Młodych ludzi trzeba zatrzymać na Podkarpaciu

- Która z migracji jest bardziej niebezpieczna dla Podkarpacia: edukacyjna czy zarobkowa?

- Zdecydowanie edukacyjna, bo dotyczy ludzi młodych i wykształconych. Taka migracja oznacza utratę kapitału intelektualnego. Młodzi ludzie, którzy zdecydowali się wyjechać na studia do innego miasta i znajdą tam pracę, już nie wrócą. Trzeba ich zatrzymać w regionie. Zagwarantować nie tylko bogatą ofertę kształcenia, ale też pracę. Muszą wiedzieć, że opłaca im się tutaj zostać.

- Jak ściągnąć na Podkarpacie osoby, które stąd wyjechały? Z waszych badań wynika, że większość nie chce wracać.

- W najlepszym wypadku wróci tutaj 30, 40 procent młodych ludzi, którzy wyjechali do innych miast na studia. Tylko 15 procent jest przekonana, że to zrobi. To zdecydowanie za mało. Dane pokazują, że województwo podkarpackie nie jest atrakcyjne dla młodzieży. Studiować wolą w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu.

- Podczas konferencji poruszono problem eurosierot, czyli dzieci, których rodzice pracują za granicą. W przeprowadzeniu badań pomogli wam księża. Jakie są wyniki?

- Księża alarmują, że to coraz większy problem. Bardzo dobrze znają mieszkańców w swoich parafiach. Zdarzają się rozpady rodzin. Rodzic, który po wielu miesiącach pracy za granicą wraca do rodziny już nie czuje się jak u siebie. W domach zostają dziadkowie, którymi nie ma się kto zaopiekować. Ta migracja ma chyba najpoważniejsze konsekwencje.