NFZ podpisał głodowe stawki z fundacją SOS Życie, placówka by funkcjonować bierze kredyt

- Tyle serca włożyłam w tę fundację. I tylu kobietom udało nam się pomóc. Teraz mam to wszystko zamknąć...!? - mówi z żalem Łucja Bielec, prezes.

Mielecka fundacja od ponad 15 lat zajmuje się diagnostyką chorób kobiecych (rak piersi oraz szyjki macicy). Na Podkarpaciu przeprowadza aż 50 proc. wszystkich badań mammograficznych i cytologicznych. Dociera swą przychodnią na kołach do najbardziej odległych rejonów naszego województwa.

W tym roku Narodowy Fundusz Zdrowia placówkom zajmującym się programami profilaktycznymi bardzo mocno obciął pieniądze na kontrakty. Największe cięcia spotkały mielecką fundację - otrzymała zaledwie 20 proc. ubiegłorocznych pieniędzy. W ubiegłym roku fundacja w ośrodku stacjonarnym przeprowadziła ponad 20 tys. badań. W tym będzie mogła ich wykonać zaledwie 3,8 tys.

Podobnie sprawa się ma jeśli idzie o badania w mammobusie, tu fundacja otrzymała tylko 10 proc. dofinansowana. Oznacza to, że miesięcznie może wykonać tylko 450 badań. To niewiele, biorąc pod uwagę, że cytomammobus przygotowany jest na przebadanie ok. 100 pań dziennie.

- Fundusz twierdzi, że nie ma pieniędzy. Tymczasem jest maj, a my już robimy nadwykonania, za które musimy płacić sami. Tym samym zadłużamy fundację - mówi Łucja Bielec, założycielka i prezes fundacji. - W NFZ obiecują nam, że różnicę zwrócą w przyszłym roku, kiedy zmieni się plan finansowy NFZ, ale jaką mam gwarancję, że tak się stanie?

Pani prezes jednak zapewnia, że żadna kobieta, która zgłosi się na badania, nie zostanie odprawiona z kwitkiem. - Wzięliśmy właśnie kredyt - dodaje Bielec.

W piątek NFZ przyznał fundacji aneks do umowy, na mocy którego zwróci pieniądze za badania w marcu. Na ma jeszcze decyzji, czy podobne aneksy będą dołączane do rozliczeń w następnych miesiącach.