Minister zabiera śmigłowiec

Minister podjął decyzję na wniosek LPR. Jednym z powodów przeniesienia jest fatalny stan sanitarny i techniczny sanockiej bazy. W decyzji ministra, z 1 stycznia, jest wprawdzie mowa o czasowym przeniesieniu pogotowia, ale w Sanoku nikt w to nie wierzy.

- Gdy raz stracimy pogotowie lotnicze, to już go nie odzyskamy - uważa Wacław Krawczyk, starosta sanocki.

Śmigłowiec wystartuje z Jasionki

Na nową lokalizację pogotowia wybrano podrzeszowskie lotnisko w Jasionce. Stąd śmigłowiec ma obsługiwać cały region. To, według dyrekcji LPR, zapewni lepsze wykorzystanie lotnictwa sanitarnego na Podkarpaciu.

Goprowcy: to skandal

Grzegorz Chudzik, naczelnik Grupy Bieszczadzkiej GOPR, decyzję o przeniesieniu nazywa skandalem.

- Za tą decyzja stoi kalkulacja ekonomiczna. Kierowanie się wyłącznie ekonomiką spowoduje, że ludzie będą umierali w górach - przestrzega naczelnik.

GOPR kilkanaście razy w ciągu roku korzysta ze śmigłowca. Czas lotu z Sanoka do najodleglejszego zakątka Bieszczadów to 20 minut. Gdy śmigłowiec wystartuje z Rzeszowa wzrośnie do 40 minut.

- Ale zwiększa się obszar działania pogotowia - odpiera zarzut Rober Gałązkowski, dyr. ds. medycznych LPR w Warszawie.

Stanisław Rybak, szef Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie uważa, że śmigłowiec w Sanoku powinien pozostać, ale konieczne jest również uruchomienie pogotowia lotniczego w Rzeszowie.

Przekonają dyrektora?

Ostateczna decyzja w sprawie lokalizacji bazy należy do Wojciecha Bukowskiego, dyrektora LPR w Warszawie, który w przyszłym tygodniu przyjedzie do Sanoka. Starosta i burmistrz chcą go poinformować, że wyłożą około 40 tys. zł na remont bazy.