Na bocznym torze: Mike Tyson pokazał, że ma serce [Felieton Tomasza Ryznera]

Nie zmienia się jedno (i raczej nigdy nie zmieni) - kobiety przechadzają się po tym łez padole średnio o dekadę dłużej od mężczyzn. Powód - lekarze mówią, że między innymi łzy właśnie. Panie nie wstydzą się emocji i dzięki temu ich serca biją daleko dłużej od męskich.

Marna to dla nich pociecha, wręcz żadna, ale chcąc nie chcąc niektóre polskie siatkarki przedłużyły sobie życie w turnieju w Apeldoorn. W półfinałowym meczu z Turcją miały pięć meczboli. Okazało się, że to za mało. Mecz uciekł, a wraz z nim szansa na finał i walkę o paszporty na japońskie igrzyska olimpijskie. Siatkarki nie kryły rozczarowania, niektóre płakały ze złości. Do Kraju Kwitnącej Wiśni pojadą zatem tylko podopieczni, ekspresyjnego notabene, Vitala Heynena. Biało-Czerwonym życzymy, aby popracowali nad wydłużeniem żywota dopiero po finale - niech wtedy bez krępacji płaczą, ile wlezie. Jeden warunek - niechaj to będą łzy radości. One też są zdrowe.

Ożycie szła też gra w kolejnym, 28. już finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tym razem celem było ratowanie bicia serc najmłodszych - zbierano środki na zakup sprzętu, potrzebnego do specjalistycznych operacji dzieci. Prócz miliona zwykłych ludzi, obojętni wobec akcji nie pozostali politycy, artyści (Olga Tokarczuk przeznaczyła na licytację medal noblowski), a też i sportowcy. W tym gronie znaleźli się m.in. Anna i Robert Lewandowcy, Robert Kubica i siatkarze reprezentacji. Ba! Nawet Mike Tyson otworzył serce na sygnał z Polski. “Żelazny Mike” zaproponował kolację w swoim towarzystwie. Licytację wygrał ten, kto posiadał konkretną gotówkę i... nieco odwagi.

Ernest Kasia, prezes KS Wiązownica: Nie liczyłem pieniędzy wydanych na klub [STADION]