Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Podkarpaciu rozwód to ostateczność

Bartosz Gubernat
Dariusz Danek
Na Podkarpaciu liczba rozstań małżonków jest najniższa w kraju. - To zasługa m.in. bardzo silnej sfery duchowej mieszkańców - mówią badacze

Małżeństwa na Podkarpaciu

Małżeństwa na Podkarpaciu

- w 2012 roku na Podkarpaciu zawarto 11859 związków małżeńskich
- Średni wiek kobiet wstępujących w związek małżeński to 25,2 lat. Mężczyzn - 27,4 lat
- 90,7 procent biorących ślub to panny z kawalerami
- 75,4 procent małżeństw to związki wyznaniowe. Tylko 17 z nich nie zostało zawartych w kościele katolickim
Dane: GUS

Grupa naukowców z Uniwersytetu Łódzkiego opublikowała właśnie raport, na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego, dotyczący sytuacji w polskich rodzinach. Wynika z niego, że w kraju regularnie rośnie liczba rozwodów, których liczba sięga już 70 tysięcy rocznie. W 70 procentach przypadków powództwo wnoszą kobiety, a główne powody rozstania to niezgodność charakterów, alkohol, przemoc domowa i niewierność.

Kobiety nie boją się rozwodu

Rozwody w regionie

- W 2012 roku w regionie rozwiodło się 2228 par
- W prawie 70 procentach przypadków o rozwód wnosiła kobieta
- Najczęstsze przyczyny rozwodów to niezgodność charakterów, nadużywanie alkoholu i przemoc domowa oraz niewierność
- w ubiegłym roku sady orzekły separację wobec 151 małżeństw.
Dane: GUS

Zdaniem dr. Piotra Szukalskiego, jednego z autorów raportu, istotny jest także inny pogląd na małżeństwo.

- Kobiety są bardziej wymagające i krytyczne, mają większe oczekiwania w stosunku do parterów. Dlatego częściej decydują się na rozwód - uważa.

Dr Leszek Gajos, socjolog z Rzeszowa, dodaje do tego emancypację kobiet.

- Kiedyś nawet niezadowolone z życia trwałyby przy mężu. Dziś są stabilne zawodowo, coraz lepiej zarabiają i świetnie sobie radzą. Nie boją się rozwodu, bo wiedzą, że nie musi on oznaczać degradacji. Stąd tyle rozstań - tłumaczy Gajos.

Wierzący rozstają się rzadziej

Najwięcej rozwodów naukowcy notują w dużych miastach, np. w Łodzi i Warszawie rozchodzi się aż 45 procent par. Województwa wschodnie, w tym podkarpackie, są pod tym względem bardziej tradycyjne. Podczas gdy w całym ubiegłym roku na Podkarpaciu zawarto prawie 12 tys. związków małżeńskich, liczba rozwodów wyniosła tylko 2228.

- U was ryzyko rozpadu małżeństwa jest najniższe w kraju. Wynika to m.in. z bardzo silnej sfery duchowej mieszkańców. Na Podkarpaciu jest najwięcej osób uczęszczających regularnie do kościoła i przyjmujących komunię św. Tacy ludzie znacznie rzadziej się rozchodzą - wyjaśnia dr Szukalski.

I dodaje, że religia wiąże się także z określonym modelem rodziny.

- To właśnie osoby mocno wierzące mają zazwyczaj więcej dzieci, które budują w domu silne więzi. Relacje w takich rodzinach są na tyle dobre, że nikt nawet nie rozmawia o rozwodzie - tłumaczy demograf.

Jego słowa potwierdzają dane GUS, z których wynika, że rodzice trójki dzieci stanowią tylko 3,1 procent rozwiedzionych, a mając czworo potomstwa na taki krok decyduje się tylko 1,2 procent.
Wiara i więź z potomstwem to niejedyny argument trzymający małżonków przy sobie.

- Wiele rodzin wielodzietnych nie chodzi do kościoła. Część z nich nawet jeśli przezywa kryzys, także nie decyduje się na formalny rozpad. Powód? Pieniądze. Przy dzisiejszych kosztach życia mało kogo stać na płacenie alimentów na trójkę czy czwórkę dzieci. Druga sprawa - nie mając potomstwa łatwiej się rozejść i podzielić majątek - uważa dr Gajos.

Jego tezę potwierdza inny wniosek płynący z raportu łódzkich naukowców i danych GUS: rodziny wielodzietne, jeśli się rozpadają, to dopiero po odchowaniu dzieci.

Nie spisujmy na straty

Co na to Kościół? Wnioskami analizy nie jest zaskoczony ojciec Wiktor Tokarski, kustosz Sanktuarium Matki Bożej Rzeszowskiej.

- W rodzinach wielodzietnych ludzie są lepiej nauczeni życia polegającego na kompromisach i konieczności dzielenia się z bliskimi. Dzieci z takich rodzin budują później trwałe związki, bo potrafią ustąpić i lepiej się dogadują z partnerem. To znakomite przygotowanie do dorosłego życia i związku - tłumaczy o. Wiktor, który pomaga małżeństwom w ratowaniu związków.

- Wiele kryzysów rozwiązuje się latami, ale nawet trudne konflikty udaje się rozwiązać. Najważniejsze, aby się nie poddawać. Jedna z parafianek powiedziała mi kiedyś, że za jej czasów zepsute rzeczy się naprawiało, a dziś się je wyrzuca i kupuje nowe. Podobnie jest z małżeństwem. Wiele osób zbyt łatwo odpuszcza i szuka szczęścia w ramionach innego partnera. Głównie ze względu na niedojrzałość do związku, wynikającą m.in. ze zbyt krótkiego przygotowania do małżeństwa - dodaje W. Tokarski.

O związek trzeba dbać

Zdaniem dra Szukalskiego w najbliższych latach sytuacja się nie poprawi i rozwody będą dotyczyły nawet 45 procent polskich par.

- Aby temu zapobiec, trzeba przede wszystkim dużo ze sobą rozmawiać. Chociaż żyjemy w coraz szybszym tempie i zaczyna brakować na to czasu, nie można dopuścić do tego, aby zacząć żyć obok siebie.

Chociaż to niemodne, młodym narzeczonym polecam zachowanie do ślubu czystości. Aby w czasie, gdy trzeba się poznać, seks nie przesłonił prawdziwych potrzeb ukochanej osoby - radzi ojciec Wiktor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24