Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partie rozliczają kampanię wyborczą. Ile zapłacili podatnik i kandydaci?

Anna JANIK
Za zwycięstwo w wyborach na Podkarpaciu Prawo i Sprawiedliwość zapłacił w sumie 460 tysięcy złotych. Najdroższą kampanię miała Platforma Obywatelska.

Mija termin rozliczenia się z wydatków poniesionych przez partie podczas ostatnich wyborów. Te najszybciej podsumowała Platforma Obywatelska. Na Podkarpaciu w sumie na kampanię wyborczą Platforma wydała 480 tysięcy złotych. Kupiono za to plakaty, ulotki, siatki reklamowe wieszane na elewacjach, citylighty, czyli podświetlane plakaty na przystankach oraz pokryto koszty ogłoszeń w lokalnych radiach, prasie i telewizji.
Przejazd słynnego "tuskobusa", odwiedziny premiera i billboardy dla "jedynek" na listach do Sejmu finansował sztab krajowy. Całą resztę kandydaci pokryli z własnych kieszeni.

PRZEDE WSZYSTKIM WPŁATY WŁASNE

Podobnie było w Prawie i Sprawiedliwości. - Jeśli przeliczać mój mandat na złotówki, to kosztował około 22 tysiące złotych. Wbrew temu, co sugerowali działacze Ruchu Palikota, wszystko to moje prywatne pieniądze - mówi Stanisław Ożóg.
"Centrala" pokryła koszty czterech billboardów: w Rzeszowie, okolicach Dębicy i Tarnobrzega. W sumie za wybory na Podkarpaciu Prawo i Sprawiedliwość zapłacił 460 tysięcy złotych.

Wpłaty własne były również podstawą finansowania kampanii Tomasza Kamińskiego, jedynego posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej z Podkarpacia. Jego mandat kosztował około 30 tysięcy złotych. Oprócz własnych oszczędności w tej puli znalazły się jeszcze przelewy od sympatyków Sojuszu Lewicy Demokratycznej i około 10 tysięcy złotych od centrali. Za to kupiono billboardy.

"PALIKOTY" NAJSKROMNIEJ

Jako jedyni z tej formy reklamy zrezygnowali przedstawiciele Ruchu Palikota. - W ogóle nie wydaliśmy dużo na kampanię, bo - w przeciwieństwie do partii dominujących - nie korzystaliśmy z subwencji z budżetu państwa, którym jesteśmy przeciwni - mówi Dariusz Dziadzio, poseł Ruchu Palikota z Podkarpacia, "jedynka" na liście okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskiego. - Happeningi organizowaliśmy własnym sumptem na zasadzie ktoś ma znajomego w drukarni, a ktoś inny załatwi nagłośnienie.
Jego kampania kosztowała niewiele ponad 10 tysięcy złotych. Suma w całości pochodziła z półrocznych składek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie