Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najrzadsze Pokemony w Rzeszowie upolujesz na dworcu i "Projektancie"

Katarzyna
Facebookowa grupa Pokemon Go Rzeszów liczy już ponad 1200 osób
Facebookowa grupa Pokemon Go Rzeszów liczy już ponad 1200 osób K.Kapica
Rzeszowscy fani gry Pokemon Go spotykają się najczęściej w parku przy al. Cieplińskiego. Niektórzy tak „wsiąkli” w polowanie, że... rozbili tam namioty.

Od prawie dwóch tygodni Pokemon Go - aplikacja, za pomocą której można polować na Pokemony - oficjalnie dostępna jest także dla graczy w naszym kraju. Jej obsługa jest banalna: instalujemy oprogramowanie na urządzeniu mobilnym (potrzebny jest system operacyjny iOS lub Android), uruchamiamy dostęp do internetu, włączamy GPS i zaczynamy. Na ekranie gracz widzi postać tzw. trenera i plątaninę okolicznych uliczek. Jeśli gdzieś tuż obok znajduje się Pokemon, widzimy go na mapie, jeśli jest nieco dalej, aplikacja informuje nas, jaki to jest i w jakiej odległości stoi. Zabawa polega na łapaniu Pokemonów za pomocą tzw. Pokeballi.

W tym momencie po świecie biega ok. 150 stworków, niektóre okazy są rzadsze, inne można łapać kilka razy dziennie. Za każdego Pokemona otrzymujemy punkty, które są niezbędne do osiągania kolejnych poziomów w grze i zdobywania umiejętności.

- Są takie Pokemony, których już nawet nam się łapać nie chce, bo każdy ma ich nawet po kilkaset - opowiada Jakub Nowosad, założyciel facebookowej grupy Pokemon Go Rzeszów. Teraz polujemy na te, które można spotkać rzadko. W Rzeszowie takie okazy można złapać np. na os. Projektant lub w okolicach dworca PKP.

Dołącz do gry

Fanów Pokemonów można spotkać m.in. w parku przy al. Cieplińskiego. Tam odbywają się spotkania grupy Pokemon Go. Przychodzi na nie nawet ponad sto osób. Nic dziwnego, z jednej strony można szybko i łatwo poznać tajniki gry i dowiedzieć się, gdzie najlepiej chodzić na polowania, z drugiej znajdują się tu aż trzy Pokestopy, czyli miejsca, które mogą przyciągać Pokemony i w których doładujemy swoje Pokeballe. Większość uczestników spotkania to osoby w wieku 20-30 lat. Jakub tłumaczy to sentymentem do Pokemonów, które wielu pamięta jeszcze z dzieciństwa. W grupie jest też jednak m.in. 15-letnia Ola i jej chłopak Adam. Zaczęli grać po tym, jak kolega pokazał im „z czym to się je”.

- Mamy wakacje i więcej czasu, uznaliśmy, że spróbujemy tego, czym tak ekscytują się inni. Na razie jest to fajna wymówka do ruszenia się z domu - tłumaczą, choć według Adama fenomen gry jest tylko chwilowy.

Innego zdania jest Konrad. - Myślę, że liczba fanów będzie się zwiększać. Sam poszedłem trochę za tłumem, bo kiedy wszyscy dookoła zaczynają o czymś rozmawiać, człowiek chce sprawdzić, o co chodzi - mówi i dodaje, że teraz z komórką robi zawsze przynajmniej jedną „rundkę” po osiedlu, co w sumie w tydzień złożyło się na dodatkowe 10 kilometrów. Prawdziwym rekordzistą jest jednak Marcin: 2 tygodnie, 240 kilometrów, 1680 złapanych Pokemonów (dane na czas naszej rozmowy).

Trzeba znać granice

Gra została stworzona do tego, żeby z nią spacerować, choć już znajdują się tacy, którzy próbują przechytrzyć system i grać na rowerze lub... bez wychodzenia z domu. Przy zbyt dużej prędkości aplikacja przestaje jednak naliczać pokonany dystans (więc nie „wyklujemy” dodatkowych Pokemonów), a kombinujący z GPS-em są eliminowani z rozgrywki. Co ważne: nie trzeba bardzo zbliżać się do Pokemona, żeby go złapać - wystarczy ok. 10 metrów. To rozwiązanie ma ograniczyć sytuacje, w których gracze zapędzają się na cudze posesje, choć jak donoszą media, takich przypadków nie brakuje. Niektóre kończą się tragicznie, dlatego Jakub ostrzega: - Wszystko ma swoje granice. Czym innym jest pogoń po alejkach parkowych, a czym innym próba wejścia do czyjegoś ogrodu.

Mimo to gracze dostrzegają znacznie więcej zalet niż wad nowej gry. - Fajne w tej grze jest to, że nie tylko motywuje do wyjścia z domu, ale też pomaga poznać nowych ludzi i integrować się. Taka scenka ostatnio na Rynku: idzie ojciec z córką, on łapie Pokemony na tablecie, ona na telefonie. Grają wspólnie, kiedy ostatni raz robili coś razem? Nie rzucę pracy czy innych ważnych zajęć z powodu Pokemona, ale jeśli mam chwilę, to dlaczego miałbym się nie przejść. Wcześniej spędzałem czas przed komputerem - opowiada Tomek.

- I o to chodzi: żeby wyciągnąć ludzi z domu. W Pokemony można grać wspólnie i niektórzy specjalnie zbierają się w grupy, żeby razem atakować stwora o wyjątkowo dużej mocy. Dzięki fenomenowi tej gry udało nam się w Rzeszowie stworzyć fajną i zgraną społeczność, która cały czas się poszerza - dodaje Jakub.

od 12 lat
Wideo

echodnia.euNowa fantastyczna atrakcja w Podziemnej Trasie Turystycznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto