono na cmentarzu, przy mogile tragicznie zmarłego chłopca. BR
W czwartek 8 czerwca minął miesiąc od śmierci katowanego przez ojczyma Kamilka z Częstochowy. Na jego grobie wciąż znajdują się maskotki, kwiaty i dziesiątki zniczy, które wciąż mieszkańcy miasta przynoszą w to miejsce. W miesięcznicę zorganizowano symboliczny marsz ku pamięci chłopca. Zebrało się blisko 200 osób, które przeszły ulicami miasta. Na czele, ze łzami w oczach, kroczył ojciec Kamila. Wkrótce w częstochowskim sądzie rodzinnym rozpocznie się sprawa dotycząca odebrania matce praw rodzicielskich do piątki dzieci.

Spis treści

Marsz dla Kamilka przeszedł ulicami Częstochowy

W związku z miesięcznicą śmierci Kamila w Częstochowie odbył się kolejny już marsz, tym razem nazwany "Białym marszem Kamilka". Rozpoczął się on przed godziną 15.30 w czwartek 8 czerwca pod częstochowskimi sądami przy ulicy Dąbrowskiego.

Uczestnicy przeszli ulicami Nowowiejskiego, Szymanowskiego, POW, al. NMP, Pułaskiego, Siedmiu Kamienic i św. Barbary, gdzie mieściła się szkoła chłopca. Koniec wyznaczono na cmentarzu, przy mogile tragicznie zmarłego chłopca. Organizatorzy wydarzenia prosili o zabranie ze sobą białej róży - symbolu niewinności skatowanego dziecka.

Zgromadziło się blisko 200 osób, chcących podtrzymać pamięć o gehennie Kamilka i jednoczących się w bólu z jego ojcem. Mężczyzna, ze łzami w oczach, kroczył na czele marszu w ciszy. Niektórzy przynieśli ze sobą świece, inni czarno-białe plakaty z uśmiechniętą buzią skatowanego dziecka. Białe róże złożono na mogile chłopca...

Na grób Kamilka wciąż przychodzą mieszkańcy miasta

Pobity i poparzony przez ojczyma Kamil z Częstochowy przez ponad miesiąc był leczony w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Niestety mimo usilnych starań lekarzy ośmiolatek zmarł w poniedziałek 8 maja na skutek postępującej niewydolności wielonarządowej, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi.

Pogrzeb chłopca, który odbył się kilka dni później stał się swego rodzaju manifestacją przeciwko przemocy wobec dzieci. Uczestniczyły w nim tysiące osób, które ze łzami w oczach towarzyszyły chłopcu w jego ostatniej drodze. Kamil spoczął w grobie na cmentarzu Kule. Miesiąc od śmierci chłopca na miejscu jego pochówku wciąż znajdują się dziesiątki maskotek, kwiatów i zniczy. Przybywa też nowych. Z dwóch portretów umieszczonych na grobie do odwiedzających uśmiecha się Kamil. Emocje w Częstochowie po jego śmierci wciąż nie opadły.

- Kara śmierci to za mało. Jak można było zrobić taką krzywdę dziecku. Choćby nie wiem, jak było nieznośne i denerwujące, to takie rzeczy mógł zrobić tylko potwór - mówi pan Krzysztof, którzy zatrzymał się nad grobem chłopca.

Wtóruje mu para seniorów, która odwiedzała w pobliżu groby bliskich.

- Śledziliśmy tę historię od samego początku. Myśleliśmy, że uda się go uratować. Pytanie, czy takie życie dla niego to byłaby nagroda czy może udręka. Ludzie przynoszą tu znicze. Przystają na chwilę. Tylko życia temu chłopcu już nic nie przywróci. Serce boli na wspomnienie o tym - mówi pani Magdalena.

Grób Kamila położony jest w cieniu pod szumiącą brzozą. Odwiedza go też rodzina i biologiczny ojciec Kamila, by wyrzucić wypalone znicze i poprawić rozrzucone maskotki.

- Takiego pogrzebu to dawno tu nie było. Morze ludzi. Maskotki i kwiaty wysypywały się wszędzie. Ludzie ciągnęli ze wszystkich stron, a teraz cisza. I dobrze niech śpi w spokoju - mówi jeden z pracowników cmentarza.

Co z pozostałymi dziećmi matki Kamilka?

Oprócz sprawy śmierci 8-latka, którą prowadzi prokuratura w Gdańsku, częstochowski Sąd Rodzinny zajmie się wkrótce kwestią odebrania praw rodzicielskich do pozostałej piątki dzieci matce Kamila, która obecnie przebywa w areszcie.

- Pierwsza rozprawa odbędzie się 7 lipca w sądzie rodzinnym. Postępowanie jest niejawne z urzędu. Trudno powiedzieć, czy wszystko skończy się na jednej rozprawie - mówi sędzia Dominik Bogacz.

W posiedzeniu mają uczestniczyć oprócz matki także ojcowie jej dzieci, a jest ich trzech.

Na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie ruszy proces zabójcy Kamilka, ale może się to stać jeszcze w tym roku.

Koszmar Kamilka z Częstochowy

Tragedia rozegrała się w jednopiętrowym budynku przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie. 8 maja w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka, po 35 dniach walki o życie, zmarł 8-letni Kamil, skatowany pod koniec marca przez ojczyma – 27-letniego Dawida B.

Początkowo sprawę prowadziła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Śledztwo w sprawie śmierci maltretowanego przez ojczyma 8-letniego Kamila z Częstochowy zostało przekazane do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.

Po śmierci chłopca jego ojczymowi ojczymowi, Dawidowi B., zarzucono zabójstwo chłopca ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie poprzez m.in. polewanie go wrzącą wodą, uderzanie prysznicem i pięściami po ciele, rzucenie pokrzywdzonego na rozżarzony piec węglowy. Skutkiem działań podejrzanego było spowodowanie u 8-letniego chłopca ciężkich obrażeń ciała, które po pozostawieniu go w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia, bez udzielenia pomocy, doprowadziły do jego śmierci. Zarzuty śledczych obejmują również trwające od listopada 2020 roku do 3 kwietnia 2023 roku znęcanie się psychiczne i fizyczne ze szczególnym okrucieństwem nad małoletnim pasierbem poprzez m.in. bicie go rękoma po całym ciele, rzucanie o podłogę i meble, kopanie po ciele i głowie, przypalanie papierosami, skutkujące szeregiem obrażeń ciała doznanych przez dziecko.

Jak ustalili śledczy, podejrzany dopuścił się zarzucanego mu czynu w warunkach recydywy. matce chłopca Magdalenie B. zarzucono pomocnictwo do zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie poprzez - pomimo ciążącego na niej obowiązku – zaniechanie działania i niepodejmowanie reakcji chroniących małoletniego przed aktami przemocy ze strony ojczyma oraz nieudzielenie pomocy skatowanemu chłopcu znajdującemu się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia, czym ułatwiła Dawidowi B. dokonanie jego zabójstwa.

Przedstawione kobiecie zarzuty obejmują również pomocnictwo do fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad jej synami Fabianem i Kamilem przez Daniela B. poprzez niepodejmowanie reakcji chroniących małoletnich, pomimo ciążącego na niej takiego obowiązku. Jak ustalono kobieta akceptowała, wyrażała zgodę i tolerowała podejmowane przez Daniela B. brutalne akty przemocy wobec jej dzieci. W sumie w sprawie zarzuty usłyszało już 5 osób.

Do prowadzenia sprawy śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsk wyznaczono trzech prokuratorów, w tym prokuratora specjalizującego się w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego.

Nie przeocz

Zobacz także

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24