Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel zarobił za mało? Gmina musi to wyrównać

Bartosz Gubernat
ŁUKASZ BIAŁORUCKI/1PHOTOS.COM
Do końca stycznia samorządy wypłacą pedagogom tzw. 14 pensje. Niektórym nawet kilka tysięcy złotych.

- Dlaczego temu nauczycielowi, który opuszcza sporo godzin i nie wybija się ponad przeciętność mam płacić tyle samo, co opiekunowi olimpijczyków, który zostaje po godzinach? Nagrody powinny motywować do pracy, a nie być sztucznym przydziałem rodem z PRL. Zwłaszcza, że dla wielu gmin oznaczają przymusową rezygnację z wielu inwestycji, także w szkoły. Czas z tym skończyć - denerwuje się Zbigniew Łoza, wójt gminy Łańcut.

W Polsce wysokość pensji nauczyciela zależy przede wszystkim od jego stopnia zawodowego. Najmniej zarabiają nauczyciele stażyści, najwięcej dyplomowani. Na płacę poza podstawą składa się także 14 różnych dodatków - m.in. funkcyjny, motywacyjny, za pracę w uciążliwych warunkach i wysługę lat. Zgodnie z ustawą Karta Nauczyciela gminy muszą tak zaplanować wydatki, aby wraz z dodatkami każda z czterech grup awansu otrzymała średnie wynagrodzenie przewidziane dla niej. Jeśli samorząd źle oszacuje wydatki na pensje, w styczniu musi zapłacić belfrom dodatkową, czternastą pensję, którą w środowisku szkolnym nazywa się jednorazowym dodatkiem uzupełniającym.

W gminie Łańcut, gdzie szkół jest dziewięć nauczyciele, którzy zarobili mniej niż średnia, dostaną do podziału pół miliona złotych.

- To dla nas olbrzymie obciążenie. I bez tego edukacja to aż 58 procent naszego budżetu. Dodając do tego pomoc społeczną, na inwestycje zostaje nam niewiele ponad 6 mln zł. Dlatego zamiast zbudować chodnik, albo odremontować salę gimnastyczną, ja muszę zapłacić dodatek - skarży się wójt Łoza. Dodaje, że problem z roku na rok się nasila, bo ze względu na niż demograficzny dzieci w szkołach ubywa, a nauczycieli zwalniać nie chce. A jak pokazuje przykład gminy Świlcza, taki ruch byłby sporym oddechem dla jego budżetu. Tu po likwidacji szkoły w Błędowej Zgłobieńskiej samorząd zalega nauczycielom "tylko" 15 tys. zł. - Uregulujemy te zaległości, ale według mnie system jest społecznie niesprawiedliwy. Dlaczego każe się nam płacić za pracę, której ktoś nie wykonał? Zwłaszcza, gdy przy budżecie na poziomie 34 mln zł liczymy każdą złotówkę i tniemy koszty gdzie tylko się da - denerwuje się Wojciech Wdowik, wójt Świlczy.

Wśród największych podkarpackich miast w czołówce jest Tarnobrzeg, który zalega nauczycielom aż 1,2 mln zł. W Rzeszowie miasto przeleje na konta 920 tys. zł. Przeliczając na etaty, nauczyciele mianowani dostaną po 407 zł, a dyplomowani po 311 zł. W ubiegłym roku dodatki wynosiły odpowiednio 1151 zł i 768 zł. Rekordowe zastrzyki pieniędzy czekają nauczycieli z gminy Brzostek. Tu dyplomowany dostanie 5933 zł, mianowany 5241 zł, kontraktowy 1811 zł a stażysta 3002 zł (kwoty brutto). Zdaniem Bogusławy Budy, przewodniczącej NSZZ Solidarność Oświaty i Wychowania w Rzeszowie gminy są sobie same winne.

- Wypłata pensji gwarantowanej przez Kartę Nauczyciela to ich obowiązek. A skoro wiele z nich w ciągu roku przesuwa pieniądze na remonty dróg albo inwestycje w szkołach, w styczniu muszą wypłacać zaległości hurtem. Proszę zrozumieć także naszą stronę, chcielibyśmy żyć z miesiąca na miesiąc, a nie czekać na wyrównanie raz w roku - mówi B. Buda. Na pytanie o to, czy system sprawiedliwie traktuje wszystkich nauczycieli nie chce odpowiedzieć wprost. - To przepisy ustalone przez sejm - mówi.

Ale w gminie Brzostek problem widzą zupełnie inaczej. - My nie zwlekamy, tylko po prostu nie mamy pieniędzy na wypłaty w takim wymiarze. Szkół jest u nas za dużo, ale nie chcemy ich likwidować, bo przecież każdemu rodzicowi zależy, aby jego pociecha miała na lekcje jak najbliżej. Dlatego utrzymujmy nawet te, gdzie uczy się poniżej 60 dzieci. W ciągu roku płacimy tyle, ile jesteśmy w stanie, a resztę dopłacamy w styczniu, w pewnym sensie na kredyt - wyjaśnia Piotr Szczepkowicz, zastępca burmistrza gminy Brzotsek. Dodaje, że mimo chęci ze strony gminy utrzymanie wszystkich szkół może okazać się niemożliwe.

Problem czternastej pensji rozwiązały natomiast władze Krosna.

- Wprowadziliśmy mnóstwo dodatkowych zajęć dla uczniów, dzięki którym nauczyciele mogą wypracować nadgodziny. Mamy także trójstopniowy dodatek motywacyjny, którego otrzymanie zależy od samego nauczyciela. Trzeba się po prostu postarać, np. organizując dla dzieci zajęcia poświęcone rozwijaniu zdolności - mówi Joanna Niepokój z Urzędu Miasta w Krośnie.

Dzięki dodatkowym lekcjom i zajęciom Krosno płaci nauczycielom tylko za faktycznie wykonaną pracę. - Dzięki temu nasi uczniowie notują także coraz lepsze wyniki w nauce - dodaje J. Niepokój.

Dr Krzysztof Prendecki, socjolog z Politechniki Rzeszowskiej, kartę nauczyciela nazywa reliktem minionej epoki. - Takie samo zdanie mam na temat ZNP. Dziwne, że do tej pory żaden rząd nie próbował ich naruszyć. Nauczyciele? Mówi się: jak dają to bierz. A że mamy niż demograficzny i pracy jest dla nich coraz mniej, nie ma się co dziwić, że walczą o każde pieniądze. Niepojęte jest dla mnie to, że to podatnicy muszą dokładać do ich pensji - ocenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24