Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narkotykowa "promocja" w mieleckiej szkole

Aneta Dyka-Urbańska
MIELEC. Marihuanę i tabletki extasy znaleźli w swoich plecakach uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1. Nie wiedzą, kto i kiedy podrzucił im taki "towar", ale nie mają wątpliwości, że w ten sposób dealer stara się zachęcić potencjalnych klientów do brania narkotyków.

Jak opowiedziała "Nowinom" mama dwójki gimnazjalistów, dzieci przyszły ze szkoły roztrzęsione, pokazując narkotyki, które znalazły w plecaku. - Byłam przerażona. Od razu część spuściłam w ubikacji na oczach dzieci, a resztę oddałam policji. Dzieci oświadczyły, że stracę ich zaufanie, jeśli skontaktuję się z dyrekcją szkoły - stwierdziła kobieta.
Dzieci tłumaczyły, że jeśli dealer, być może uczeń tej szkoły, wpadnie, to one do końca nauki będą uchodzić za kapusiów. Uważają, że dyrekcja nie uchroni ich od pogardy równieśników.
Innego zdania jest dyrektor szkoły Zbigniew Zieliński: - Dzieci mają fałszywe poczucie solidarności, a przecież od czego jest dyrekcja? Uczniowie na pewno by nie ucierpieli. Jestem zdziwiony, że rodzice do nas z tym nie przyszli. Nigdy nie schowalibyśmy głowy w piasek - zapewnia.

Policja mielecka twierdzi, że przypadki zgłaszania działania dealerów w szkołach są bardzo rzadkie. Kiedy jednak dochodzi do niej sygnał o tym, że wśród młodzieży krążą narkotyki, policjanci natychmiast podejmują rutynowe czynności.

Dyrektor przyznaje, że w szkole był uczeń uzależniony od narkotyków, ale ponieważ chłopiec tego nie ukrywał, dzięki pomocy szkoły zdał maturę. Pracownicy szkoły widzieli ostatnio w pobliżu budynku podejrzanych ludzi, którzy usiłowali czymś wymieniać się z młodzieżą. Natychmiast zawiadomiono policję. - Jesteśmy bardzo czujni, są ochroniarze, kamery, ale mamy 1100 uczniów i nie ma fizycznej możliwości, by ich upilnować w każdej sekundzie pobytu w szkole - przekonuje dyrektor.
Pedagog szkolny, Anita Krazińska, ma wątpliwości, czy znalezione skręty to narkotyki, bo ich nie widziała. Pamięta, że w ub. roku dzieci bawiły się w dealerów handlując... majerankiem. - Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Nie ma klasy, która nie byłaby objęta programem profilaktycznym. Zapraszamy fachowców z poradni, sami jeździmy na szkolenia, obserwujemy uczniów - wylicza. Jest pewna, że szkoła wzmocni ochronę, ale żałuje, że musi działać po omacku. - Byłoby łatwiej, gdyby rodzice przyszli do nas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24