Stanisława Pasiecznik od roku mieszka z wnuczką, jej mężem i ich 2-letnim dzieckiem. Wcześniej żyła sama. Gdy młodzi się wprowadzili, zaczęli remontować dom. W poniedziałek wymieniali piec centralnego ogrzewania. Jakież było ich zdziwienie, gdy natrafili na pocisk.
- Jak policjanci powiedzieli, że do czasu przyjazdu saperów musimy opuścić dom, dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z niebezpieczeństwa - mówi Stanisława Pasiecznik, właścicielka domu.
Częste znaleziska
- Trudno sobie wyobrazić tragedię gdyby doszło do wybuchu. Wystarczyło by w pobliże niewypału dostał się ogień - mówi Józef Machała, mówi zięć Stanisławy Pasiecznik.
Wczoraj rano niebezpieczne znalezisko zabrali saperzy z Rzeszowa. Zostanie zdetonowany na poligonie.
- Pocisk, kaliber 76 mm, nie miał zapalnika, ale był wypełniony materiałem wybuchowym. To groźne - mówi sierż. sztab. Ryszard Majdan.
W okolicy Pełkiń i Wólki Pełkińskiej grożące śmiercią niewypały trafiają się dość często. Dwa tygodnie temu podobny pocisk znaleziono w trakcie wykonywania podjazdu do domu na Kruhelu Pełkińskim. Rok temu, przy remoncie chodnika obok kościoła w Pełkiniach, wykopano trzy. Trzy lata temu, młody mieszkaniec Wólki Pełkinskiej zginął w czasie rozbrajania niewypału.
Saperzy ostrzegają
Patrol rozminowywania z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa wyjeżdżał w tym roku do niewypałów ok. 300 razy. Ludzie natrafiają na nie najczęściej podczas prac polowych i remontów starych domów.
- Nie dotykać! Postarać się by nikt nie podchodził! Zawiadomić policję! - przestrzega st. chor. sztab Bogusław Zwoliński, dowódca patrolu.