Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Motocrossowcy zniszczyli uprawy rolnikowi z Korczyny. Jaką dał im nauczkę? Pracowali w sadzie

Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Archiwum Andrzeja Urbanka
Młodzi mężczyźni nie poniosą prawnych konsekwencji swojego czynu. Rolnik wycofał zawiadomienie złożone na policji. Sam wybrał dla nich „karę”.

Po dwóch miesiącach od zdarzenia finał znalazła głośnia sprawa z Korczyny. Dwaj młodzi motocykliści zrobili sobie przejażdżkę po miejscowych polach. Mieli pecha, bo zauważył ich właściciel, który przyjechał skontrolować uprawy.

Andrzej Urbanek jest znanym w regionie przedsiębiorcą, prowadzi duże rodzinne gospodarstwo. Zachowanie crossowców mocno go zdenerwowało, bo miłośnicy jazdy z dala od dróg publicznych (nie tylko motocyklami crossowymi, ale też quadami czy terenówkami) już niejednokrotnie przeorali terenowymi oponami jego pola, obsiane pszenicą czy kukurydzą.

Rolnik próbował zatrzymać „crossowców”. Nie zareagowali, a on miał małe szanse by dogonić ich „dostawczakiem”.

- Skończyło się na tym, że uszkodziłem zawieszenie a oni uciekli, pokazując mi „środkowy palec” - opowiada Andrzej Urbanek.

Rolnik, który prowadzi na TikToku popularny kanał, uznał, że nie zostawi tej sprawy. Bezprawny rajd crossowców nagrał telefonem komórkowym. Filmik umieścił w internecie, by dać sygnał, że będzie tolerował takich zachowań. Zaapelował o pomoc w identyfikacji motocyklistów. Wyznaczył za to tysiąc złotych nagrody.

Odzew był bardzo duży. Włączyły się media.

- Chodziło mi o to, by dotrzeć do tych osób, wytłumaczyć, że tak się nie postępuje - mówi Andrzej Urbanek.

Liczył na to, że sami się zgłoszą. Tak się nie stało, więc zgłosił sprawę na policję.

- Dostałem też wiadomość, kto wówczas jeździł po moim polu. Okazało się, że to był nastolatek. Skontaktowałem się z nim, ale on nie chciał się przyznać, a jego matka utrzymywała, że to nie jej syn urządzał sobie takie rajdy motocyklem. W tej sytuacji zostawiłem działanie policjantom - relacjonuje rolnik.

Policjanci ustalili sprawców. Obaj okazali się mieszkańcami gminy Korczyna.

- Starszy, dwudziestoparolatek przyznał się, wówczas młodszy też przestał zaprzeczać - opowiada Andrzej Urbanek.

Jak dodaje, zależało mu na spotkaniu z tymi chłopakami. - Postawiłem sprawę jasno. Jak chcecie, przychodzicie do mnie do sadu, popracujecie ze mną siedem dni, daruję wam - mówi.

Dodaje, że nie chodziło mu o to, by wykorzystać ich jako tanią siłę roboczą, bo w gospodarstwie zatrudnia pracowników.

- Chciałem z nimi przebywać, popracować razem a potem usiąść przy kawie, pogadać, uświadomić ich jaki błąd popełnili. Tłumaczyłem, dlaczego jeżdżenie po lasach i polach czy przejeżdżanie pędem na jednym kole, obok matki prowadzącej wózek z dzieckiem, jest złe. Zachęcałem, by zaangażowali się w tworzenie miejsc, gdzie mogą jeździć legalnie - mówi.

Jak dodaje, nie jest przeciwnikiem motocrossu. - Pojedyncze zachowania nie dyskwalifikują całego środowiska. Zresztą dostałem przeprosimy od motocrossowców, którym też nie podoba się to, co rzuca cień na wszystkich miłośników jazdy po bezdrożach - zaznacza.

Danego słowa dotrzymał. W środę podpisał dokumenty, wycofał zawiadomienie złożone na policji. Nie będzie dochodził swoich roszczeń a tym samym młodzi ludzie nie poniosą prawnych konsekwencji.

- Mam nadzieję, że ta sytuacja będzie dla nich wystarczającą nauczką, lepszą niż kara - mówi Andrzej Urbanek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krosno.naszemiasto.pl Nasze Miasto