Narkotyki w obozie Wilczyc w Bieszczadach. Wpadła tylko obywatelka Irlandii. Sprawa trafiła do sądu

Postępowanie w tej sprawie było prowadzone przez Komendę Powiatową Policji w Ustrzykach Dolnych pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Lesku.

Interwencja policji miała miejsce w okolicy miejscowości Muczne. Wzięli w niej udział policjanci z KPP w Ustrzykach Dolnych. Funkcjonariusze udzielali asysty Powiatowej Inspekcji Nadzoru Budowlanego.

• Policja weszła do obozu Wilczyc. Były tam narkotyki? Aktywistki zaprzeczają

Wilczyce w 2020 r. urządziły obozowisko, zwane "Norą", okupując wjazd do oddziału 219a w Nadleśnictwie Stuposiany.

Ich pojawienie się w Bieszczadach miało związek z ogłoszonym w 2019 r. przez nadleśnictwo przetargiem na wycinkę. Planowano pozyskać ponad 4 tysiące kubików drewna na ogólną łączną zasobność całego drzewostanu wyliczoną na prawie 20 tysięcy metrów. Lasy Państwowe motywowały ten krok potrzebą wykonania cięć inicjujących, by stworzyć przestrzeń życiową dla młodego pokolenia drzew. Wycinkę zablokowali ekoaktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty, a gdy ci wycofali się z lasu, pojawiły się Wilczyce.

Kolektyw zbudował platformy na drzewach, rozbił namioty i postawił tipi, a na drodze do swojego obozu wybudował barykadę.

Jesienią 2021 roku doszło do rozebrania blokady przez leśników, którzy przy okazji zrobili zdjęcia w obozie, uwieczniając stosy śmieci.

Z uwagi na fakt, że w obozie pojawiła się przyczepa campingowa. Nadleśnictwo Stuposiany zwróciło się do nadzoru budowlanego, by sprawdził jej legalność, gdyż nieubezpieczony i niezarejestrowany pojazd tego typu stojący bezpośrednio na gruncie jest traktowany jako obiekt mieszkalny.

W sierpniu 2022 r. urzędnicy z PINB w Ustrzykach Dolnych pojawili się w obozie w obecności leśników i policji. Tych ostatnich nadzór wezwał ze względów bezpieczeństwa.

Cała interwencja była szeroko nagłaśniana przez Wilczyce w mediach społecznościowych. Kolektyw poinformował o zatrzymaniu „osób ludzkich” i „osób psich”. W celu potwierdzenia tożsamości została zatrzymana jedna osoba, obywatelka Irlandii.

Podczas czynności policjanci ujawnili i zabezpieczyli substancje, co do których zaistniało podejrzenie, że mogą to być środki odurzające.

Do mediów przedostała się informacja, że miały być to spore ilości, które mogły wskazywać na cele handlowe.

Wilczyce zaprzeczyły, by posiadały narkotyki i ogłosiły, że niedozwolone substancje musiały zostać podrzucone.

Jak informuje Maria Chrzanowska, prokurator rejonowy w Lesku, sprawa została częściowo umorzona, gdyż większe ilości substancji odurzających zostały znalezione podczas przeszukania i nie można było sprecyzować konkretnie do której osoby należały.

Natomiast w przypadku obywatelki Irlandii zastosowano procedurę dobrowolnego poddania się karze bez przeprowadzenia rozprawy, gdyż w jej plecaku odkryto środki odurzające, ale o niewielkiej wadze.

Kobieta wyraziła zgodę na procedurę wynikającą z art. 335 KPK, która może mieć miejsce, gdy oskarżony przyznaje się do winy, a w świetle jego wyjaśnień okoliczności popełnienia przestępstwa i wina nie budzą wątpliwości. W tej sytuacji można zaniechać przeprowadzenia dalszych czynności.

Obywatelce Irlandii postawiono zarzut z art. 62 ustęp 3 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowy w małych ilościach, przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Prokuratura już skierowała sprawę do Sądu Rejonowego w Lesku. Stało się to w dniu 28 lutego br. Sąd jeszcze nie wyznaczył daty wokandy.