Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"W czerwcu przyjdzie czas rozliczeń"

Dorota KUŁAGA, [email protected]
Po golu Grzegorza Lecha piłkarze wykonali kołyskę dla Franka, synka Grześka i dla Eryka, syna Hernaniego.
Po golu Grzegorza Lecha piłkarze wykonali kołyskę dla Franka, synka Grześka i dla Eryka, syna Hernaniego. fot. Kamil Markiewicz
Grzegorz Lech w piątkowym meczu z Legią Warszawa zdobył swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie w barwach kieleckiej Korony. Było to zarazem jego drugie trafienie na najwyższym szczeblu rozgrywek. Pierwsze zanotował dziewięć lat temu w barwach Stomilu Olsztyn.

Grzegorz Lech

Grzegorz Lech

Urodził się 10 stycznia 1983 roku w Kętrzynie. Zaczynał w Granicy Kętrzyn. W ekstraklasie zadebiutował w Stomilu Olsztyn w wieku 17 lat. Przed przyjściem do Korony Kielce grał też między innymi w juniorach Granicy Kętrzyn oraz w OKS 1945 Olsztyn i Dolcanie Ząbki. Ma żonę Magdalenę i syna Franciszka. W ekstraklasie rozegrał 17 spotkań, strzelił dwa gole - jednego w barwach Stomilu Olsztyn, a drugiego w Koronie Kielce. Hobby - podróże.

Dorota Kułaga: * Trochę czekałeś na drugą bramkę w ekstraklasie...
Grzegorz Lech: - Minęło trochę czasu. Cieszy ta bramka, ale szkoda, że nie zapewniła nam nawet remisu. "W głowie" cały czas jest ta porażka. Naprawdę wierzyliśmy, że możemy uzyskać dobry wynik na Łazienkowskiej. Niestety, nie udało się. Korona w tej rundzie nie rozpieszcza kibiców. To jest dramat. Momentami potrafimy grać fajnie w piłkę, wymienić kilka podań na połowie przeciwnika, zakończyć akcję strzałem, więc nie można powiedzieć, że jesteśmy bez formy. Ale każda sytuacja przy naszym polu karnym jest groźna. Jakbym był na trybunach, to zamykałbym oczy i modlił się, żeby ktoś nie trafił w bramkę. Myśląc o defensywie nie mam na myśli tylko czterech obrońców, bo cały zespół pracuje na to, żebyśmy nie stracili gola.

* Ta bramka, pierwsza w barwach Korony w ekstraklasie, ma specjalną dedykację?
- W szatni uzgodniliśmy wcześniej, że jak strzelimy gola, to zrobimy kołyskę dla mojego synka Franka i dla Eryka, syna Hernaniego. To jest ta specjalna dedykacja.

* A jak się grało przy pustych trybunach?
- Dziwnie się gra w takich warunkach, człowiek czuje się jak na sparingu. Fajnie, że kibice zorganizowali się przed stadionem, co chwilę było słychać doping. Liczyliśmy na to, że przyjdzie 20 tysięcy ludzi, żeby fetować zdobycie Pucharu Polski, a my popsujemy im to święto. Niestety, tak się nie stało. Nie da się ukryć, że w tej rundzie nie idzie nam dobrze. O ile jesienią dopisywało nam szczęście, tak teraz zupełnie go nie mamy. Nie ma co jednak zwalać winy na brak szczęścia. Każdy widzi, jakie tracimy bramki. W drugiej połowie Legia pokazała nam, jak się gra w piłkę. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski. Musimy zdobywać punkty. Ja wiem, że jest to głupi slogan, ale nie mamy wyjścia, bo nasza sytuacja nie jest ciekawa.

* Miała być walka o miejsce w europejskich pucharach, a jest o utrzymanie. Chyba nawet najwięksi pesymiści nie spodziewali się, że wiosna będzie tak słaba w wykonaniu Korony.
- W czerwcu przyjdzie czas rozliczeń - zawodników, trenera, całej drużyny. Wtedy można będzie wylać na nas kubeł zimnej wody. Myślę, że to będzie taki moment, kiedy każdy z nas będzie się musiał pochylić i z pokorą przyjąć krytykę. Na razie musimy się skoncentrować na najbliższych meczach. Musimy zdobywać punkty, bo jesteśmy w tragicznej sytuacji.

* Z szatni wychodzicie przybici, ze spuszczonymi głowami. Podniesiecie się do środy, do meczu z Lechią Gdańsk?
- Musimy, bo jest to dla nas bardzo ważne spotkanie. To co po meczu z Legią działo się w naszej szatni, trudno opisać. Tego nie jest w stanie odczuć żaden kibic. Dwudziestu facetów, którzy na boisku są fighterami, walczą, siedziało ze spuszczonymi głowami. Jest żal i rozgoryczenie. Każdy ma pretensje do siebie, do kolegi z drużyny. To nie jest przyjemna atmosfera. Wiosną tak naprawdę poczuliśmy smak zwycięstwa tylko we Wrocławiu, po meczu ze Śląskiem. Ten sam smak chcemy poczuć po Lechii Gdańsk. Nie mamy innego wyjścia. Jak nie wygramy, to z każdym kolejnym spotkaniem będzie coraz trudniej. Presja, która ciąży na nas po słabych wynikach będzie jeszcze większa. I przez to końcówka rundy może być dla nas bardzo trudna. Nie możemy do tego dopuścić. Mamy spuszczone głowy, ale szybko musimy się podnieść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie