Na Podkarpaciu lawinowo przybywa chorych na grypę. Czy możemy już mówić o epidemii?

To najnowsze dane opublikowane przez Wojewódzką Stację Sanitarno - Epidemiologiczną w Rzeszowie.

Jak twierdzą lekarze, wzrost zachorowań to przeważnie wynik pogody. Kiedy na zewnątrz robi się zimno, pada deszcz lub śnieg od razu przybywa chorych.

- Cały czas boimy się tej epidemii wyrównawczej grypy, która powinna pojawić się co kilkanaście lat, a tej nie ma od ponad 20. W tym momencie trudno jest wyrokować kiedy epidemia grypy nastąpi, a także, jaki będzie miała zasięg – mówi Janusz Kaliszczak, specjalista chorób zakaźnych, specjalista epidemiolog, pediatra.

CZYTAJ TEŻ: 32-latek zabił ciężarną kochankę. Zwłoki przez kilka dni woził w bagażniku. Potem zakopał je w lesie

Dodaje, że w tym momencie nie możemy mówić o epidemii grypy.

- Te najnowsze wskaźniki nie powinny nas niepokoić – mówi Janusz Kaliszczak

Najlepszą metodą zapobiegania grypie i jej ciężkim powikłaniom jest szczepienie. Dotyczy to przede wszystkim osób znajdujących się w tak zwanej grupie ryzyka. Do takiej należą osoby starsze, przewlekle chore oraz dzieci. Najlepszym czasem na szczepienia jest wrzesień, październik najpóźniej listopad.

– Szczepiąc się w tym momencie być może uda się jeszcze zdążyć przed zachorowaniami w styczniu lub lutym. Pamiętajmy, że nasz organizm do rozwinięcia pełnej odporności potrzebujemy przynajmniej kilkunastu dni. To jest od dwóch do trzech tygodni – mówi Kaliszczak.

Według lekarza, inne reklamowane przez producentów farmaceutyki to tylko półśrodki.
- Preparaty zapobiegające przeziębieniom ogólnie poprawiają naszą kondycję i odporność, ale nie potrafią zatrzymać wirusa grypy. Oznacza to, że nie są w stanie wytworzyć specyficznych przeciwciał, które chronią nas przed infekcją. Wbrew temu co słyszymy w reklamach, ochrona jest tylko w minimalnym stopniu – mówi lekarz.

ZOBACZ TEŻ: Grypa - dlaczego nie można bagatelizować tej choroby?