Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na dworcu w Kolbuszowej, jak we Włoszczowej

Władysław Borowiec
Pociąg składa się z lokomotywy i jednego wagonu
Pociąg składa się z lokomotywy i jednego wagonu Fot. Wojciech Zatwarnicki
Poseł Wrzodak zafundował nam pociąg - widmo. Najczęściej wsiadają do niego tylko... konduktor i maszynista.

Włoszczowa ma pusty peron, gdzie zatrzymuje się pociąg ekspresowy. Mieszkańcy Kolbuszowej mają pociąg do Rzeszowa, którym nie chcą jeździć. My wszyscy za to płacimy.

- Nie wiem, po co uruchomiono tę linię - zastanawia się kolejarz na rzeszowskim dworcu PKP. - Prawie nikt tym pociągiem nie jeździ. Oprócz kilku naszych pracowników. Ale oni mają darmowe bilety...

Artur, student rzeszowskiej uczelni, który codziennie dojeżdża do Rzeszowa mówi, że zdecydowanie woli jeździć autobusami. - Bo autobusy kursują co kilkadziesiąt minut, a pociąg tylko trzy razy na dzień.

Kto fundatorem?

Najpierw poszła fama, że pociąg zafundował Kolbuszowej Zbigniew Chmielowiec, były burmistrz miasta a obecnie poseł PiS.

- Ludzie mówili, że Chmielowiec pozazdrościł Gosiewskiemu, który to we Włoszczowej z wielką pompą otworzył przystanek pociągu ekspresowego - opowiada starszy mężczyzna z Kolbuszowej spotkany na dworcu PKS. On sam pociągiem nie jeździ, bo - jak mówi - za mało ma przystanków i nie staje tam gdzie busy i autobusy.

- To nie poseł Chmielowiec, tylko poseł Zygmunt Wrzodak był tak hojny i uruchomił trasę, która przynosi kolei same straty - tłumaczy Józef Fryc, przewodniczący klubu radnych "Wspólna Sprawa" Rady Urzędu Miejskiego w Kolbuszowej.

Fryc na własną rękę postanowił sprawdzić rentowność linii.

- Przez dwa tygodnie obserwowałem, ile osób wsiada do pociągu w Kolbuszowej. Średnia wyszła mi dość kiepska - dwie osoby na każdy kurs, czyli konduktor i maszynista.

Postanowiliśmy na własne oczy przekonać się, ilu pasażerów jeździ tym pociągiem.
Postanowiliśmy na własne oczy przekonać się, ilu pasażerów jeździ tym pociągiem. Fot. Wojciech Zatwarnicki

Kupiliśmy bilet i tym samym znacznie podnieśliśmy rentowność linii. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)No to jedziemy...

Radny Fryc nieco przesadził, bo dziennikarze Nowin dwa razy pokonali malowniczą trasę z Rzeszowa do Kolbuszowej. Za pierwszym razem było nas ośmiu, czyli dwóch kolejarzy, dwóch dziennikarzy i czterech pasażerów, za drugim razem dziesięciu, czyli pasażerów, było sześciu.

Niedziela, godzina 15.50. Wsiadamy do pociągu. Do pierwszego wagonu i … ostatniego. Bo lokomotywa ciągnie tylko jeden wagon. Oprócz nas, młode małżeństwo z dzieckiem na wózku.

Przychodzi kierownik składu: - Bilety proszę. Podajemy.

- A Wars w tym pociągu jest? - pytamy.

- Nie ma - śmieje się konduktor.

- Dlaczego tak mało ludzi jeździ tym pociągiem?

- Nie wiem, ale może ceny biletu za wysokie... Chociaż i tak obowiązuje taryfa wycieczkowa, czyli 5,50 zł. Bo bez taryfy wycieczkowej bilet kosztuje o złotówkę więcej.

O trzy kursy za dużo

- Co mi z taryfy wycieczkowej, jak za takie same pieniądze mogę jechać autobusem - mówi student Artur. - Gdy się spóźnię na jeden autobus, to za kilkadziesiąt minut mam drugi. A pociąg kursuje tylko trzy razy dziennie. I chyba o trzy razy dziennie za dużo.

Stacja Zaczernie. Nikt nie wsiada. Młode małżeństwo wysiada w Głogowie. Kolejna stacja - Widełka. Też nikogo. Dojeżdżamy do Kolbuszowej i u konduktora kupujemy bilet powrotny. Oprócz nas do pociągu wsiada dwoje młodych ludzi. Jadą do samego Rzeszowa.

- Utrzymywanie tej linii to totalny bezsens - narzeka radny Fryc. - Według moich wyliczeń, kolej dokłada do tego ponad osiemdziesiąt procent.

- To nie kolej dokłada, tylko samorząd - oponuje Janusz Wnęk, rzecznik w rzeszowskich PKP. - Będziemy wnioskować o obniżenie ceny biletu, by uczynić jazdę naszymi pociągami konkurencyjną dla autobusów i busów.

Na pytanie, czy to prawda, że jeden z posłów zafundował mieszkańcom Kolbuszowej tą trasę, rzecznik odpowiada dyplomatycznie: - Linia została powołana na żądanie mieszkańców Kolbuszowej poparte przez lokalnych parlamentarzystów.
Ale dlaczego ani mieszkańców Kolbuszowej, ani parlamentarzystów nie widać w pociągu?

[obrazek3] Postanowiliśmy na własne oczy przekonać się, ilu pasażerów jeździ tym pociągiem. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)Marszałkowski sponsoring

Przedsięwzięcie finansuje Urząd Marszałkowski, czyli my wszyscy. Ile to kosztuje i ile na tym jesteśmy stratni?

Rafał Baranowski z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego wylicza, że w tym roku samorząd województwa dofinansował przewozy regionalne kwotą ponad 32 mln zł (126 połączeń). Ale szczegółowe dane na temat kosztów poszczególnych połączeń ma PKP.

- Aby zwiększyć rentowność połączenia Rzeszów - Kolbuszowa, Podkarpacki Zakład Przewozów Regionalnych w Rzeszowie zwróci się do PKP Przewozy Regionalne w Warszawie o ustalenie indywidualnej taryfy dla tegoż połączenia - mówi Baranowski. - Obecnie bowiem cena biletu normalnego z Rzeszowa do Kolbuszowej kształtuje się na poziomie 6,50 zł, podczas gdy przejazd na tej samej trasie autobusem PKS kosztuje 6 zł, zaś prywatnym busem - 5 zł. Obniżenie ceny biletów powinno spowodować wzrost zainteresowania podróżnych, a tym samym zwiększyć rentowność. Starania te poprze marszałek województwa.

Będą szynobusy?

Baranowski zwraca jeszcze uwagę na jeden fakt: - Trasę z Rzeszowa do Kolbuszowej pociąg pokonuje o około 10 minut szybciej, niż autobus. A docelowo na tej trasie pasażerowie podróżować będą szynobusem.

Będą? A może, tak jak teraz, wybiorą autobusy i busy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24