Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morsom z Dębicy zimna woda już nie wystarcza. Hartują się, wchodząc na szczyty gór w krótkich spodenkach [ZDJĘCIA]

Sylwia Łabuz
Kąpiele w zimnej wodzie dla "Morsjan" to za mało.
Kąpiele w zimnej wodzie dla "Morsjan" to za mało. Grupa Morsów "Morsjanie"
Dębickiej grupie morsów „Morsjanie” nie wystarczają zimowe kąpiele w stawie. Wychodzą z wody i ruszają na górskie szczyty. Na zimowych wyprawach, ubrani w same spodenki, wychodzili już między innymi na Turbacz i Kasprowy Wierch.

Założycielem grupy "Morsjanie" jest Bartek Oleksy. Swoją przygodę z zimowymi kąpielami rozpoczął 6 lat temu. Znajomy opowiedział mu o zaletach zdrowotnych morsowania. Zainteresowany tematem Bartek postanowił spróbować. Tak mu się spodobało, że założył grupę miłośników morsowania. Zachęcił kilku znajomych i zaczęli się spotykać.

Trudno określić, ile dokładnie osób znajduje się w grupie „Morsjanie”. Jak wyjaśnia Bartek, przewinęło się przez nią już ponad 200 zwolenników zimnych kąpieli. Jednorazowy rekord w zeszłym sezonie wyniósł 60 osób. Entuzjaści morsowania spotykają się w każdą niedzielę o godzinie 14. Nie ma żadnych opłat członkowskich, wejściówek ani specjalnych wymogów, które trzeba spełniać. W tym roku, ze względu na obostrzenia, zwracają jedynie uwagę na reżim sanitarny. Każdy może dołączyć i spróbować. Chyba, że ma konkretne przeciwwskazania zdrowotne od lekarza.

Problem ten może dotyczyć na przykład osób cierpiących na choroby układu sercowo-naczyniowego. W innych przypadkach, morsowanie niesie wiele korzyści dla zdrowia – wzmacnia odporność, poprawia krążenie, pomaga nawet przy chorobach dermatologicznych i alergicznych, a także przynosi mnóstwo radości.

Wybierając się na morsowanie, oprócz dobrego nastawienia, warto wziąć ze sobą buty, w których można wejść do wody, ręcznik, szlafrok, kostium kąpielowy, odzież na przebranie, czapkę i rękawiczki.

Nie tylko wodne morsowanie

Kąpiele w stawie nie wystarczają pełnym energii i żądnym przygody "Morsjanom". Bartek zainspirował się osobami, które chodzą zimą po górach w samych spodenkach. Postanowił spróbować takiej formy na własnej skórze. Zorganizował wycieczkę na Halę Łabowską w Beskidzie Sądeckim. Wyprawa trwała łącznie z wejściem i zejściem około 5 godzin. Choć temperatura była na minusie, wędrówka ich rozgrzewała.

Kolejny kierunek, jaki wybrali na wyprawę już większą ekipą, to Bieszczady, a dokładnie znana i lubiana Chatka Puchatka, znajdująca się na Połoninie Wetlińskiej. Przejście trasy zajęło im około 2,5 godziny. Z czasem podejmowali coraz śmielsze inicjatywy i jako kolejny cel obrali Kasprowy Wierch, liczący 1987 m n.p.m. szczyt Tatr Zachodnich. Wyjście do ostatniej chwili stało pod znakiem zapytania ze względu na trudne warunki pogodowe na kilka dni przed wyprawą. Szlaki zamknięto przez burze śnieżne. Postanowili jednak spróbować, cały czas obserwując prognozy. Po przyjeździe do Zakopanego, okazało się, że można wyjść w góry bezpiecznie.

- Jeszcze dzień wcześniej była zamknięta trasa i czwórka lawinowa. Na starcie mieliśmy -18 stopni, ale pogoda była przepiękna. Na samej górze ludzie klaskali i przy okazji trafiliśmy na TVN 24 i TVP Kraków

– opowiada Bartek.

Następnym razem ruszyli z myślą zdobycia Diablaka, liczącego 1725 m n.p.m. – Babia Góra zniszczyła nas całkowicie. Nagle zmieniła się pogoda. Wiało 130km/h. Widoczność zmalała do max 15 m. Musieliśmy zawrócić, ale powtórzymy to – zapowiada.

W tym sezonie grupa również jest bardzo aktywna. W grudniu 2020 roku wyszli na Turbacz, najwyższy szczyt Gorców. Przeszli łącznie około 22 km, ciesząc się sprzyjającą wędrówce piękną pogodą. Przygodę kończyli noclegiem w śpiworach w leśnej chacie.

Ostatnia wyprawa górska odbyła się tuż po świętach Bożego Narodzenia. Tym razem wybrali najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego - Radziejową. W Święto Trzech Króli zażywali kąpieli w wodospadzie z morsami bieszczadzkimi.

– Zostaliśmy zaproszeni w Bieszczady przez Bieszczadzkie Morsy. W tamtym roku też byliśmy na kilku wyjazdowych kąpielach

– mówi Bartek.

Reakcje napotykanych na trasie osób są różne. Choć jak wspomina Bartek, najczęściej na widok wędrujących górskimi szlakami morsów, ludzie się uśmiechają, robią sobie z nimi zdjęcia. Trochę niedowierzają, pytają jak to możliwe, trochę pewnie podziwiają za odwagę.

"Morsjanie" przygotowani są na różne sytuacje i warunki na trasie. Wychodząc w góry, mają ze sobą w plecaku awaryjnie przygotowane ubranie. Nigdy nie wiadomo, co ich spotka. Jak widać, dla nich zdrowie i bezpieczeństwo są najważniejsze.


ZOBACZ TAKŻE: Nowa Sól. Tak morsy świętowały swoją 13. rocznicę ślubu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24