MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Minister Marchewka: "Wulkan ledwie dycha". Co dalej ze Stocznią Szczecińską "Wulkan"?

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Od lewej: Paweł Porzycki z Fundszu Rozwoju Spółek, Grzegorz Huszcz, pełnomocnik zarządu Wulkana, Arkadiusz Marchewka,wiceminister infrastruktury, Paweł Bartoszewski, członek rady nadzorczej stoczni, Radosław Kowalczyk, od jutra nowy prezes Wulkana i Mirosław Winiarski, wiceprezes zarządu Wulkana.
Od lewej: Paweł Porzycki z Fundszu Rozwoju Spółek, Grzegorz Huszcz, pełnomocnik zarządu Wulkana, Arkadiusz Marchewka,wiceminister infrastruktury, Paweł Bartoszewski, członek rady nadzorczej stoczni, Radosław Kowalczyk, od jutra nowy prezes Wulkana i Mirosław Winiarski, wiceprezes zarządu Wulkana. Andrzej Szkocki
Osiem lat wielkiego oszustwa, wodowania statków klejonych na taśmę, propaganda, topienie pieniędzy - tak wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka ocenił dziś to, co zastano w Stoczni Szczecińskiej „Wulkan”.

Dzisiaj w biurowcu stoczni przy ulicy Antosiewicza zaprezentowano wyniki kilkumiesięcznego audytu analizującego decyzje władz firmy za rządu PiS z lat 2016-2023.

- Niestety, zaskoczenia nie było. Wnioski z audytu są porażające. Niekompetencja, zatapianie pieniędzy, złe decyzje. Mamy do czynienia z sytuacją bardzo trudną. Przez lata tworzono propagandowy, fałszywy obraz budowy wielkiej stoczni. Efektem są wielomilionowe straty. To było osiem lat wielkiego oszustwa, pokazów wodowań statków klejonych na taśmę, propaganda - mówił Arkadiusz Marchewka.

Z audytu wynika, że 2023 r. stocznia „Wulkan” zakończyła ze stratą ok. 152 mln zł brutto. Według audytorów, większość zawieranych kontraktów była nierentowna. Ich zdaniem, dok budowany w „Wulkanie” dla Stoczni Remontowej Gryfia może przynieść spółce 180 mln zł strat.

- Jest trzykrotnie droższy, opóźniony o dwa lata - wyliczał Grzegorz Huszcz, pełnomocnik zarządu „Wulkana”.

Słynna stępka, która za poprzedniej władzy miała być symbolem odbudowy przemysłu stoczniowego przyniosła „Wulkanowi” 800 tys. zł strat.

- Te wbijane przez premiera Morawieckiego i jego ministrów nity, okazały się gwoździem do trumny stoczni - mówił Grzegorz Huszcz.

Według audytorów lista nieprawidłowości jest dłuższa: błędy przy budowie kolejnego doku i narażenie spółki na 18 mln zł strat, pozorna i przedwczesna operacja „wodowania” doku za 6 mln zł, przebudowa pochylni Odra Nowa na plac montażowy bez zabezpieczenia finansowania za 11 mln zł, „nieprzemyślana” budowa magazynu za 660 tys. zł.

Paweł Bartoszewski, p.o. prezesa „Wulkana” powiedział, że mogło dochodzić do tzw. przestępstw menadżerskich i zapowiedział wnioski do „odpowiednich organów”. Nie chciał jednak wymienić nazwisk osób z poprzedniego zarządu, których mają dotyczyć. Poprzednicy nie skomentowali na razie zarzutów następców.

Jaka przyszłość Wulkana?

- Rozważamy dwa warianty jak stocznia ma funcjonować w przyszłości. Ale sytacja jest bardzo trudna - przyznają nowe władze „Wulkana”. - Za rządów PiS odbudowa wielkiego przemysłu stoczniowego zaczęła się stępką, która miała dać początek budowie promu. Te wbijane nity okazały się gwoździami do trumny tego miejsca - mówił Grzegorz Huszcz.

Według niego poprzedni zarząd firmy popełniał błędy w zarządzaniu. - Rozpoczęto nieznaną do tej pory metodą budowę statków bez dokumentacji, bez zawarcia kontraktu. Tak dobrze im szło, że wierzyli w sukces i w podobnym stylu rozpoczęto budowę doku dla stoczni Gryfia. W efekcie zaniechano budowę według pierwszego projektu i zaczęto projektować od początku. Sekcje doku, według zaniechanego projektu, nadal zalegają na terenie stoczni, blokując atrakcyjne tereny, które nie mogą być wykorzystywane. To musiało doprowadzić do start - mówił.

Zdaniem Pawła Porzyckiego z Funduszu Rozwoju Spółek sytuacja jest bardzo trudna. FRS jest właścicielem obu stoczni, czyli Wulkana i Gryfii.

- Doszło do tego, że Gryfia pokazuje zyski, bo uwzględniła ewentualne przyszłe kary umowne, za to, że Wulkan o czasie nie zbudował dla niej doku. Musimy się zastanowić na finansowaniem stoczni, aby nie pojawił się problem finansowania niedozwolonej pomocy publicznej, na co zgody nie wyraża Unia Europejska - mówił.

Radosław Kowalczyk, który od jutro obejmie władzę w Wulkanie przedstawił scenariusze związane z przyszłością stoczni, w której pracuje ok. 300 osób.

- Są w tej chwili dwa scenariusze. W pierwszym stocznia będzie wykonywała stricte prace stoczniowe, co nie jest już takie częste w innych krajach. Drugi wariant jest związany z rozwijającą się branżą offshorową - mówił.

Władze „Wulkana” zapewniły, że nie ma mowy o zwolnieniach grupowych wśród pracowników, choć zmiany organizacyjne na pewno nastąpią.

- Może się jednak okazać, że po zmianach będziemy potrzebować więcej osób do pracy. Na pewno będziemy poszukiwać wykwalifikowanej kadry - zapowiadają władze spółki.

Przewidują, że „postawienie Wulkana na nogi” potrwa co najmniej rok.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński