Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mirosław Jabłoński: Chciałbym mieć samolot!

Marek Bluj
- Co roku chcę wystąpić w finale mistrzostw Polski i innych turniejów - mówi Mirosław Jabłoński.
- Co roku chcę wystąpić w finale mistrzostw Polski i innych turniejów - mówi Mirosław Jabłoński.
- Jeżeli dopisze nam zdrowie i szczęście, to stać nas na wyrównaną walkę z każdym zespołem ekstraligi - twierdzi Mirosław Jabłoński, nowy żużlowiec ekstraligowej PGE Stali Rzeszów.

- Gotowy do sezonu, można zaczynać?

- To już ostatni etap. Pełną parą jeżdżę na motocrossie. W tym tygodniu postaram się znaleźć tor, aby trochę pojeździć już na motocyklach. Ponieważ w Rzeszowie są jakieś perypetie z obiektem, poszukam toru gdzieś w Wielkopolsce. Może w Gnieźnie, gdzie mieszkam, może w Pile albo w Ostrowie.

- Jak przebiegało ładowanie akumulatorów?

- Od kilku lat mam sprawdzony plan przygotowań ogólnorozwojowych. Dla mnie takim konikiem jest motocross. Uwielbiam też grać w hokeja na lodzie, trzy razy w tygodniu uczestniczę w treningach hokejowych, które są głównym moim elementem przygotowań. Trzy razy w tygodniu biegam, chodzę do sali gimnastycznej, do tego joga.

- Skąd się wziął ten hokej?

- To już taki zaszczepiony od lat młodości bakcyl. Nie ukrywam, że przez pewien czas bawiłem się nawet w hokeja bardziej zawodowo, w drużynie PTH Poznań, ale ponieważ zabierało mi to zbyt wiele czasu, dlatego teraz wyłącznie gram z drużyną z Wrześni i chłopakami ze Swarzędza.
- A samoloty do sezonu też już gotowe? Ile ma pan silników na wyposażeniu?

- Oby to były samoloty. Będę dysponował ośmioma silnikami, trzema nowymi podwoziami. To na pewno wystarczy. Jeżeli trafi mi się przynajmniej jeden samolot, to będę bardzo zadowolony. Chciałbym mieć taki samolot.

- Będzie pan jeździł także w ligach duńskiej i szwedzkiej...?

- Jazdę w Danii i Szwecji praktykuję od lat i nie ukrywam, że zawsze bardzo szybko podpisuję kontrakty, aby mieć pewne miejsce w składzie.

- Do Rzeszowa szybko się pan raczej nie wybiera?

- Przede wszystkim muszą zostać przeprowadzone na stadionie zapowiedziane renowacje i tor musi nadawać się do jazdy. No i wiele zależeć będzie od pogody. Mam nadzieję, że odpowiednie służby szybko uporają się z nawiezieniem nowej nawierzchni i podniesieniem krawężników. Jak tylko wszystko zostanie przygotowane, przyjadę na kilka dni, aby pojeździć na rzeszowskim owalu.

- Jak panu się na nim jeździ?

- Nie miałem tam nigdy z jazdą większych problemów. Ponieważ jednak był to obiekt najbardziej oddalony od Gniezna, sporadycznie jeździłem w Rzeszowie; tylko raz, maksymalnie dwa razy w roku na meczach ligowych. Nie miałem zbyt wielu okazji na pełniejsze zaznajomienie się z tym torem. Będę obecnie musiał poświęcić na to parę ładnych dni.

- Logistyka podróżowania na trasie Gniezno-Rzeszów-Gniezno już gotowa?

- Będę się meldował w Rzeszowie na kilka dni przed każdymi zawodami. Nie zamierzam podróżować w tę i z powrotem przez całą Polskę, nie ma to najmniejszego sensu.

- Newralgiczną formacją w drużynie PGE Stali będą krajowi seniorzy. Nie czuje pan presji i odpowiedzialności...?

- Mogę powiedzieć tylko, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby jak należy przygotować się do sezonu, tak pod względem kondycyjnym, fizycznym, jak i mentalnym. Czekam już tylko na inaugurację rozgrywek. Nie wywieram na sobie dodatkowej presji, będę się natomiast starał jak najlepiej robić to, co umiem, a wyniki przyjdą same. Dodatkowa presja nie działa mobilizująco, a mobilizację wewnętrzną mam ogromną.

- Jedni widzą już PGE Stal nawet w pierwszej czwórce, a inni gdzieś na szarym końcu tabeli...

- Takie opinie są jak rozdawanie kart tarota. Papierowo, być może, jesteśmy trochę słabsi od innych. Nie zapominajmy, że to jest sport szczególny, a jego piękno polega na tym, że nie można rozdawać medali przed sezonem. Jedna kontuzja może pogrzebać plany i marzenia każdego zespołu, bo żaden z nich nie ma takich zmienników ani takiej ławki rezerwowych, by z powodzeniem móc zastąpić kontuzjowanego lidera. Doświadczyła tego w ubiegłym roku Unia Tarnów, która po rundzie zasadniczej mogła zawieszać sobie na szyjach złote medale, ale w decydującym okresie sezonu kontuzje wszystko jej pokrzyżowały. Reasumując, jeżeli dopisze nam zdrowie i szczęście, to stać nas na wyrównaną walkę z każdym przeciwnikiem z ekstraligi.

- Szczególnie początek będzie pod wysokim napięciem, bo jeździcie z samymi faworytami…

- Rzeczywiście, start sezonu będzie dla nas mocno napompowany, ale w ekstralidze ani na początku, ani w środku, ani na końcu nie będzie łatwych meczów.

- Jaki jest ten Mirek Jabłoński?

- Przeważnie chodzę uśmiechnięty, nikomu nigdy nie odmawiam pogawędki i autografu, na torze zawsze daję z siebie wszystko, walczę do końca o każdy punkt.

- Zmienił pan klub. Czy zmienił pan także fryzurę?

- Nie, cały czas jestem nie łysy, ale krótko ostrzyżony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24