Niestety, jak pokazują wyniki najnowszego badania Ośrodka Rozwoju Edukacji, który swoją próbę przeprowadził na 60 tys. uczniów w całej Polsce, program "Bezpieczna i przyjazna szkoła" nie zwalcza agresji szkolnej, która na poszczególnych szczeblach edukacji przybiera różne formy.
Przemoc w dużej szkole
- Agresji najczęściej doświadczają uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów, a w porównaniu z danymi z ubiegłego roku widać, że różnica między tymi typami szkół jest coraz mniejsza - mówi dr Grzegorz Mazurkiewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego, współtwórca raportu. - Uczniowie szkół podstawowych częściej doświadczają agresji fizycznej, natomiast gimnazjaliści - cyberprzemocy, czyli nękania i obrażania za pomocą Internetu i telefonu komórkowego - wyjaśnia.
Badania pokazują, że im większa jest szkoła, tym częściej dochodzi tam do przemocy. Najbardziej narażeni na takie akty są uczniowie miejskich gimnazjów i podstawówek. Statystycznie zarówno ofiarami, jak i sprawcami przemocy są chłopcy. Ponieważ oprócz agresji fizycznej, werbalnej oraz cyberprzemocy istnieje jeszcze agresja relacyjna, czyli celowe wykluczanie z grupy rówieśniczej, naiwne są twierdzenia niektórych dyrektorów, że w ich szkole jest bezpiecznie, bo działa monitoring.
- To bzdura, bo uczniowie bardzo szybko przenoszą agresję fizyczną poza oko kamery. Psychicznej przemocy monitoring w ogóle przecież nie wyłapie - mówi Elżbieta Gruca-Bielenda, psycholog z Poradni Psychologiczno- Pedagogicznej nr 1 w Rzeszowie.
- Wykluczenia poza grupę w wieku, kiedy przynależność do grona rówieśników jest tak ważna, skutkuje poważnymi problemami w budowaniu własnej tożsamości, własnej wartości, czasem też myślami samobójczymi, depresją, pogorszeniem ocen mimo ewidentnego potencjału do osiągania dobrych wyników - wyjaśnia.
Zmienić myślenie
Policja zaznacza, że nie zna rzeczywistego obrazu szkolnej przestępczości, bo dyrektorzy rzadko zgłaszają tego typu problemy.
- Z naszych danych wynika, że kradzieże, kradzieże z przemocą lub wymuszenia to incydentalne przypadki - twierdzi kom. Paweł Międlar.
Prof. Jacek Pyżalski, psycholog z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, zwraca uwagę, by wybierać takie programy edukacyjne, które więcej uwagi poświęcają świadkom przemocy. Według szacunków to ok. 70 proc. uczniów każdej klasy.
- To oni są publicznością na scenie, gdzie dzieje się coś złego, i to oni decydują o tym, czy dane zachowanie jest akceptowalne czy nie - zaznacza. - Zmienić trzeba też myślenie o sprawcach przemocy, bo oni nie są samym problemem, tylko symptomem problemu. Nie wystarczy ich ukarać, ale trzeba pracować z nimi tak, by zmienili swoje zachowanie, a nie zaczęli ukrywać je przed nauczycielem - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?