I zwierzak, i hodowca z takiego obrotu sprawy są zadowoleni.
Ten akurat gatunek węża - połoz zbożowy - nie jest ani jadowity, ani agresywny. Naśladowanie odgłosów, wydawanych przez bardziej niebezpiecznego dalekiego kuzyna - grzechotnika, stosuje dla zmyłki. I to w sytuacji, kiedy sam jest mocno wystraszony. Z pewnością przegrałby konfrontację z człowiekiem. Z pewnością też, gdyby nie opanowanie i znajomość natury węża, Rybka poczułby na własnej skórze, że gad, choć niepozorny, mocne zęby ma. Zresztą siłę zębów połoza już poznał.
- Co go wystraszyło, nie wiem - wspomina rzeszowski hodowca. - Może odgłosy z telewizji przy której przysnąłem. Może nieopatrznie przygniotłem go ręką. Dobrze, że to tylko połoz.
Domownicy z tropików
Pod wspólnym dachem z Wojtkiem i jego rodziną mieszkają też Bolek i Lolek, dwa sympatyczne ptaszniki: czerwonokolanowy i białokolanowy. Pająki giganty, jak wszystko co żyje, mają swoje dobre i złe dni. Dobrze traktowane potrafią odwzajemnić przyjaźń w sposób właściwy swemu gatunkowi. Wędrowanie po ręce opiekuna to dowód zaufania. Z obu stron.
Te akurat ptaszniki nie atakują bez powodu. Agresja nie leży w ich naturze. Ale wystraszone mogą ugryźć. A jad niektórych gatunków bywa zabójczy.
- Miałem niegdyś taki okaz - wspomina hodowca. - Jego jad w najlepszym razie potrafi dorosłego człowieka wprowadzić w śpiączkę. Kiedy się o tym dowiedziałem, natychmiast opuścił mój dom.
Z ponad 3-metrowym dusicielem nie ma żartów, szczególnie gdy się zdenerwuje. (fot. Krzysztof Łokaj)Rybka kupił go legalnie w sklepie internetowym. Niewiele o nim wiedział. Przed pająkiem zabójcą przestrzegli go inni hodowcy.
Im bardziej stwór kolorowy, tym bardziej groźny. To pewne. Druga zasada - im mniejsze okazy tym groźniejsze. Jest i trzecia - dokładnie poznaj, z kim masz do czynienia. Wojtek przekonał się na własnej skórze, jak bardzo bywa przydatna.
Kędzierzawy się zdenerwował
Kiedy demonstrował znajomemu ptasznika kędzierzawego, pająk potraktował go jak intruza i zaatakował ukrytą bronią. Wdmuchnął niewidzialną kulę włosków hodowcy prosto w nos. Po dwóch, trzech godzinach zaczęło swędzieć, pojawiły się zaczerwienienia. Koledzy z hodowlanej branży podpowiedzieli, co się dzieje.
Pająki te maja odwłok pokryty miniaturowymi włoskami. W momencie zagrożenia czy stresu wypuszczają kule drażniącej chityny. Zaatakowany przestaje widzieć, będzie kichał, drapał się. To wystarczy, by pająk dał nogę. Kędzierzawego prawdopodobnie wyprowadził z równowagi oddech pochylonego nad nim opiekuna.
[obrazek3] Wędrowanie po ręce opiekuna to dowód zaufania. Z obu stron. (fot. Krzysztof Łokaj)Maja lubi na ręce
Kiedyś w osobliwej hodowli Wojtka był agresywny wąż - boa nadrzewny. Hodowca poczuł siłę jego zębów na własnej skórze. O przyjaźni nie mogło być mowy. Teraz w jego domowym zwierzyńcu jest boa karłowaty. Ale i jemu nie wolno okazywać nadmiernej poufałości.
- Potrafi błyskawicznie chwycić rękę zebrami i równie błyskawicznie owinąć się szczelnie, sukcesywnie zaciskając - tłumaczy Wojtek. - Akurat ten typ tak ma. A że wyjątkowo ładny, jest mu to wybaczone.
Uosobieniem łagodności jest natomiast Maja, boa tęczowy. Godzinami może tkwić owinięty na ręce. Kaziu, czyli wyjątkowo gadatliwa papuga nimfa wtedy zaszywa się w klatce. Tak na wszelki wypadek.
Bolesna nauka o dusicielu
Sześć dorodnych okazów węży dusicieli to duma Bernarda, innego rzeszowskiego hodowcy. Gdy są małe, bywają agresywne, gryzą, gdzie popadnie. W miarę dorastania i dobrego traktowania łagodnieją. Opiekuna rozpoznają po ciepłocie, zapachu. Bernard, podobnie jak inni hodowcy, uczył się na własnych błędach. Nauka bywała bolesna. Kiedyś po nakarmieniu jednego z dusicieli, sięgnął po węża z drugiego terrarium. Ten błyskawicznie wpił się w niego zębami i owinął wokół reki.
- Gad poczuł zapach szczura, którego chwilę wcześniej wrzucałem do innego terrarium. Instynkt wziął górę - tłumaczy Bernard.
Ponad trzymetrowy dziś boa jest bardzo spoufalony z opiekunem. Gdy inne szukają ciepłych miejsc, na przykład w okolicach kaloryferów, Frania usadawia się jak najbliżej hodowcy. Nawet gdy ten ucina sobie drzemkę. Bernard z dumą opowiada o swym pełzającym przyjacielu, ale też przestrzega.
- Gady potrafią być nieprzewidywalne. Jeśli niezbyt duży dusiciel mocno nas uściśnie, mamy szansę dać mu rade, łapiąc umiejętnie za głowę. Z trzymetrową bestią sami nie mamy szans. Lepiej nie ryzykować.
Ratunku, pająk!
Obaj rzeszowscy hodowcy nie raz wybawili z opresji mniej doświadczonych właścicieli gadów i płazów. Łowili ptasznika, którego przez nieuwagę pozostawili w mieszkaniu sublokatorzy. Sporego zamieszania narobił też wąż pseudokoralówka, który nie wiadomo jakim cudem zwiał z terrarium. Wystarczyło go umiejętnie złapać za tył głowy.
Jednego węża nie udało się złapać. Prześliznął się rurami. Na szczęście nie był jadowity. Niegdyś pojawił się u nich właściciel pięciu super jadowitych żmij: sykliwej, rogatej i trzech zygzakowatych. Chciał dać je za darmo. Został odesłany z kwitkiem. Wojtek i Bernard nie zaopiekowali się także super bandytą wężem żararaka i groźnym mokasynem miedziogłowym. Węże urosły. Co się z nimi stało, nie wiadomo.
Nie wiadomo też co się stanie z kobrami czy grzechotnikami, które żyją w niejednym rzeszowskim mieszkaniu. Aż strach pomyśleć...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice
- Makabryczny żart męża "Królowej Życia". Kobiety mu tego nie darują
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc