Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naczelnik GOPR: liczę, że nastolatkowie nabrali respektu do gór

Beata Terczyńska
Grzegorz Chudzik, naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR.
Grzegorz Chudzik, naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR.
Rozmowa z Grzegorzem Chudzikiem, naczelnikiem bieszczadzkiego Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

- Był pan zaskoczony tym, że 10 - osobowa grupa młodzieży z wrocławskiej szkoły przetrwania jest na Bukowym Berdzie bez opiekunów?

- Tak. Dowiedziałem się o tym już po akcji. A cały czas byłem przeświadczony o tym, że młodzież jest tam z doświadczonymi opiekunami.

- Kto w takim razie dzwonił do GOPR-u z prośbą o pomoc? Młodzi ludzie, czy ich młodzi instruktorzy?

- Zaczynam mieć wątpliwości. Oczywiście wszystkie te telefony mam odnotowane. Podejrzewam, że będzie to wyjaśniała policja.

- Jakie tam wysoko w górach podczas akcji ratunkowej naprawdę panowały warunki?

- Widoczność była prawie żadna. Wiatr porywisty - od 70 do 100 km/godz. Do tego świeże opady śniegu. Ratownicy brnęli w półtora metrowych zaspach i przecierali sobie drogę. W takcie akcji przyszła kolejna nawałnica, można powiedzieć nawet burza śnieżna, która zmusiła śmigłowce do odlotu. Namioty, w których schronili się na noc młodzi ludzie były porozrywane pod wpływem wiatru i na pewno też naporu śniegu.

Film z akcji ratowniczej na Bukowym Berdzie

- Co pan myśli o tej młodzieży, która mimo wszystko wytrzymała w tych ekstremalnych warunkach?

- Myślę, że było to dla nich przeżycie, które spowoduje, że nabiorą szacunku i respektu do gór. Góry nie wybaczają błędów. Wszystkie są groźne. Nawet te nasze Bieszczady. Nie ma znaczenia, czy to wspinaczka na Himalaje, czy wycieczka na Bukowe Berdo. Warunki bywają ekstremalne i tu i tam. Trzeba się z tym liczyć. Nie wolno tego lekceważyć.

- Bieszczady są postrzegane jako łatwe dla wędrowców?

- Bo są górami, które sprzyjają rodzinnym wypadom. Ale latem, choć kiedy przyjdzie burza też stają się niebezpieczne.

- Czy poniedziałkowa akcja GOPR była jedną z trudniejszych?

- Tak. Pamiętam, że dwa lata temu, również w okresie ferii, ewakuowaliśmy grupę młodzieży z przełęczy pod Tarnicą. Była to równie trudna akcja, gdyż więcej osób wymagało transportu, choć warunki pogodowe były trochę lepsze. Tamta młodzież na pewno była gorzej wyposażona, ubrana i przygotowana. Był to przypadkowy obóz. Tu jednak mieliśmy do czynienia ze szkołą przetrwania. Młodzież miała już jakieś doświadczenie w górach i była nieźle zaopatrzona. Nawet wieczorem ponoć coś sobie ugotowali.

- Ocenia pan opiekunów nastolatków jako nieodpowiedzialnych?

- Ocena wynika z faktów. Dotarły do mnie wiadomości, że to wyjście było formą egzaminu dla młodzieży. Komentarz może być w tej sytuacji tylko jeden: taki egzamin można było przeprowadzić niekoniecznie na szczycie Bukowego Berda, a równie dobrze 500 m od schroniska w Ustrzykach Górnych, gdzie panowały takie same warunki. Zabrakło wyobraźni, gdyby coś się stało. Ewakuacja z tamtych okolic była niezwykle skomplikowana i długa, co mogło narazić uczestników wyprawy na tragiczne skutki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24