Ministrowie z ADHD

Polska edukacja jest w stanie permanentnej reformy. Wydawało się, że gorzej już być nie może niż za Romana Giertycha, który miał 10 pomysłów na godzinę, w tym 8 do bani. Ale Katarzyna Hall nie chce być gorsza od poprzednika i też pomysłów jej nie brakuje.

Niektóre rozwiązania wydają się sensowne, jak choćby szafki, w których uczniowie będą mogli trzymać książki i przybory, by ich nie dźwigać codziennie z domu do szkoły i z powrotem. Ale czym będzie się różnić edukacja do bezpieczeństwa od przysposobienia obronnego? Chyba jedna minister raczy wiedzieć.

Problem polega na tym, że kolejne pomysły nie uzdrawiają polskiej oświaty, a raczej potęgują w niej chaos. Na realizację pomysłów poprzednika poszły już z reguły jakieś pieniądze, ale następca się tym nie przejmuje i próbuje "odkręcać" to, co zrobił tamten. W końcu to nie jego pieniądze.

Chciałbym doczekać ministra edukacji bez reformatorskiego ADHD, z nielicznymi, ale sensownymi pomysłami, rzeczywiście uzdrawiającymi oświatę. Ale czy się doczekam?