Narzekają na bazarach

- Na drogowych przejściach z Ukrainą ruch spadł o 70 procent - mówi rzecznik prasowy Straży Granicznej por. Elżbieta Pikor. - W Korczowej przed wprowadzeniem wiz odprawiano w ciągu doby 7 - 8 tys. osób, a obecnie 2 - 3 tysiące. W Medyce, gdzie przed 1 października odprawiano nawet 15 tysięcy podróżnych, w ostatnich dniach liczba ta nie przekracza 5 tysięcy. Tylko na przejściu dla pieszych w Medyce nadal jest sporo osób, ale zdecydowanie przeważają tam Polacy.
Pustki panują na przemyskim bazarze, na którym wciąż handlarzy z Ukrainy można policzyć na palcach. - Są to osoby, które przyjechały do Polski przed 1 października i zgodnie z prawem mogą pozostać w naszym kraju do trzech miesięcy - mówi kierownik bazaru Rafał Siwarga. - Nowych nie przybywa. Ukraińcy twierdzą, że mają spore kłopoty z otrzymaniem wizy, głównie z powodu gigantycznych kolejek przed polskimi konsulatami.
Narzekają nasi handlowcy, którzy skazani są jedynie na polskich klientów, co nie rokuje nadziei na przetrwanie. Cienko przędą też bazarowe punkty małej gastronomii. W podobnej sytuacji znaleźli się właściciele busów zajmujący się przewozem obywateli Ukrainy z Przemyśla do Medyki i z powrotem oraz przedsiębiorstwa turystyczno-transportowe. PKS i PKP sprzedają znacznie mniej biletów.
- Musi upłynąć sporo czasu, by sytuacja wróciła do normy, choć nie wierzę, by nawet w ciągu najbliższych miesięcy ruch był choćby zbliżony do dawnego - twierdzi jeden z funkcjonariuszy BOSG. - Świadczy o tym choćby przykład Słowaków, którzy już kilka lat temu wprowadzili wizy, co spowodowało utrzymujące się do dziś zmniejszenie ruchu.
Jedyną zauważalną korzyścią jest fakt, że na granicy nie ma kolejek i odprawy odbywają się płynnie.