Mirosław Kalita: Stawiam na awans Karpat

Rozpocznę od Wisłoki. Czy - co najwyżej - godnie pożegna ligę, czy może powalczy o utrzymanie się?
Tu chodzi o przetrwanie, o godności trudno mówić. Wiem, jakimi zawodnikami dysponuje trener Podlasek i - moim zdaniem - będzie ciężko o jakieś punkty. Nie dość, że piłkarzy jest mało, to wielu na ten moment nie jest załatwionych. To pospolite ruszenie, gdzie za doświadczonych robią Norbert Podlasek czy Darek Bieszczad, czyli młodzieżowcy.

Wisłoka ma długi. Jak duże wobec pana, który prowadził ją niemal do końca rundy jesiennej?
Gdy czytałem czasem wypowiedzi prezesa Grabowskiego, to miałem wrażenie, że jesteśmy w innych klubach. Fakty są takie, że od lipca nie dostałem ani złotówki za swoją pracę. Sam załatwiałem wypłaty dla piłkarzy za maj i czerwiec. Tam rozliczonych jest tylko paru graczy, którzy mieli umowy ze sponsorami.

Spójrzmy w górą tabeli. Karpaty Krosno awansują do II ligi?
Pozyskały sponsora, mądrze wzmocniły kadrę. Znając metody trenera Szydełki, stawiam na to, że awansują.

A jeśli przegrają na inaugurację u siebie ze Stalą Rzeszów...?
Wtedy sytuacja zrobi się ciekawa. Meczów jest sporo, a wiosną gra się trudniej.

Chodzi o to, że walka o utrzymanie się powoduje wiekszą determinację i ekipom z czoła ciężej o punkty?
Wiosną wiele klubów ma przed oczami śmierć. Jedne martwią się o utrzymanie, inne myślą, co to będzie, jak nie awansują. Jest presja i gra się niełatwo. Niektórym na finiszu brakuje też zdrowia.

Który z rzeszowskich zespołów ma większe szanse na skuteczny pościg za Karpatami?
Nie odmawiam potencjału i możliwości Stali, ale konretniej wzmocniła się Resovia. Trener Huzarski już jesienią wykonał kawał dobrej roboty, gdy natłukł punktów, mając w składzie dużo młodzieży. Teraz do zespołu wrócili Ciećko czy Baran. Resovię stać na wiele.

Stal szukała środkowego pomocnika. Nawet na Ukrainie.
To gatunek na wymarciu. Takiego piłkarza nie da się - ot, tak - wyszkolić. On powinien umieć prawie wszystko, więc musi się urodzić z pewnymi predyspozycjami. To są samorodki, a jeśli nie rosną im brzuchy, to grają do czterdziestki i dłużej, jak Paweł Kloc albo ja (śmiech).
Goszczący niedawno w Rzeszowie trener Ulatowski mówił mi, że klasyczny rozgrywający nie jest dziś konieczny w piłce.
Mam inne zdanie. W trzeciej lidze każdy chciałby mieć w składzie na przykład takiego Kamila Walaszczyka.

Która z drużyn środka tabeli może mieć najlepszą wiosnę?
Najlepsze wrażenie zrobiła na mnie Chełmianka. Choć jest beniaminkem, duże możliwości ma Wólczanka. Oczywiście, nie będzie dziwne, gdy w górę pójdzie Izolator czy Sokół, choć nie wiem, jak odczuje stratę Adamczyka.

Skoro o napastnikach mowa: Karpaty pozyskały Dariusza Kantora, wychowanka Wisłoki. Odżyje tam?
Trafia do klubu, który ma ambicje, sponsora, więc nie będzie musiał myśleć o zaległościach. Jeśli zaufają mu koledzy, będą go szukać w pobliżu bramki, Darek powinien się odwdzięczyć golami.

Kiedy zobaczymy pana ponownie w III lidze?
Nie palę się do tego. Muszę myśleć o rodzinie, a charytatywna praca na poziomie III ligi nie ma sensu. Jeśli ktoś uważa inaczej, to albo jest frajerem, albo za całą nagrodę wystarczy mu miłość do barw klubowych. Pracuję teraz w Białce Tatrzańskiej (8. miejsce w IV lidze, gr. małopolska, wschód) i bardzo sobie chwalę to miejsce.

Nie ma w nim presji na wynik?
Mam tu spokój, szczególnie że nie ma szalikowców. Co najwyżej, pokrzyczy jakiś dziadek oparty o laskę.

Działacze też są cierpliwi?
Działacz jest jeden, i tak sobie myślę, że to najbardziej zdrowy układ. Andrzej Rabiański jest prezesem, kierownikiem, sponsorem, sam gra. Fajnie się dogadujemy.

No to na koniec: Karpaty czy inna drużyna?
Jednak Karpaty.