Na dobre rozkręca się rywalizacja w 4 lidze podkarpackiej. Czy ktoś przeszkodzi KS-owi Wiązownica w awansie?

Po rundzie jesiennej na czele jest KS Wiązownica. Spadkowicz z 3 ligi zimą właściwie nie zmienił się kadrowo i to raczej należy uznać za korzyść tej drużyny. Nie można jednak pominąć właściwie jednej, ale bardzo ważnej jednak zmiany - na ławce trenerskiej zasiądzie Marcin Wołowiec, ostatnio trener Wólczanki Wólka Pełkińska. Nie byłoby w tym może nic aż tak bardzo dziwnego gdyby nie fakt, iż prezes Ernest Kasia zdecydował się na zmianę szkoleniowca dwa tygodnie przed startem ligi... Prezes jednak nie ukrywa, że zdecydował się na to, żeby cel (czyli awans) został osiągnięty, bo nie wszystko grało w szatni.

Kto może Wiązownicy ten upragniony awans odebrać? Wydaje się, że na najpoważniejszego kandydata wyrastają Karpaty, które też nikogo nie straciły, a jeszcze trochę się wzmocniły. Kamil Matofij czy Michał Stasz to na pewno zawodnicy, którzy będą przydatni w rundzie wiosennej. W Krośnie zresztą też nikt nie ukrywa, że zespół chce walczyć o awans - może być naprawdę ciekawie.

Nie można zapominać też o Izolatorze Boguchwała. Może jakieś wielkie wzmocnienia tam nie nastąpiły, ale udało się kadrę utrzymać, więc wydaje się, że ta drużyna bardzo pasuje do roli takiego „czarnego konia” - oni nic nie muszą, ale na pewno mogą.

Ktoś mógłby zapytać - a co z Głogovią, przecież to wicelider...? Patrząc na tabelę, to rzeczywiście drużyna z Głogowa ma Wiązownicę na wyciągnięcie ręki, bo traci zaledwie punkt. Tu jednak nastąpiło trochę zmian kadrowych i to może mocno utrudnić utrzymanie tego kontaktu z czołówką.

Skoro już mowa o zmianach kadrowych, to sporo działo się w zespole beniaminka z Ustrzyk Dolnych. Zespół przeprowadził aż siedem transferów i widać wyraźnie, że nie składają broni w walce o trzymanie. Trudno się dziwić, bo ambicje w tym klubie są na pewno spore, a jednak runda jesienna była raczej rozczarowująca.

Swoją drogą walka o utrzymanie również zapowiada się bardzo ciekawie. Inny zespół ze strefy spadkowej Orzeł Przeworsk chyba zaskoczył wszystkich swoimi transferami... W drużynie pojawili się tacy zawodnicy jak: Bartłomiej Buczek (ostatnio Głogovia) i Konrad Domoń (a więc legenda Resovii). Z pewnością tacy gracze przyszli do Przeworska po to, by szybko to utrzymanie zapewnić, a potem może trochę również namieszać tym najlepszym...?

Jesienią najbardziej od reszty stawki ostawali Czarni Trześń. Niektórzy już zaczęli mówić, że ta drużyna musi pogodzić się ze spadkiem, ale na starcie rundy wiosennej nic takiego przecież nie można mówić. Oczywiście wszystko to, co wydarzyło się do tej pory świadczy przeciwko zespołowi trenera Mateusza Doparta, ale jednak nie jest powiedziane, że zła karta się nie odwróci. Jesienią nie udało im się wygrać żadnego meczu, więc na pewno mobilizacji w tej drużynie nie brakuje.

Warto również zauważyć, że jesienią bardzo dobrze radzili sobie beniaminkowie z Łańcuta i Kamienia. Stal przed rundą wiosenną pozyskała bardzo solidnego gracza Jaromira Skibę, którego przygoda z Koroną trochę niespodziewanie się skończyła. Może się okazać, że będzie to spory prezent od losu i łańcucianie spisywać się będą jeszcze lepiej.

W Kamieniu też ani myślą poprzestać na tym, co osiągnęli jesienią. Do drużyny trenera Marka Kusiaka dołączył chociażby Kacper Piechniak, więc kadrowo cały czas jest bardzo dobrze. W poprzedniej rundzie długo byli w czubie tabeli i chyba okazali się największą niespodzianką. Dodatkowo wszyscy zgodnie twierdzą, że gra się bardzo ciężko.

Wszystko wskazuje więc na to, że zapowiada się bardzo ciekawa runda.