Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Natalia Kukulska: Przeszłość wciąż się o mnie upomina

Marcin Kalita
Nie lubię podsumowań. Jestem w ciągłej drodze i nie zamierzam się zatrzymywać
Nie lubię podsumowań. Jestem w ciągłej drodze i nie zamierzam się zatrzymywać Marta Wojtal/AlterNat
Rodziców zawsze będę wspominała w sercu, ale artystycznie chciałabym iść własną drogą - mówi Natalia Kukulska, wokalistka.

- W ten rok weszłaś w sposób szczególny…

- To prawda, ale mimo tego, że czynnie pomagałam organizatorom poznańskiego sylwestra z piosenkami mojej mamy, to sama zaśpiewałam na nim tylko jedną piosenkę "Moje jedyne marzenie". Długo zastanawiałam się, czy wziąć udział w tym koncercie. Ostatecznie doszłam do wniosku, że skoro z tak piękną inicjatywą uczczenia pamięci mamy wychodzi jej rodzinne miasto, to warto to docenić. Tym bardziej że do udziału w nim udało się zaprosić naprawdę świetnych wykonawców. Podczas tego koncertu usłyszeliśmy samych poznaniaków. Byłam mile zaskoczona nowymi wersjami i interpretacjami np. w wykonaniu Ani Rusowicz, Małgosi Ostrowskiej czy Kasi Wilk.

- Ten rok jest przepełniony ważnymi dla Ciebie jubileuszami. 14 marca mija 35. rocznica śmierci Twojej mamy, z kolei w czerwcu skończyłaby ona 65 lat. Zdarzało się, że na okrągłe rocznice przygotowywałaś specjalny materiał wspomnieniowy.

- Dwa razy tak było. Teraz takim wydarzeniem był sylwester w Poznaniu. Poza tym w czerwcu ukaże się kolejna książka poświęcona mamie autorstwa Marcina Wilka. Jest napisana ciekawie, rzetelnie i oddaje ducha czasów, w których przyszło jej żyć. Jestem po lekturze pierwszego rozdziału i już wiem, że będzie to interesująca propozycja, inna niż te, które ukazały się do tej pory.

- Czujesz, że rozliczyłaś się z twórczością rodziców?

Trudno jest zamknąć ten rozdział, bo trudno nie wspominać i trudno zapomnieć. Rodziców zawsze będę wspominała w sercu, ale artystycznie chciałabym iść własną drogą i robić muzycznie to, co mi w duszy gra. Jednak ta przeszłość wciąż się o mnie upomina i kiedy próbuję zrobić krok w swoim kierunku, natychmiast łapie mnie za kostki. Często po utwory moich rodziców sięgają inni wykonawcy. Powstają książki, koncerty… Cieszy mnie to, a czasem martwi, bo nie zawsze jest to rzetelne i na odpowiednim poziomie. Zależy mi na tym, żeby słuchacze poznawali z twórczości rodziców to, co najlepsze. I o to staram się dbać. Jest mi ona szczególnie bliska, bo z nią wyrosłam. Cieszę się, gdy uda się stworzyć takie interpretacje, które rzucają na te piosenki zupełnie inne światło, dając im jakby nowe życie. Takim spełnieniem był dla mnie koncert "Życia mała garść". Zaśpiewane utwory zyskały świeży i ciekawy artystycznie wymiar. Z orkiestrą symfoniczną, w pięknych aranżacjach Adasia Sztaby usłyszeć można było wielu ciekawych polskich wykonawców.

Natalia Kukulska

Natalia Kukulska

Urodziła się 3 marca 1976 roku w Warszawie. Popularna wokalistka, kompozytorka i autorka tekstów. Córka piosenkarki Anny Jantar oraz kompozytora Jarosława Kukulskiego. Śpiewać zaczęła w wieku 7 lat. Jej album "Natalia" z dziecięcymi przebojami "Co powie tata", "Puszek Okruszek" czy "Bal moich lalek" ukazał się w 1986 roku. Rok później nagrała "Bajki Natalki," za które otrzymała Platynową Płytę. W 1991 roku ukazał się jej album z "Najpiękniejszymi kolędami". Wtedy zawiesiła działalność artystyczną, by poświęcić się nauce. W 1996 roku wydała swoją pierwszą "dorosłą" płytę "Światło". Jej kolejne krążki to :"Puls" (1997), "Autoportret" (1999), "Tobie" (2001), "Natalia Kukulska" (2003), "Sexi Flexi" (2007), "Comix" (2010). W 2005 roku przygotowała specjalny album "Po tamtej stronie" oraz koncertowe: "Tyle słońca" (2000) i "Życia mała garść" (2013), poświęcone pamięci jej rodziców. Pod koniec lutego ukazał się jej najnowszy, dwupłytowy album "Ósmy plan". Prywatnie od 15 lat jest żoną Michała Dąbrówki, znanego muzyka i kompozytora. Para ma dwójkę dzieci: Jana (2000) i Annę (2005).

- Przygotowując wspomniany koncert, dotarłaś do bardzo osobistych nagrań, na których są nawet Twoje rozmowy z rodzicami.

- To dla mnie niezwykle wartościowe pamiątki. Nagrania, zapiski, notesy… I wbrew temu, o czym rozpisują się tabloidy, nie ma na nich żadnych skandalizujących tajemnic. Ubolewam nad tym, że przez niektóre media życie moich rodziców przeobraziło się w przeohydny serial, przepełniony wyssanymi z palca informacjami. Niektóre z jego odcinków były już na tyle niesmaczne, że byłam zmuszona skierować sprawy na drogę sądową. Najłatwiej jest przypisać niestworzone historie ludziom, których nie ma wśród nas, bo nie mogą się bronić. Czuję się poniekąd strażniczką spuścizny po rodzicach, choć wcale bym nie chciała i czasem brakuje mi już na to sił. W przypadku prasowych rewelacji, które przekroczyły granice przyzwoitości, musiałam zareagować.

- Pomówmy o Twojej twórczości. Właśnie ukazała się nowa płyta "Ósmy plan". Dość długo kazałaś na nią czekać.

- Kiedy popatrzymy na datę premiery poprzedniego albumu "Comix", to rzeczywiście prawie pięć lat może wydawać się długim okresem. Z drugiej strony, w tym czasie m.in. nagrałam kolędy w wersji akustycznej, przygotowałam koncert "Życia mała garść" i zrealizowałam kilka projektów z orkiestrami symfonicznymi. Tak naprawdę nad "Ósmym planem" pracę zaczęłam niewiele ponad rok temu. Poza tym nigdy nie czułam ciśnienia, żeby nagrywać album za albumem, bo tak wypada. W tym czasie w moim życiu prywatnym miało też miejsce wiele trudnych chwil, po których ciężko było mi się zabrać za tworzenie czegoś nowego. Ale przedsmak tego albumu można było usłyszeć i zobaczyć na wydanym w listopadzie maxi singlu. Dziś cała płyta jest już do kupienia, z czego jestem bardzo szczęśliwa.

- Podkreślasz, że to dla Ciebie wyjątkowy album.

- To prawda. Jest dwupłytowy. Oprócz premierowych utworów są wersje live nagrane z Atom String Quartet. To w pełni autorska płyta. Napisałam na nią wszystkie teksty i wraz z Michałem (Dąbrówką, mężem wokalistki - red.) współtworzyłam kompozycje. Jej kształt to ogromna zasługa Michała, który czuwał nad warstwą produkcyjną. W czasie pracy nad płytą inspirowaliśmy siebie nawzajem i uzupełnialiśmy. Ja z kolei miałam okazję podejrzeć, jak pięknie rozwija się on jako muzyk, kompozytor i, tu uwaga -niespodzianka, klawiszowiec. Zupełnie zwariował na tym punkcie. Po prostu przeżywa swą drugą muzyczną młodość.

- Chyba nie zdradzi perkusji dla klawiszy?

- Raczej nie, ale podejrzewam, że aż tak bardzo by go to nie zabolało. Szczęśliwa jestem, że miksami płyty zajął się Marcin Bors. Jego wcześniejsze dokonania powodowały, że spadały mi kapcie z nóg. Ma niesztampowe podejście do muzyki. Cieszę się, że prawie cała płyta jest po polsku. Tylko jeden utwór nagrałam w języku angielskim. Jego współkompozytorem jest młody, zdolny klawiszowiec Archie Shevsky, z którym nawiązałam także współpracę koncertową.

- "Ósmy plan" zawiera także jeden cover i to nagrany w duecie z Krzysztofem Zalewskim, którego większość pamięta zapewne jako zwycięzcę II edycji "Idola".

- Od dziecka byłam zafascynowana utworem "Zaopiekuj się mną". Poruszał mnie, mocno wszedł mi pod skórę. Nie ukrywam, że jego tekst trochę mnie przeraża. Jest taki zimny, schizofreniczny, ale z drugiej strony może dlatego tak bardzo działa. Zamarzyłam sobie, żeby nagrać go w duecie z jednym z moich ulubionych męskich wokali w Polsce. Nasza wersja powstała we wrocławskim studio Marcina Borsa. Jest naprawdę mroczna. Ośmielam się ją nawet nazywać "marszem na otwartych żyłach", ale bardzo działa na wyobraźnię, bo ma niesamowity klimat. Myślę, że na mojej płycie jest ona mocnym i ciekawym punktem.

- Po tym co mówisz, wnioskuję, że to najmroczniejsza płyta w Twoim dorobku...

- Na pewno jest dojrzalsza. Ale są na niej także utwory przepełnione ironią i muzyczną zabawą. Choćby piosenka "W nosie", czy najnowszy singiel "Miau". W warstwie tekstowej rzeczywiście jest bardziej "przy kości". Te teksty są ze mnie wręcz wydłubane. Piosenka "Na koniec świata" mocno wiąże się z moim trawieniem tematu przemijania. Każdy z utworów to inna historia, ale ułożyła się ona w całość. Bardzo demaskuje moje stany. Wraz z Michałem staraliśmy się, żeby melodia i harmonia współgrała z tekstem. Wtedy efekt końcowy, jakim jest piosenka, ma ogromną siłę rażenia.

- Nawet mówiąc o mrocznych klimatach, jesteś uśmiechnięta. Chyba jesteś dumna z tej płyty.

- Tak! Jestem szczęśliwa, że już jest. Nawet nie wiesz, jaką ulgę poczułam, kiedy cały materiał poszedł już do produkcji. Kiedy wiedziałam, że już niczego nie mogę ruszyć. Ale teraz przed nami najważniejsze, czyli koncerty. To spotkania z publicznością są moim pokarmem. One dostarczają mi najwięcej radości i adrenaliny. Zmieniłam nieco skład muzyków, z którymi będziemy koncertować, żeby nadać koncertom nieco świeżości i nabrać nowego wiatru w żagle.

- Czyżbyś zamierzała pozbyć się męża?

- W tej kwestii to constans (śmiech).

- Na koncertach będziesz prezentować jedynie materiał z "Ósmego planu", czy wkradną się jakieś starsze numery?

- Trasa, którą właśnie rozpoczynamy, stricte promuje nowy album. Nie będą to koncerty, które mają zadowolić przypadkową publiczność, to trasa klubowa, podczas której chcę zaprezentować swój nowy muzyczny świat. Ale zaśpiewam kilka utworów m.in. z płyty "Sexi flexi" i zacytuję czasem coś starszego. Ale to już niech pozostanie niespodzianką. Podczas prób przyszło nam kilka odważnych pomysłów do głowy. Pojawia się ciekawe instrumentarium - ksylofon, perkusja akustyczna i elektroniczna, syntezatory analogowe… Brzmienie jest kreowane na żywo, to ważny element koncertu.

- Nie będę Ci złośliwie wypominał, kiedy tak naprawdę zaczynałaś swoją przygodę z estradą, ale w przyszłym roku minie 20 lat od Twojego pierwszego "dorosłego" albumu "Światło".

- Ciągle staram się je w sobie nosić i pielęgnować (śmiech).

- Może z tej okazji warto pomyśleć o czymś w rodzaju "The Best Of"?

- To nie dla mnie. Nie lubię podsumowań. Jestem w ciągłej drodze i nie zamierzam się zatrzymywać. Póki co, nie myślę o żadnych jubileuszach. Jestem raczej otwarta na nowe doznania muzyczne. Bardzo inspirują mnie występy z orkiestrami symfonicznymi, więc może to jest jakiś pomysł, żeby powspominać co było, ale w zupełnie innym wymiarze… Choć na razie głową jestem w "Ósmym planie". Jesienią razem z Atom String Quartet zaśpiewam kilka koncertów w filharmoniach. Nadal w temacie płyty, ale w zupełnie innym wymiarze.

- W Twoim domu rośnie kolejne pokolenie. Jasiek kończy 15 lat, Ania o pięć mniej.

- Dzieci mi rosną. Dbam o to, żebyśmy mieli z nimi dobry kontakt, byli ze sobą blisko. Jesteśmy ze sobą wszyscy bardzo zżyci.

- Pamiętam jak, ucząc się gry na fortepianie, oszukiwałaś tatę, puszczając nagrania z magnetofonu. Swoim dzieciom nie dajesz takiej szansy.

- Dopiero teraz to one mają techniczne możliwości pozwalające na tego typu oszustwa (uśmiech). Jasiek jest niezwykle ambitny. Podstawówkę skończył w klasie fortepianu. Teraz jest w klasie perkusji. Gra na ksylofonie, wibrafonie, bębnach i nadal wraca do fortepianu. Ciągnie go do muzyki. Z Anią jeszcze nie wiem, jak będzie. Jest bardziej szalona od brata i mniej cierpliwa. Nie wiem, jak potoczy się ich dorosłe życie zawodowe. My im tylko pokazujemy, jak pływać. Ważne, by znaleźli prawdziwe pasje.

- Ale zdążyłaś już utrwalić ich głosy w piosence "Mała rzecz".

- Tak, zapowiadały ten utwór. To była poprzednia płyta "Comix". Ania jeszcze ledwo mówiła. Wspominam to z ogromnym rozczuleniem.

- Może kiedyś uda się Wam stworzyć projekt pod tajemniczą nazwą "Dąbrówki 4"?

- OK (śmiech). Rozumiem, że jesteś jego pomysłodawcą i będziesz też promotorem?

- Z przyjemnością! Dziękuję Ci za spotkanie.

- Również dziękuję i zapraszam na "Ósmy plan"!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24