Molestowanie i gwałt, czyli dramatyczne skutki prowizorki w polskiej psychiatrii

Czytaj dalej
Fot. Karol Makurat
Dorota Abramowicz

Molestowanie i gwałt, czyli dramatyczne skutki prowizorki w polskiej psychiatrii

Dorota Abramowicz

Bulwersujące doniesienia o przypadkach molestowania i gwałtu na nieletnich pacjentkach szpitala psychiatrycznego to jeden ze skutków dramatycznego niedofinansowania polskiej psychiatrii. Kolejnym, którego skutki odczują wszyscy, może być zawieszenie dyżurów w lipcu przez szpital na Srebrzysku.

Prokurator okręgowy w Gdańsku skierował wystąpienie do marszałka Mieczysława Struka w sprawie ostatnich niepokojących zdarzeń w podległym mu Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku. Trzy bulwersujące przypadki podejrzenia molestowania i gwałtu na nieletnich pacjentkach szpitala na gdańskim Srebrzysku oraz równorzędne zagrożenie buntem lekarzy, którzy - przy brakach personelu, przeciążeniu pracą i ogromną odpowiedzialnością - odmawiają pełnienia dyżurów w izbie przyjęć, sprawiły, że gdańska psychiatria stanęła w centrum uwagi decydentów.

Czytaj także: Kryzys w szpitalu na Srebrzysku. Lekarze zapowiadają masowe zwalnianie się z pracy. Urząd Marszałkowski domaga się interwencji szefostwa NFZ

Od dłuższego czasu szpital i Urząd Marszałkowski alarmowały, że Srebrzysko - jedyna placówka dyżurująca w 1,5-milionowej aglomeracji - nie jest w stanie przyjąć wszystkich pacjentów przywożonych w stanach ostrych. Na samym 35-łóżkowym oddziale dziecięco-młodzieżowym leczy się już 41 osób. I więcej się nie zmieści.

- Nie można kazać nam wybierać między dżumą a cholerą - słyszę od jednego z psychiatrów. - Jeśli nie przyjmiemy osoby z depresją, powiesi się w domu. Jeśli przyjmiemy, nie jesteśmy w stanie zapewnić jej odpowiedniej opieki.

- Lekarze muszą dokonywać wręcz rozpaczliwych wyborów - przyznaje dr Leszek Troja-nowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego.

Problem ma skalę ogólnopolską, więc w marcu br. centrala Narodowego Funduszu Zdrowia wyraziła zgodę na umieszczanie w stanach nagłych nieletnich pacjentów na koedukacyjnych oddziałach dla dorosłych. W sytuacji, gdy w całym gdańskim szpitalu na 350 pacjentów przypada zaledwie 20 lekarzy (pełniących dzienne i nocne dyżury i przyjmujących w izbie przyjęć), a nad 50-osobowym oddziałem nocą czuwają tylko dwie pielęgniarki, kwestią czasu było pojawienie się dramatycznych doniesień.

Pod koniec maja na policję wpłynęły doniesienia matek i szpitala, że dorosły pacjent miał molestować dwie trzynastolatki przebywające na oddziale dla dorosłych. Policja wszczęła śledztwo, dziewczynki przesłuchano przed sądem z udziałem prokuratora. Sprawa się jeszcze toczyła, gdy dwa tygodnie później na policję wpłynęło kolejne doniesienie o gwałcie dokonanym przez pacjenta na 15-latce. Cała trójka przebywała na oddziale dla dorosłych.

Czytaj także: 15-latka zgwałcona na oddziale Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego na Srebrzysku w Gdańsku?

Podejrzanym postawiono zarzuty, a prokuratura nie wyklucza zajęcia się także kwestią zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom. Przy czym warto dodać, że w ubiegłym roku podczas spotkania dyrekcji szpitala z prokuratorami ustalono zasady postępowania w takich sytuacjach.

- Szpital wywiązuje się z ustaleń - słyszę od Tadeusza Jędrzejczyka, dyrektora Departamentu Zdrowia UM. - Niestety, teraz w związku ze wzrostem liczby pacjentów nastąpił zawał.

Równocześnie w szpitalu zaczął narastać bunt lekarzy. Na początku ubiegłego tygodnia psychiatrzy, podczas spotkania kryzysowego z przedstawicielami m.in. Urzędu Marszałkowskiego, NFZ , lekarzem wojewódzkim, zapowiedzieli, że jeśli Srebrzysko nie zostanie odciążone z dyżurowania przez inne placówki w Trójmieście, oni też odmówią dyżurowania. W razie próby przymuszenia złożą wymówienia.

Pozostawienie największego trójmiejskiego szpitala psychiatrycznego bez personelu groziłoby katastrofą. Dlatego też odpowiedzialna za służbę zdrowia wicemarszałek Agnieszka Kapała-Sokalska wraz z dyrektorem Departamentu Zdrowia UM Tadeuszem Jędrzejczykiem zwróciła się o pomoc do dwóch gdańskich szpitali posiadających oddziały psychiatryczne - Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego i 7 Szpitala Marynarki Wojennej. Zaproponowano, by szpitale te częściowo przejęły na siebie dyżury psychiatryczne w Trójmieście. Była to jednak tylko prośba - zarówno UCK, jak i Szpital MW nie podlegają samorządowi województwa. Wczoraj podczas spotkania w Urzędzie Marszałkowskim okazało się, że obie placówki odmówiły dyżurowania.

Co dalej?

- Liczymy jeszcze na porozumienie z lekarzami - mówi Tadeusz Jędrzejczyk. - Spotykamy się z nimi w piątek po południu.

Mniej optymistycznie do sprawy podchodzi dyrektor szpitala na Srebrzysku.

- Obawiam się, że nie mam innego wyjścia - mówi dyrektor Leszek Trojanowski. - Przygotowuję już pismo do Narodowego Funduszu Zdrowia informujące, że w lipcu Wojewódzki Szpital Psychiatryczny zawiesza dyżury izby przyjęć.

I wtedy rzeczywiście wszyscy możemy mieć problem.

[polecane]5426420,5449072,15008041,16234695,5450632,5415830,5426420,16194620;1; POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:[/polecane]

Dorota Abramowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.