- Na razie nic nie wiemy. Węgla nie ma i nie wiadmo kiedy będzie - mówi pracownik składu węgla w powiecie przemyskim.
Ostatnią partię węgla, w cenie 1400 złotych na tonę, sprzedał na początku maja. Od tamtego czasu nie dostał ani jednej dostawy, zamknął plac, bo niczym innym nie handluje.
- Klienci co chwilę dzwonią i pytają o tańszy węgiel w cenie ustalonej przez rząd, czyli 996 złotych. A my na razie wiemy tylko tyle, co w Internecie przeczytamy. Żadnych szczegółów - dodaje przedsiębiorca.
Właścicielka prywatnego składu w powiecie jarosławskim także nie ma węgla. Ostatnią partię sprzedała w maju.
- Zapisywałam wszystkich chętnych na listę. Było ponad 30 osób. Chcieli po dwie, trzy tony. Z kilka tygodni temu dostaliśmy wreszcie dostawę. Chcieliśmy sprzedawać po 1900 złotych za tonę. Tylko nieliczni z listy kolejkowej wzięli pół tony lub tonę - mówi kobieta.