Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Msze o. Józefa uzdrawiają ludzi

Grzegorz Michalski
- Jestem narzędziem w rękach Boga. Mam pokazać ludziom, że Jezus żyje. Muszą w to uwierzyć i zawierzyć się Jezusowi - mówi ojciec Józef Witko, który codziennie odprawia msze święte o uzdrowienie. Uczestniczą w nich setki ludzi z naszego powiatu. Niektórzy podczas oczyszczenia tracą przytomność.

Jadę do Cieklina (gm.Dębowiec). Tam o godzinie 17 ma rozpocząć się msza święta o uzdrowienie. Przewodniczy ojciec Józef Witko, franciszkanin, kaznodzieja i uczestnik ruchu charyzmatycznego, od kilkunastu lat odprawia msze św. w intencji chorych z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie duchowe. Każdego roku uczestniczy w nich kilkadziesiąt tysięcy osób. Godzina 16.40. Na kilkaset metrów przed kościołem zatrzymuje mnie druh ochotniczej straży pożarnej.

- Nie ma miejsca, musi pan zaparkować dużo dalej od kościoła. Wszystkie parkingi zajęte - tłumaczy. Zatrzymuje samochód. Droga do samego kościoła zapełniona jest samochodami. Przy wejściu do świątyni tłumy. Ludzie zaczynają się modlić jeszcze przed rozpoczęciem mszy świętej. Ojciec Witko w zakrystii przygotowuje się do eucharystii. W kościele wypełnionym po brzegi widzę grupę miejscowej młodzieży, która śpiewa podczas tej uroczystości. Wszyscy wyczekują na kazanie charyzmatycznego franciszkanina.

- Jezus powiedział: wszystko jest możliwe dla tego, który wierzy. Czy mam świadomość, że trud zbliżenia się do Boga będzie wynagrodzony? Nie kiedyś, po śmierci, ale teraz! Czy w to wierzę? To wiara gwarantuje, że wszystko, o co prosimy, otrzymujemy - tłumaczy z ambony ojciec Witko. W prostych słowach próbuje ludziom przekazać informację o działaniu Boga. - Pismo Święte w wielu miejscach pokazuje nam, jak się przekonać, że wiara może przenosić góry. Że wyprowadza z ciemności, uwalnia. W psalmie przeczytamy słowa: rozraduj swoje serce, a Bóg spełni pragnienia Twego serca. Jeśli Twoim pragnieniem jest uzdrowienie z choroby, nawet nieuleczalnej, czy uwolnienie od nałogu ciebie, lub bliskiej ci osoby, to najpierw musisz rozradować swoje serce. Ale ta radość nie może być sztuczna! Ona musi mieć swoje źródło w Bogu, musi być autentyczna - podkreśla o.Witko. I zaraz dodaje, że nic nie przychodzi samo. - Wiara, żeby była silna, musi być praktykowana - dodawał kaznodzieja.

Porównał taką radość do tej, którą mamy, gdzie otrzymamy dobrą wiadomość. - Dostajesz telefon, że jesteś milionerem. Na początku człowiek może byłby zaszokowany, ale potem pojawiłaby się radość. Ta radość byłaby w nas, ale też byłoby ją widać na zewnątrz. Nie mielibyśmy jeszcze tych pieniędzy, bo trzeba by załatwić wiele formalności, ale teoretycznie są nasze. W praktyce trzeba jeszcze poczekać. Na tym właśnie polega wiara, jest radość, która poprzedza otrzymanie tego, czego tak bardzo potrzebujesz - tłumaczy o. Józef.

Wyjaśnił wiernym, że w wierze jest często odwrotnie: człowiek prosi, ale nie ma w tym radości. Po mszy św. rozpoczęła się adoracja, a bezpośrednio po niej modlitwa o uzdrowienie. Ludzie zbliżyli się do ołtarza. Ojciec Witko wyciągnął ręce. Na posadzkę osunął się młody chłopak. Na zakończenie wszyscy podchodzą pod sam ołtarz. Franciszkanin kładzie dłonie na ich głowy. Wiele osób zasypiało w Duchu Świętym. Tak Kościół nazywa mimowolne kilkuminutowe zaśnięcie człowieka. Nauka do dzisiaj nie potrafi wyjaśnić tego zjawiska. Zastanawiające dla ojca jest, że wiele osób po takiej mszy św. przy przychodzi i mówi mu o swoich problemach.

- Człowiek uczestniczy w takiej mszy św., ale jednak wypowiada słowa niewiary. Księga Przysłów mówi: słowami z ust swoich się związałeś. Jeśli wyznaję, że jestem chory, wiążę się z tą sytuacją. Bóg staje się bezsilny - podkreślał. Wyjaśniał, że nie jest cudotwórcą.

- Ludzie przychodzą dla Jezusa. Jak się im powie, że Jezus żyje i uzdrawia, to oni przyjdą i będą przeżywać to spotkanie z wiarą. Jezus powiedział, że wszystko możliwe dla tego, kto wierzy. Musimy mieć otwarte serce na obecność Boga. Ważna jest wiara. Bo Jezus nie uzdrawia według odczuć czy emocji - dodaje ojciec. O tym, że Bóg działa, świadczą świadectwa osób, które spotkałem po mszy św.

- Zostałam uzdrowiona z choroby skóry. Na msze św. o uzdrowienie jeżdżę od 2009 roku - mówiła Maria z powiatu gorlickiego.

O swoim powrocie do zdrowia opowiedziała również Agnieszka Trojanowicz z Ropy.

- Na pierwszej takiej mszy św. były ogromne emocje. Nie było obaw. Kilka lat temu poważnie zachorowałam. Miałam depresję. Dwa razy chciałam sobie odebrać życie. Teraz jest cudownie! Pan Jezus ma moc! Ludzie są zagubieni, potrzebują nawrócenia. Żeby wszyscy byli nawróceni świat byłby piękny! Ja po prostu fruwam. Po pierwszym spoczynku w Duchu Świętym to było nie do opisania. Jak powstałam, to była taka olbrzymia radość. Nie potrafię tego opisać - opowiadała z radością Agnieszka.

Msze święte o uzdrowienia odbywają się co kilka miesięcy w parafii Cieklin, Skołyszyn oraz w jasielskiej parafii Fara.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24