Muzeum przed zawałem

Znanemu w całej Polsce muzeum - z racji posiadania kolekcji ikon i dzieł Zdzisława Beksińskiego - grozi zapaść finansowa. Rada Powiatu Sanockiego w projekcie budżetu na 2007 rok zagwarantowała dotację - 550 tys. zł. Kiedy na same wynagrodzenia potrzeba ponad 800 tysięcy.

Coraz gorsza sytuacja

Od 1999 roku, czyli od czasu, gdy muzeum przeszło na garnuszek powiatu, pogarsza się jego kondycja finansowa. W pierwszym roku dotacja wynosiła ponad 816 tys. W 2004 roku spadła do dramatycznie niskiej kwoty 400 tys.

Muzeum radziło sobie, czerpiąc dochody z własnej działalności. W 2005 roku zarobiło 200 tys. W ubiegłym roku muzeum zarobiło 300 tys. Oprócz tego, w pierwszym okresie muzealnego mariażu z powiatem Ministerstwo Kultury przekazywało placówce dotację. Jednak od dwóch lat ministerstwo daje pieniądze tylko na konkretne programy, nie finansując już funduszu płac i utrzymania budynków.

Spece od wszystkiego

Muzeum zatrudnia 30 osób, w tym 7 strażników i 7 pracowników merytorycznych. Pozostali to obsługa zamku. Ale to tylko oficjalny obraz. W praktyce wszyscy są specami od wszystkiego. Pracownicy merytoryczni w razie potrzeby zamieniają się w tragarzy i pakowaczy, bo muzeum po całej Polsce jeździ z pracami Beksińskiego.

- Moi pracownicy mówią, że nawet w sklepach Biedronka ludzie mają lepiej - żartuje Banach, choć wcale mu nie jest do śmiechu.

Zwolnienia nie wchodzą w grę

Cięcia w zatrudnieniu nie są możliwe. Tym bardziej, że w tym roku muzeum musi przeprowadzić inwentaryzację, która wyłączy z bieżącej pracy 6 pracowników. Na opracowanie czeka cała spuścizna po Beksińskim. Muzeum ma w planach organizację wystaw tego wybitnego artysty w Pradze, Wiedniu i gdzieś w Holandii.

- Mam nadzieję, że radni zrozumieją moją argumentację. Ufam, że starosta sanocki podejmie rozmowy z miastem i marszałkiem województwa, bo jesteśmy już na granicy stanu przedzawałowego - dodaje dyr. Banach.