Mistrz utopił komórkę

W zawodach zorganizowanych przez koła numer "1" i "36" wzięło udział 45 wędkarzy. Prawie połowa z nich po dwóch rundach nie miała na koncie ani jednej ryby. W wędkarskiej nomenklaturze dwa zera oznaczają, że zawodnik wraca na symbolicznym rowerze. - Kiedyś na zawodach muchowych w Wiśle złowiono ponad tysiąc pstrągów. Tymczasem pochodzący z Wisły mistrz Polski nie złapał ani jednego pstrąga - pocieszał "zerowiczów" Marceli Czerwiński, sędzia główny.
W takiej sytuacji o miejscu w ostatecznej klasyfikacji mógł decydować choćby najmniejszy okoń. Sędziowie już mieli ogłosić koniec czasu przeznaczonego na ważenie, gdy na horyzoncie pojawił się biegnący wędkarz ? pomiędzy nogami plątały się mu rozwiązane tasiemki woderów, siatka, wędki. - Zdążyłem! Nieważne, że rybka jest mikra. Najważniejszą dla mnie satysfakcją jest to, że nie mam zerowego wyniku - dyszał Józef Zollner, podając sędziom mikrego okonia.
Franciszek Makowski, mimo że wylosował numer 13 też nie narzekał. Dostał nagrodę na największego jazia, a jako najstarszy uczestnik zmagań - krawat z wyhaftowaną rybą. Najokazalszą rybę (ważącego 1,5 kilograma klenia) złowił Mirosław Czuba.
O pechu może natomiast mówić drużynowy spinningowy mistrz Polski Gracjan Linart, któremu w ferworze walki wpadł do wody telefon komórkowy.
Końcowa klasyfikacja: 1. Bogdan Chwiej (Stalowa Wola); 2. Mirosław Czuba (Ostrowiec Świętokrzyski); 3. Artur Grajcar (Ostrowiec Świętokrzyski). 4. Piotr Mazur (Nowa Dęba); 5. Józef Zollner (Nowa Dęba); 6. Krzysztof Łukaszek (Sandomierz).
Specjalnym pucharem uhonorowano również Hieronima Karbarza (Stalowa Wola), najlepszego spinnigistę Okręgu Tarnobrzeg Polskiego Związku Wędkarskiego w 2002 roku.