Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Zwięczyckiej 24 w Rzeszowie schronienie znalazło już ponad pół tysiąca osób! [ZDJĘCIA]

Barbara Galas
Barbara Galas
Magdalena Mukomiełow, Sylwia Zaremba, Sylwia Sikora, Ewelina Moskwa, nie mogły bezczynnie patrzeć na dramat rodzin z Ukrainy. Dzięki pomocy wielu ludzi utworzyły miejsce, gdzie uciekający przed wojną mogą przenocować i odpocząć

Przy ulicy Zwięczyckiej 24 w Rzeszowie, w budynku o pow. 900 metrów kwadratowych, posiadającym 21 pokoi, w tym 15 łazienek i 3 kuchnie, od początku wojny schronienie znalazło już ponad 500 uchodźców z Ukrainy.

Każdego dnia przebywa u nas od 50 do 80 osób - mówi Magdalena Mukomiełow, jedna z kilku organizatorek pomocy. - Większość z nich zostaje u nas kilka dni po to, aby wyrobić wizę i jechać dalej. Mamy też rodziny, które zatrzymały się na dłużej, w tym dwie są od samego początku - dodaje.

Na Zwięczyckiej 24 w Rzeszowie schronienie znalazło już ponad pół tysiąca osób! [ZDJĘCIA]
Barbara Galas

Pierwsza rodzina to rodzice z 7-letnim synem oraz z babcią. - Małżonkowie włączyli się w akcję pomocową i większość czasu przebywają na granicy. Swoim busem zabierają rzeczy, których posiadamy w nadmiarze, między innymi lekarstwa, opatrunki, pieluchy, jedzenie. Zawożą je na przejścia. Co trzy dni wracają, aby odpocząć i jechać z powrotem. Ich synem w tym czasie opiekuje się babcia - opowiada Magdalena.

Schronienie znalazła także kobieta z pięciorgiem dzieci uciekająca przed wojną. - Najstarsze dziecko ma około 12 lat, a najmłodsze zaledwie tydzień. Mąż tej pani niestety musiał zostać na Ukrainie. Jest jej więc szczególnie ciężko. Dlatego nasze wsparcie jest konieczna- dopowiada Katarzyna Mitał.

Siedmioosobowa rodzina uciekła z Kijowa przed wojną
Siedmioosobowa rodzina uciekła z Kijowa przed wojną Barbara Galas

Wśród mieszkańców domu przy Zwięczyckiej jest również 7-osobowa rodzina, która pojawiła się dwa tygodnia po wybuchu wojny. Są z Kijowa. Ojciec z grupą inwalidzką, matka i czworo dzieci. Najstarsze ma 13 lat, najmłodszy syn urodził się już w Polsce. Ma zaledwie kilka dni.

- Cieszę się, że znaleźliśmy schronienie. Czujemy się tutaj bezpieczne. Nie wyobrażam sobie, jak teraz wyglądałoby nasze życie w Kijowie, gdybyśmy tam nadal pozostali - mówi matka.

Te rodziny nie chcą jechać dalej. Zostają tutaj, aby móc wrócić do siebie jak najszybciej, kiedy tylko będzie to możliwe. Jest im trudno pogodzić się z faktem, że w ojczyźnie zostawili bliskich i swoje domy.

Staramy się stworzyć domową atmosferę

Pomoc ze strony mieszkańców regionu jest przeogromna. Ukraińców ulokowanych przy Zwięczyckiej wspierają wolontariusze, a są to gównie panie na emeryturze.

„Babcia Helenka”, bo tak na nią mówimy, przychodzi każdego dnia. Sprząta, gotuje, zajmuje się dziećmi. To dobry duch tego domu- opowiada Magdalena.

"Babcia Helenka" ( w środku) pomaga każdego dnia
"Babcia Helenka" ( w środku) pomaga każdego dnia Barbara Galas

W pomoc uchodźcom zaangażowało się mocno Koło Gospodyń Wiejskich z Zarzecza, szczególnie panie Małgorzata i Katarzyna. Dbają, aby nikt nie był tu głodny.

Jako pierwsze wyszłyśmy z inicjatywą pomocy. Jesteśmy tutaj od pierwszego dnia i jako wolontariuszki pracujemy głównie w kuchni. Gotujemy zupy, m.in. jarzynową, kapuśniak czy rosół. Jednak najbardziej wszystkim smakuje barszcz ukraiński. Gotujemy 3-4 razy w tygodniu, w miarę naszych możliwości. Robimy też sałatki, pieczemy ciasta, z których szczególnie cieszą się najmłodsi - śmieje się Katarzyna Warchoł.

Udzielamy się, bo widzimy, że nasza pomoc jest tu potrzebna. Doceniana nie tylko przez właścicielki tego ośrodka ale przede wszystkim przez samych mieszkańców. Widzimy ich wdzięczność, serdeczność i uśmiech na twarzy. To nas napędza do działania i dodaje sił oraz skrzydeł.

Koszty utrzymania są bardzo duże

Mimo dużego zaangażowania i wsparcia ze strony lokalnej społeczności, niestety ta pomoc nie jest wystarczająca. Koszty utrzymania tak sporej liczby osób w tak dużym budynku są ogromne. W pierwszym miesiącu funkcjonowania wydatki sięgnęły 37 tys. zł. Tylko wody zużywa się 6 kubików dziennie, a na miesiąc wychodzi 5 tys. zł. Prąd, ogrzewanie, woda to nie wszystko. Każdego dnia rodziny ukraińskie mają zapewnione wyżywienie, ubrania, kosmetyki czy środki czystości. Maluchy - pieluchy, mleko, smoczki, butelki i zabawki, a w razie choroby - pomoc medyczną.

W budynku przy Zwięczyckiej 24 najwięcej jest dzieci. Brakuje placu zabaw z huśtawkami i piaskownicą.

Dzieciom staramy się zapewnić różne atrakcje. W sobotę zorganizowaliśmy ognisko z pieczonymi kiełbaskami. To dla nich była niesamowita frajda. Przyjeżdżają do nas różne firmy organizujące zajęcia integracyjne, m.in. z Uniwersytetu Rzeszowskiego czy szkoły judo- mówi Magdalena.

Widać, że dzieci czują się tu dobrze. Słychać śmiechy bawiących się maluchów, wesołe nastolatki przygotowują sobie coś do zjedzenia. Kobiety chętnie angażują się w pomoc przygotowania posiłków.

W domu przy Zwieczyckiej 24 najwięcej jest dzieci
W domu przy Zwieczyckiej 24 najwięcej jest dzieci Barbara Galas

Kobiety zawiązały stowarzyszenie

Aby dom dla uchodźców nadal mógł istnieć, zostało powołane Stowarzyszenie „Pomagajmy Razem”.
Z fundacją, która miała nam pomóc w opłaceniu rachunków, niestety już nie współpracujemy. Dlatego postanowiłyśmy założyć własne Stowarzyszenie „Pomagajmy Razem”.

Tworzą je: Magdalena Mukomiełow, Sylwia Zaremba, Sylwia Sikora, Ewelina Moskwa. - Wpłat można dokonywać na konto 03 1240 4751 1111 0011 1276 3687 - podaje numer Magdalena

Sylwia Zaremba, Sylwia Sikora, Magdalena Mukomiełow, Katarzyna Mitał
Sylwia Zaremba, Sylwia Sikora, Magdalena Mukomiełow, Katarzyna Mitał Barbara Galas

Co jest obecnie najpotrzebniejsze?

Lista jest długa. Przede wszystkim to regały na dostarczaną tu pomoc. W piwnicy, która liczy 150 m znajduje się magazyn. W nim gromadzone są rzeczy od darczyńców, a następnie sortowane i odkładane na półki, aby z łatwością później można było je odszukać.

Z ubrań najpotrzebniejsze są bluzy wiosenne i buty w każdym rozmiarze. Dla dzieci hulajnogi, rowerki, jeździki.

Ponadto: żywność o długim terminie przydatności do spożycia: woda butelkowana, makarony, ryże, kasze i inne suche produkty, żywność w puszkach, kaszki, mleko modyfikowane, słoiczki dla dzieci.

Ciągle brakuje osób mówiących w języku ukraińskim. Obecnie są trzy panie, które pracują w miarę swoich możliwości. Niestety, bywają takie dni, że żadnej z nich akurat nie ma.

Silne i uparte kobiety, które zaangażowały się w uczynienie jak najlepszymi warunków dla szukających bezpieczeństwa, uciekających przed ostrzałem, rakietami, bombami rodzin, nie żałują ani trochę, choć łatwo im nie jest.

Jest nam ciężko, ale oni mają trudniej

- Nie możemy być obojętni na krzywdę innych. Należy pomagać ludziom, którzy znaleźli się w tak krytycznej, dramatycznej sytuacji. Nie ukrywam, często było nam ciężko, ale… oni mają gorzej niż my. Nie żałuję decyzji. Chce się tu przychodzić - dodaje z uśmiechem Magdalena.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24