Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Natalka wróciła do domu

Jakub Hap
W wydziale rodzinnym i nieletnich Sądu Okręgowego w Krośnie protestowali nie tylko krewni dziewczynki, ale też sąsiedzi ze wsi i przyjaciele domu.
W wydziale rodzinnym i nieletnich Sądu Okręgowego w Krośnie protestowali nie tylko krewni dziewczynki, ale też sąsiedzi ze wsi i przyjaciele domu. Jakub Hap
Wracamy do sprawy 6-latka, która zdaniem krewnych z Jasła mogła być molestowana seksualnie, od tygodnia jest już w domu. Do ugody w rodzinnym sporze doszło w sądzie.

W mieszkaniu ciotki z Jasła, Beaty Augusewicz, Natalka (imię dziecka zostało zmienione) przebywała od lutego. Wtedy to pani Beata zaniepokojona, jak twierdzi, jej zatrważającymi opowieściami, postanowiła skontaktować się z prokuraturą - twierdząc, że 6-latka mogła być krzywdzona przez znajomego matki. 29 lutego sąd postanowił: dziecko, do czasu rozstrzygnięcia sprawy ma zostać u rodziny z Jasła. Mimo że od tamtych chwil minęły już prawie cztery miesiące, śledczy wciąż nie zdołali ustalić, czy podejrzenia jaślanki mają pokrycie w rzeczywistości. Podjęte w tym celu działania ciągle są w toku.

Solidarność w sądzieTymczasem nie mniej emocji jak samo rzekome molestowanie wzbudza rodzinny spór, którego Natalka nieświadomie stała się przedmiotem. Spór o to, gdzie będzie jej najbezpieczniej... Zaognił się, gdy w połowie kwietnia sąd orzekł, że dziecko ma wrócić do domu. Decyzję tłumaczył zebranymi dotąd dowodami, niewystarczającymi, by izolować Natalkę od najbliższych. 6-latka, wbrew woli sądu i wspieranej przez większą część rodziny matki, została jednak w Jaśle.

- Siostra nie wierzyła, że dziecku mogła stać się krzywda, kilka razy była u nas z policją. Natalki nie wzięła, bo ona tego nie chciała. Panicznie bała się powrotu do domu - mówi pani Beata.

Przed tygodniem w Sądzie Okręgowym w Krośnie odbyła się kolejna rozprawa o wydanie dziecka. Przed salą rozpraw było gorąco za sprawą grupy osób, które postanowiły wesprzeć matkę w walce o odzyskanie córki. Oprócz dziadków, ciotek i wuja Natalii, spotkaliśmy tam sąsiadów z rodzinnej wsi, na czele z panią sołtys. Przynieśli transparent z napisem „Oddajcie dziecko matce”. Nie kryli oburzenia postawą pani Beaty i jej bliskich, a także działaniami prokuratury i postanowieniami sądu.

- W głowie się nie mieści, że sędzia już na samym początku postępowania nakazała, by dziecko zostało u ciotki. Jak można odebrać matce dziecko przed przesłuchaniem drugiej strony? W tym domu nie było żadnej interwencji policji, żadnych sygnałów, że coś się dzieje... Takiego przypadku jeszcze w Polsce nie było! Co z tego, że później trzech sędziów stwierdziło, że dziewczynka ma wrócić do matki, skoro dziecko i tak nie zostało wydane. Jak Beata może nie respektować wyroków sądu? Ona jest poza prawem?! To uprowadzenie dziecka - oburza się Jan Kolanko, wuj matki Natalki. Bywa w domu, gdzie miało dojść do molestowania. Twierdzi, że niczego niepokojącego tam nie widział, choć głowy nie da, że przyjaciel rodziny jest niewinny. - Nie mnie to oceniać - podkreśla.

Nie brakuje jednak głosów, że opowieści o molestowaniu Natalii to fikcja. - Do niczego takiego nie doszło. Przyjaźnię się zarówno z Małgorzatą, matką 6-latki, mężczyzną, który miał molestować dziecko, jak i jego żoną. Byłam na tej imprezie, kiedy to się rzekomo miało wydarzyć. On faktycznie ją usypiał, ale byliśmy w pobliżu. W tym całym zamieszaniu chodzi tylko o przejęcie dziecka... - mówi Magdalena Kolanko, sąsiadka rodziny spod Krosna.

Osoby, które przyszły przed salę rozpraw są przekonane, że mama Natalki nigdy nie przymknęłaby oka na krzywdę dziecka. Tak jak i dziadkowie, również mieszkający pod tym samym dachem. - Mogę dać głowę, że żadnego molestowania nie było! Taki los zgotowali mi na starość - mówi ze łzami w oczach dziadek 6-latki.

Ugoda na chwilę?Krewni dziewczynki nie mają żalu do Beaty Augusewicz o to, że zajęła się sprawą, ale za formę działania. A zwłaszcza nagłośnienie tematu w ogólnopolskich mediach. - Jestem oburzona, że nie chciała dojść prawdy w spokoju. Kiedyś razem starałyśmy się pomóc siostrze po tym, jak się rozwiodła z mężem, który źle ją traktował. Szkoda, że teraz nie chciała działać ze mną. Nie pozwoliłabym krzywdzić rodziny. Słyszę, że Beata mówi, że siostry się od niej odsunęły. To manipulacja. Wraz z córką próbują pokazać, że tylko one czynią dobro, a my przyzwalamy na zło. To niewytłumaczalne. Tak krzywdzą rodziców - mówi Agnieszka Preisner,siostra Beaty i matki Natalki.

Wśród naszych rozmówców byli i ci, którzy nie kryli oburzenia, że na mężczyznę, któremu zarzuca się skrzywdzenie Natalki, wydano już wyrok. Mówią, że wraz z bliskimi przeżywa traumę. - Znam tę rodzinę, cieszy się dobrą opinią. On wychowuje z żoną dwoje dzieci. Bardzo pracowici ludzie, działają w Domowym Kościele - mówi Teresa Sirko, sołtys wsi pod Krosnem.

Finał piątkowej rozprawy dał nadzieję na zażeganie rodzinnej wojny. Siostry zawarły ugodę i dziecko w niedzielę powróciło do domu rodzinnego. Czasowo zamieszkała w nim też pani Beata. Kobieta twierdzi, że w tym domu nie dzieje się dobrze. Trudno o komentarz, słowo przeciw słowu. Ludzie, opamiętajcie się. Ugoda miała być dla Natalii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24