Głównym pomysłodawcą morsowania w uzdrowisku Rymanów-Zdrój był Dariusz Królicki, który od roku zażywał wraz z kolegami zimnych kapeli, tyle że na zbiorniku wodnym w Sieniawie. Ze względu na często zamarzającą tam wodę przenieśli się na rzekę górską do Rudawki Rymanowskiej.
– Decyzja o tegorocznym morsowaniu była bardzo spontaniczna – mówi Dariusz Królicki. – W czasie spotkania opłatkowego dla członków sesji biegowej klubu Finisz Rymanów zaproponowałem znajomym morsowanie. Padła wówczas propozycja, żeby miejscem docelowym był wodospad w Rymanowie-Zdroju. To klimatyczny teren z odpowiednią głębokością wody i z dogodnym miejscem do przebrania się oraz przeprowadzenia rozgrzewki.
Tego w Rymanowie-Zdroju jeszcze nie było
Osoby kapiące się w rzece wzbudziły spore zainteresowanie mieszkańców Rymanowa. Niektórzy gapie zafascynowani panującą nad wodą atmosferą, również postanowili przełamać strach przed zimnem.
– Lubię eksperymentować i dlatego zdecydowałam się spróbować – mówi Sabina Buczek, mieszkanka Rymanowa-Zdroju. – Byłam ciekawa własnej reakcji i tego, czy ostatecznie wejdę do wody.
Morsowanie jest dla mnie czymś nowym i szalonym, wbrew wcześniejszym obawom, bardzo przyjemnym uczuciem. Zachęcam wszystkich do spróbowania, bo naprawdę warto
- dodaje Sabina Buczek.
Na morsowanie zdecydował się również Tomasz Rij z Rymanowa-Zdroju i jego 12-letni syn Patryk.
– Za sobą mam już siedem kąpieli, bo oprócz cotygodniowych spotkań, morsuję też indywidualnie – mówi Tomasz Rij. – Nad wodę zawsze chodzę z synem, który dwa tygodnie temu stwierdził, że także chce spróbować. Nie namawiałem go do tego, ale szczerze mówiąc tylko czekałem, kiedy podejmie taką decyzję.
Mało tego, do morsowania przygotowuje się także 8-letnia córka pana Tomasza.
– Nie mam nic przeciwko temu, Czas pokaże, jak długo dzieci będą morsować. Morsowanie nie tylko poprawia samopoczucie, ale również wpływa pozytywnie na krążenie krwi i hartuje organizm
- tłumaczy Tomasz Rij.
Każdy może spróbować morsowania
W cotygodniowe spotkania włączyli się także członkowie innego klubu sportowego, Aktywny Beskid. Tylko w ubiegłą niedzielę nad rzeką Tabor zgromadziło się kilkanaście morsów.
Jak przekonuje Dariusz Królicki, nie ma przeciwwskazań do morsowania, za wyjątkiem schorzeń układu krążenia.
– Każde wejście do wody musi być poprzedzone krótką rozgrzewką, która nie może być zbyt intensywna – tłumaczy. – Najczęściej chwilę biegamy lub wykonujemy ćwiczenia w miejscu. Wskazane jest również napicie się czegoś rozgrzewającego, na przykład gorącej herbaty z miodem i cytryną.
Początkujący zaczynają od 15 sekund pobytu w wodzie, stopniowo wydłużając czas. Jeden z rymanowskich morsów w lodowatej wodzie spędza nawet 15 minut.
Po wyjściu z wody wszyscy grzeją się przy ognisku.
– Najszybciej marzną stopy, dłonie i głowa, dlatego należy je dobrze okryć – tłumaczy pan Dariusz. – Niektórzy kupują specjalne obuwie neoprenowe i rękawice, które dłużej utrzymują ciepło. Wielu osobom wydaje, że wejście do zimnej wody jest czymś nieprzyjemnym i niemożliwym, dopiero, jak spróbują, to zmieniają zdanie.
Morsowanie jest sportem, który nie wymaga nakładów finansowych. Morsy z Rymanowa zgodnie przyznają, że wystarczą jedynie chęci, kąpielówki, buty, czapka i rękawiczki.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?