Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napad na bank w Wielkich Oczach. Dzisiaj decyzja o areszcie dla podejrzewanego

Norbert Ziętal
Budynek banku w Wielkich Oczach. Dwie godziny po napadzie.
Budynek banku w Wielkich Oczach. Dwie godziny po napadzie. Norbert Ziętal
Dziś sąd zdecyduje o tymczasowym areszcie dla podejrzewanego o piątkowy napad na bank w Wielkich Oczach. Mieszkańcy wsi twierdzą, że to znany w okolicy przedsiębiorca, były leśniczy.

W piątek przed południem do banku wszedł mężczyzna w gumowej masce na głowie. W ręku miał pistolet. Zagroził pracownikom śmiercią, jeśli nie wydadzą mu pieniędzy. W tym czasie w banku były dwie pracownice, pracownik oraz klientka. Bankowcy nie stracili zimnej krwi. Ktoś, najprawdopodobniej dzięki uruchomieniu tzw. czujnika napadowego, zdołał zablokować drzwi. Automatycznie powiadomiona została policja.

- Doszło do szamotaniny pomiędzy napastnikiem i pracownikami. Podczas niej padł strzał. Napastnik był uzbrojony w broń palną. Pocisk ranił pracownika w ramię - relacjonuje kom. Paweł Międlar, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że padło więcej strzałów niż jeden.

Pościg z bronią

Napastnik próbował uciekać. Skoczył do drzwi. Nie mógł ich otworzyć, były zablokowane. Wydostał się oknem.

- Na miejscu był już policjant z rewiru dzielnicowych w Wielkich Oczach, zaalarmowany o napadzie przez dyżurnego. Widząc uciekającego mężczyznę, rzucił się w pościg. Uciekinier skierował broń w stronę policjanta - opowiada kom. Międlar.

Funkcjonariusz także sięgnął po broń i zagroził, że będzie strzelał. Dzięki pomocy świadków zdarzenia, udało się obezwładnić napastnika.

Mieszkańcy: znamy sprawcę

Jedziemy na miejsce zdarzenia. Jest tuż przed godz. 14, nieco ponad dwie godziny po napadzie. Budynek, w którym mieści się placówka Banku Spółdzielczego z Lubaczowa przy ul. Cerkiewnej, otoczony jest policyjną taśmą. Stoi kilka radiowozów. Nikomu nie wolno wejść do środka. W pewnej odległości widzimy zaaferowaną grupę mieszkańców Wielkich Oczu.

- Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Pracuję niedaleko, zobaczyłem radiowozy. Jak przybiegłem, to mi powiedzieli, że już wyprowadzili gościa - opowiada z przejęciem mężczyzna.

- To pierwszy taki napad u nas - dodaje kobieta.

Miejscowi wiedzą już, kogo policja prowadziła w kajdankach. Mówią o 60-letnim mieszkańcu wsi, byłym leśniczym.

60-latek, o którym opowiadają mieszkańcy Wielkich Oczu, mieszka niedaleko placówki banku, w której doszło do napadu. Podobno, jak twierdzą niektórzy, w pobliże banku podjechał samochodem.

- W sumie to nieźle mu się powodzi. Ma firmę. Po co mu to było… - zastanawiają się ludzie.

Przypominają sobie też, że swego czasu, 60-latek był podejrzewany o kłusownictwo. Fakt ten potwierdza policja - mężczyzna był notowany.

- Na tym etapie śledztwa nic więcej nie możemy powiedzieć, oprócz tego, że zatrzymany mężczyzna jest mieszkańcem pow. lubaczowskiego - zaznacza kom. Paweł Międlar.

Podejrzewany w szpitalu

Ustaliliśmy, że zatrzymany mężczyzna nie miał pozwolenia na pistolet, z którego strzelał. Mieszkańcy Wielkich Oczu twierdzą, że w banku padło więcej niż jeden strzał.

Postrzelony przez napastnika pracownik banku leży w lubaczowskim szpitalu. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Zatrzymanemu mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia. Obecnie przebywa w szpitalu, jest pilnowany przez policję. Prokurator wystąpił już z wnioskiem do sądu o tymczasowy areszt dla podejrzewanego o napad mężczyzny. Dziś Sąd Rejonowy w Lubaczowie podejmie decyzję w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24